Młodzi Hiszpanie już przed pandemią byli w bardzo trudnej sytuacji, ale teraz jest wręcz dramatycznie. Tylko co dziesiątą młodą osobę w tym kraju stać, by kupić czy wynajmować mieszkanie.
Zarówno hiszpańscy dziennikarze, naukowcy, jak i nawet politycy często nazywają lokalną młodzież „straconym pokoleniem”. Nietrudno zrozumieć dlaczego – aż 44 proc. bezrobotnych w tym kraju nie przekroczyło 25 lat. To trzy razy więcej niż wynosi średnia w Unii.
Mało tego, niemal 70 procent młodych osób jest zatrudniana na umowy czasowe, nie na stałe.
Nic dziwnego, że młodzi Hiszpanie nie palą się do wyprowadzki od rodziców. Według danych Eurostatu jeszcze przed pandemią 64 proc. osób w wieku 18-34 lata mieszkało z rodzicami (w Polsce ten odsetek zresztą też jest wysoki i wynosi ponad 58 proc.).
Najnowszy raport jednej z lokalnych firm deweloperskich przynosi jeszcze dane. Otóż nie jest tak, że młodzi Hiszpanie, wybierając mieszkanie z rodzicami, chcą oszczędzić pieniądze – na przykład na wkład w kredyt.
Młodzi Hiszpanie mieszkają z rodzicami. Nie mają innej opcji
Według cytowanego przez hiszpańskie media badania firmy Aedas Homes tylko co dziesiąty mieszkaniec Hiszpanii pomiędzy 25. a 34. rokiem życia ma środki na wyprowadzkę od rodziców.
Wzięto przy tym pod uwagę nie tylko pieniądze na własne mieszkanie czy zdolność kredytową. Okazuje się, że młodzi Hiszpanie nie mają nawet pieniędzy na wynajem nieruchomości.
Oczywiście skala problemu zależy od regionu. O ile w Madrycie czy Katalonii sytuacja dramatyczna nie jest, to w biedniejszych regionach wyprowadzka od rodziców jest często wręcz marzeniem ściętej głowy.
Pandemia koronawirusa oczywiście powoduje kolejne problemy. Turystyka stanowi ok. 12 proc. PKB tego kraju. Tymczasem rynek turystyczny przez większą część 2020 roku był niemal zamrożony. I wcale nie jest powiedziane, że 2021 r. będzie znacznie lepszy.
Do sytuacji hiszpańskich młodych odniósł się niedawno nawet król Filip VI. „Hiszpania nie może pozwolić na zmarnowanie tego pokolenia” – mówił w orędziu. W przemówieniu jednak nie padły żadne konkrety, jak można by zmienić tę sytuację. Bo też chyba nikt tak naprawdę nie ma pomysłu, jak to zrobić.