Prawdopodobnie czytacie te słowa już rano, po tym gdy całą noc przespaliście snem spokojnych. W sumie nawet dobrze się stało, ponieważ Amerykanie drżeli, drżał też cały świat, gdy nagle przeczytaliśmy w nocy o tym, że Iran ostrzeliwuje amerykańskie jednostki na terytorium Iraku.
Trochę po północy polskiego czasu zapłonął Twitter, a wraz z nimi amerykańskie portale informacyjne. Oto bowiem okazało się, że Iran podjął decyzję wręcz absurdalną i zaczął ostrzeliwać bazy, w których stacjonują żołnierze Stanów Zjednoczonych na terytorium Iraku.
Jakkolwiek reakcja Iranu wydawała się zrozumiała – kilka dni temu Stany Zjednoczone w barbarzyński sposób zabiły „ich” człowieka (inna sprawa, że z gatunku takich, po których mało kto na świecie płakał), to jednak bezpośredni atak na Stany Zjednoczone wydawał się misją samobójczą. Co oni sobie myślą, na co oni liczą – głowili się internauci.
Płonęły amerykańskie media, płonęły światowe media, ministerstwa obrony narodowej kilku poważnych państw wydawały komunikaty. Również MON po kilkudziesięciu minutach niepokoju zapewniał, że Polscy żołnierze nie byli celem ataku, ale przez pewien czas nocne marki z Polski drżały o losy 150-osobowego kontyngentu.
Atak-nieatak Iranu
Z perspektywy czasu i po potwierdzeniu spekulacji medialnych oraz oficjalnych komunikatów amerykańskich władz, atak Iranu wygląda nieco jak rozpaczliwa próba zachowania twarzy. Iran musiał w jakiś sposób odpowiedzieć na zabicie Sulejmaniego, a jednocześnie najwyraźniej zdecydował się zrobić to w taki sposób, że bombardował puste bazy wojskowe i pustynię. A przynajmniej taki – w chwili gdy piszę te słowa (04:13 nad ranem) – jest powszechnie znany stan rzeczy.
I choć jeden z republikańskich senatorów wypowiadał się jasno „to jest deklaracja wojny, Stany Zjednoczone mają teraz pełne prawo stanąć do walki z Iranem”, to jednak nie sposób odnieść wrażenia, że zarówno władze Iranu, jak i Stanów Zjednoczonych mogą dążyć jutro do deeskalacji konfliktu. Przynajmniej taką pozostaje mieć nam nadzieję, ponieważ jeszcze kilka godzin temu wojna Iranu ze Stanami Zjednoczonymi wydawała się jeśli nie pewna, to przynajmniej „niemal pewna”.
Javad Zarif, minister spraw zagranicznych Iranu, wskazywał, że odpowiedź Iranu była zgodna z Artykułem 51 Karty ONZ, zaś celem ataku była baza, z której w tchórzliwy sposób zaatakowano obywateli i przedstawicieli Iranu. Zarif liczy, że dalsza eskalacja konfliktu nie będzie kontynuowana.
Iran took & concluded proportionate measures in self-defense under Article 51 of UN Charter targeting base from which cowardly armed attack against our citizens & senior officials were launched.
We do not seek escalation or war, but will defend ourselves against any aggression.
— Javad Zarif (@JZarif) January 8, 2020
Pewne nadzieje na to, że wszystko rozejdzie się po kościach, pozwala mieć też optymistyczny i lekki tweet Donalda Trumpa, który zapewnił naród, że wszystko jest w porządku, trwa szacowanie strat i jutro zwróci się do narodu w oficjalnym przemówieniu.
All is well! Missiles launched from Iran at two military bases located in Iraq. Assessment of casualties & damages taking place now. So far, so good! We have the most powerful and well equipped military anywhere in the world, by far! I will be making a statement tomorrow morning.
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) January 8, 2020
Jakkolwiek wszystko to, co wydarzyło się dzisiejszej nocy, jest bardzo poważne i niepokojące, niewątpliwie w szeregach irańskiej, jak i amerykańskiej władzy zapanował tymczasowy spokój. Miejmy nadzieję, że utrzyma się przez kolejne tygodnie.