Czy osoby które obaliły pomnik księdza Jankowskiego w Gdańsku powinny zostać ukarane?

Społeczeństwo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (264)
Czy osoby które obaliły pomnik księdza Jankowskiego w Gdańsku powinny zostać ukarane?

W nocy z 20 na 21 lutego 2019 r. trójka mężczyzn obaliła pomnik prałata Henryka Jankowskiego stojący nieopodal kościoła św. Brygidy w Gdańsku.  Sprawcy mówią, że ich działanie to obywatelskie nieposłuszeństwo przeciwko władzy. Dużo osób uważa, że słusznie zrobili. Czy poparcie społeczeństwa wystarczy aby uniknąć kary?

Sprawcy należą do ruchu społecznego obywatele RP, który sam o sobie mówi, że jest „grupą obywateli aktywnie uczestniczących w demokratycznym ruchu protestu przeciw bezprawnym działaniom dzisiejszej władzy (…)”. Mężczyźni na łamach oko.press opublikowali manifest, zgodnie z którym czynu dokonali w ramach obywatelskiego nieposłuszeństwa przeciwko, między innymi, administracji publicznej.

Postawienie przez administrację pomnika księdza Jankowskiego, podejmowane ze świadomością oskarżeń ks. Jankowskiego o molestowanie nieletnich, ma być w ich ocenie aktem instytucjonalnej zniewagi dla pamięci ofiar księdza.

Mężczyznom zostały postawione zarzuty przestępstwa znieważenia pomnika upamiętniającego księdza Henryka Jankowskiego i zniszczenia mienia poprzez uszkodzenie monumentu. Pomnik został ponownie postawiony z inicjatywy działaczy gdańskiej solidarności. Przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda złożył pod cokołem kwiaty. Władze miasta stały na stanowisku, że sprawa ponownego postawienie pomnika musi zostać zbadana przez Wydział Urbanistyki i Architektury. Ponowne postawienie pomnika zostało oprotestowane przez mieszkańców Gdańska.

Czym właściwie jest obywatelskie nieposłuszeństwo?

Po raz pierwszy sformułowania użył Henry Dawid Thoreau odmawiając zapłaty podatku na rzecz państwa legitymizującego niewolnictwo. Definicję terminu formułuje John Rawls: „czyn publiczny dokonany bez użycia przemocy, dyktowany sumieniem, aczkolwiek polityczny, sprzeczny z prawem, zwykle mający na celu doprowadzenie do zmiany prawa, bądź kierunków polityki rządu”.

Obywatelskie nieposłuszeństwo z formalnego punktu widzenia będzie złamaniem prawa. Sytuację, w której mimo że czyn wypełnia znamiona czynu zabronionego, to formalnie nie stanowi przestępstwa, nazywa się kontratypem. Polski kodeks karny na zasadach kontratypu przewiduje np. działanie w ramach obrony koniecznej, czy stanu wyższej konieczności. Brak jest zapisów przewidujących kontratyp obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Samo obywatelskie nieposłuszeństwo jest konstrukcją bardziej teoretyczno-prawną, którą posługują się filozofowie prawa. W polskiej praktyce orzeczniczej Sądy korzystają w takich przypadkach np. z furtki jaką daje definicja samego przestępstwa określona w art. 1 kodeksu karnego:

Odpowiedzialności karnej zgodnie z kodeksem karnym podlegają tylko zdefiniowane w art. 1 przestępstwa. Zgodnie z § 2 przestępstwem nie jest czyn, którego społeczna szkodliwość jest znikoma. W takim wypadku wyraz obywatelskiego nieposłuszeństwa utożsamiany jest z „wyrazem powszechnych odczuć społecznych, o których nie można mówić, że stanowią czyn niebezpieczny dla społeczeństwa (…). Tym samym czyny te charakteryzował stopień społecznego niebezpieczeństwa sprowadzony do granic znikomości, a jeżeli tak, to pomimo formalnego wypełnienia przez oskarżonych swoimi działaniami ustawowych znamion czynu stypizowanego (karalnego – przyp. autora) (…) , postępowanie karne wobec nich (oskarżonych – przyp. autora) musiało być umorzone“ (za Sądem Najwyższym, wyrok z dnia 7 czerwca 2006 r., sygn. akt III KK 394/05, publ. Biuletyn Prawa Karnego nr 7/06).

Teoretycy prawa, tacy jak John Rawls czy Hannah Arends, wskazywali, że akt obywatelskiego nieposłuszeństwa od zwykłego czynu przestępczego odróżnia okoliczność popełnienia przestępstwa w sposób publiczny i jawny, motywacja sprawcy, który działa w interesie jakiejś grupy społecznej, nie swoim, a także wyrzeczenie się przemocy przy jego popełnieniu. Zachowanie mężczyzn, którzy obalili pomnik spełnia tak określone wymagania. Czynu dokonali co prawda w nocy, ale nie uciekali przed policją, nie chowali twarzy, pod manifestem podpisali się imieniem i nazwiskiem. Pomnik przewrócili na gumowe opony, dzięki czemu unikneli większych zniszczeń. Sama akcja została nakręcona przez dziennikarza Tomasza Sielkielskiego. W jakimś sensie bije im brawo, podoba mi się ich punkowo-rycerska postawa.

Zanim legalnie złamiesz prawo, musisz z niego skorzystać

Dodatkową przesłanką zastosowania konstrukcji obywatelskiego nieposłuszeństwa, jest wyczerpanie legalnych środków działania. Przesłanka ta współgra z zasadą praworządności ustanowioną w artykule 7 Konstytucji RP. Zasada ta nakazuje, zarówno obywatelom jak i władzy, stosowanie się do obowiązującego prawa. Dopiero po wyczerpaniu dostępnych środków prawnych niesprawiedliwość przeciwko której nieposłuszeństwo występuje, nabiera wymiaru poważnego i oczywistego, bowiem to bierność w działaniu władz doprowadza obywateli do ostateczności – czyli załamania prawa.

W pewnym sensie, odnosząc się do sytuacji, nawiązuje do tego Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

Pomniki stawia i obala naród, nie politycy

Wszyscy chyba możemy się zgodzić co do tego, że w przestrzeni publicznej nie ma miejsca na pomniki osób, co do których wytacza sie tak poważne oskarżenia.

Nie udało mi się odnaleźć informacji, czy sprawcy podjęli jakiekolwiek działania, aby pomnik usunięto w sposób legalny. Mimo, że przemawia do mnie ich wrażliwość, nie lubię sprzeciwu dla samego sprzeciwu. Przypomnieć tu należy, że sprawcy w ramach obywatelskiego nieposłuszeństwa nie występują przeciwko księdzu Jankowskiemu, tylko przeciwko bezprawnie działającej władzy. Podstawą zasadą Państwa demokratycznego, jest zasada praworządności. Paradoksalnie obywatele dopuszczający się obywatelskiego nieposłuszeństwa robią to aby bronić tej zasady, bowiem bronią zasad demokracji. Jeżeli ktoś broni demokracji z obejściem prawa, sam sobie zaprzecza. Zanim oskarżysz władzę o to, że działa bezprawnie, musisz jej to udowodnić. Dopiero wtedy możesz łamać jej prawo.

Były prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, w grudniu 2018 r. zapowiadał demontaż pomnika z poszanowaniem zasad prawa. Oczywiście, oskarżenia wobec księdza Jankowskiego są starsze niż grudzień 2018r. Śledztwo (następnie umorzone) toczyło się w roku 2004r. Sprawa dotarła do wiadomości publicznej w roku 2013 przy okazji publikacji książki Petera Raina, zawierającej dokumenty ze śledztwa. Ponownie usłyszeliśmy o niej w roku 2018 r. przy okazji publikacji reportażu Bożeny Aksamit. Nie ma nic chlubnego w tym, że nikt tą sprawą nie zajął się wcześniej. Zarówno Kościół i Państwo zawiedli jeżeli chodzi o wyjaśnienie sprawy na czas.

Wydaje mi się jednak, że zanim zaczniemy rzucać butelkami z benzyną, spróbujmy napisać to przysłowiowe pismo i dajmy Państwu zadziałać. Jeżeli samo się nie zorientowało, że coś jest nie tak, to trzeba mu przypomnieć. Jeżeli chcemy bronić państwa prawa to musimy pisać pisma. Musimy stać w kolejkach i płacić podatki. Dzisiaj Winston Churchill sugerowałby zamiast walki na plażach, polach, ulicach i wzgórzach, składanie PITów, chodzenie na wybory, dzwonienie po skarbówkach, spółdzielniach, NFZach i ZGMach. Naród stawia i obala nie tylko pomniki, ale też tworzy Państwo. Gdy to wszystko okaże się bezsensu, a Państwo przestanie nas słuchać, rzucajmy – niech płonie.