Bank oskarżył mężczyznę, że nie zapłacił kilku rat (choć zapłacił). Dostał 5000 zł odszkodowania, ale co się nacierpiał…

Gorące tematy Finanse Dołącz do dyskusji (109)
Bank oskarżył mężczyznę, że nie zapłacił kilku rat (choć zapłacił). Dostał 5000 zł odszkodowania, ale co się nacierpiał…

Co należy zrobić po podpisaniu z bankiem umowy pożyczki? Odpowiedź jest oczywista, choć coraz więcej ludzi myśli inaczej. Naturalnie, że pożyczkę należy spłacić. Jak się okazuje, czasem trzeba też bankowi udowodnić spłatę zobowiązania. 

Pan Tadeusz 10 lat temu pożyczył z banku 10 tysięcy franków szwajcarskich. Zgodnie z umową, zobowiązanie miał spłacać w 47 miesięcznych ratach. Pan Tadeusz wziął sobie do serca ideę starożytnych rzymian wyrażoną w sentencji pacta sunt servanda i zgodnie z umową, miesiąc w miesiąc kredyt spłacał bez żadnej zwłoki. Nie była mu obca treść art. 720 kodeksu cywilnego, gdzie znajdziemy definicję pożyczki

Przez umowę pożyczki dający pożyczkę zobowiązuje się przenieść na własność biorącego określoną ilość pieniędzy albo rzeczy oznaczonych tylko co do gatunku, a biorący zobowiązuje się zwrócić tę samą ilość pieniędzy albo tę samą ilość rzeczy tego samego gatunku i tej samej jakości.

Dobry zwyczaj, nie pożyczaj

Przez cały okres kredytowania pan Tadeusz nie miał żadnych problemów z pożyczkodawcą. Te zaczęły się dopiero po spłacie wszystkich 47 rat kredytu. Niespodziewanie otrzymał wezwanie do zapłaty kilku zaległych rat. Po sprawdzeniu dowodów wpłat nie doszukał się żadnych zaniedbań ze swojej strony. Niezwłocznie zatem udał się do banku, aby całą sytuację wyjaśnić.

W banku usłyszał, że kilka wpłat pana Tadeusza zostało zaksięgowane na rachunkach technicznych pożyczkodawcy, wobec czego system nie odnotował ich jako raty spłacone. Pan Tadeusz nie dociekał w te techniczne, jakby się wydawało, szczegóły i po uzyskaniu potwierdzenia, że przecież wszystkie raty zapłacił, tylko bank je źle zaksięgował, uznał sprawę za zamkniętą. Potwierdzenie spłaty zobowiązania uzyskał na piśmie. Czego chcieć więcej?

Pan Tadeusz prowadzi działalność gospodarczą, wobec czego kolejną inwestycję chciał skredytować. Udał się zatem do banku, gdzie usłyszał, że żadna pożyczka nie zostanie mu udzielona, bowiem został zgłoszony do BIK jako nierzetelny klient, który zalega ze spłatami swoich zobowiązań. Szybka kwerenda pozwoliła mu na ustalenie, że sprawa wcześniejszej pożyczki wcale nie zakończyła się na uzyskaniu pisemnego potwierdzenia zapłaty. Bank, z sobie tylko znanych powodów w dalszym ciągu nie przeksięgował wpłat pana Tadeusza z kont technicznych i ostatecznie zgłosił go do rejestru.

Odszkodowanie za wpis do BIK (Biura Informacji Kredytowej)

Nie pozostało nic innego jak pozwać bank o odszkodowanie, w końcu sprawa wydawała się oczywista. Pan Tadeusz miał mocne dowody na poparcie swojego roszczenia, a cała sprawa wydawała się banalna. Na tyle banalna, że sądowi zajęło trzy lata, żeby ostatecznie przyznać panu Tadeuszowi 5 tysięcy złotych odszkodowania. Ten przyjął decyzję z rozgoryczeniem i już złożył apelację. Ciężko nie zgodzić się z jego słowami

Nie czuję się zwycięzcą w tej batalii. Wina była ewidentnie banku, sprawa ciągnęła się trzy lata, a ja zamiast wnioskowanych 20 tys. zł otrzymać mam znacznie mniej. Gdybym to ja zawinił, pewnie bank zdarłby ze mnie ostatnią koszulę.

Oliwa sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa – tak mówi stare przysłowie. Nasza rzeczywistość zdaje się mówić, że wygrać z bankiem to jak wygrać z rakiem.