Ustawodawca uznał, że oświetlenie domu to prywatna sprawa jego właściciela i przepisom nic do tego
Prawo dość często nakładają na nas dość nieoczywiste obowiązki. Przykładem może być konieczność odśnieżenia chodnika położonego wzdłuż jego posesji. Czy należy do nich także dostateczne oświetlenie domu? Na szczęście ustawodawca nie uważa, że właściciele nieruchomości mieszkalnych powinni dodatkowo doświetlać swoje domy w jakikolwiek sposób. Mamy więc pełne prawo do utrzymywania nawet całkowitej ciemności na swojej posesji, jeśli akurat mamy taki kaprys.
Trzeba przyznać, że do niedawna istniał bardzo specyficzny obowiązek dotyczący kwestii związanych z oświetleniem. Właściciel musiał koniecznie zapewnić podświetlenie tabliczki z numerem domu. W przeciwnym wypadku groziła mu stosunkowo niska kara grzywny do 250 złotych albo kara nagany. Stosowny przepis w postaci art. 64 kodeksu wykroczeń uchylono.
Obecnie musimy jedynie umieścić w dostatecznie widocznym miejscu takiej tabliczki. Co ciekawe, podstawą prawną obowiązku jest w tym przypadku nie kodeks wykroczeń, ale art. 47b ust. 1 prawa geodezyjnego i kartograficznego.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Niedopełnienie tego obowiązku wiąże się z koniecznością poniesienia dokładnie takiej samej kary, co w przypadku uchylonego przepisu kodeksu wykroczeń. Warto przy tym wspomnieć, że tabliczka z numerem domu nie musi zawierać ani nazwy miejscowości, ani nawet ulicy.
Jaki właściwie jest sens utrzymywania takiego nakazu? Chodzi o umożliwienie innym zorientowania się, w jakiego okolicy adresu się znajdują. Znacząco ułatwia to pracę nie tylko listonoszom i kurierom, ale także na przykład pogotowiu, straży pożarnej i innym służbom. Oczywiście eksponowanie numeru domu na ścianie frontowej nie jest niezbędne do szczęścia w dobie upowszechnienia się technologii GPS oraz smartfonów.
Na baczności powinni mieć się zarządcy ogólnodostępnych miejsc w przestrzeni publicznej
Obowiązkowe oświetlenie domu również wydaje się do niczego niepotrzebne. W końcu za oświetlenie ulic zwykle odpowiada gmina. Mieszkańcy nie są w stanie zastąpić latarni ulicznych, przynajmniej bez ponoszenia nieproporcjonalnie dużych wydatków. Dlatego obowiązujące regulacje należałoby uznać za całkiem racjonalne, przynajmniej gdy mówimy o miastach i tak borykających się ze szkodliwym zanieczyszczeniem światłem. Problem pojawia się na wsiach, gdzie wciąż często brakuje latarni i zarazem dostatecznego oświetlenia umożliwiającego zorientowanie się w przestrzeni.
Równocześnie ustawodawca stosuje zupełnie inne podejście do szeroko rozumianej przestrzeni publicznej. Kodeks wykroczeń wciąż zawiera art. 79, który wskazuje na obowiązki w tym zakresie.
Czym właściwie jest "miejsce dostępne dla publiczności"? Bynajmniej nie chodzi wyłącznie o plenerowe imprezy związane z działalnością artystyczną czy sportową. Przywołany przepis będzie miał zastosowanie do wszelkiego rodzaju miejsc, do których ludzie mają swobodny dostęp. Przykładem może być na przykład stacja benzynowa, ale także kościół, centrum handlowe, szkoła, czy przystanek autobusowy.
Siłą rzeczy, jeśli właściciel albo zarządca takiego miejsca zdecyduje, że go nie oświetli, to podlega karze: grzywny w standardowej już wysokości do 250 zł, albo karze nagany. Kodeks wykroczeń surowiej traktuje sprawców, którzy złośliwie albo bezmyślnie wyłączyliby takie oświetlenie. Wówczas nie mogą liczyć, że skończy się na i tak rzadko stosowanej naganie. Będzie musiał zapłacić do 500 zł grzywny.