W Polsce nałogowo pali papierosy nawet 26 proc. dorosłej populacji. To z kolei przekłada się na konkretny koszt; co roku polscy podatnicy wydają 15 miliardów złotych na leczenie chorób wywołanych przez palenie, a zdaniem Banku Światowego – kolejne 18 miliardów złotych pochłaniają społeczne koszty tych chorób. Mogłoby się wydawać, że to zmotywuje polski rząd do podjęcia konkretnych kroków. Czy jednak faktycznie tak jest, czy może wizja wyeliminowania papierosów z życia Polaków to tylko czysta fantazja?
Cały czas zmagamy się z epidemią – epidemią palaczy
Światowy Dzień Rzucania Palenia jest obchodzony już od 50 lat; rośnie też świadomość społeczna dotycząca szkodliwości papierosów. Niestety, nie przekłada się to na statystyki.
Z danych ostatniego raportu WHO wynika, że papierosy pali ponad 1,3 mld ludzi na świecie – ponad 20 proc. populacji. Wyjątkowo źle wypada Europa; z raportu WHO European Tobacco Use wynika, że od papierosów uzależnione jest ok. 29 proc. Europejczyków, czyli ok. 209 milionów ludzi.
Odsetek palących w Polsce również powinien niepokoić. Według ostatniego badania CBOS i WHO papierosy pali ponad 7,6 mln osób powyżej 15. roku życia. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że co roku wskutek rozwoju chorób odpapierosowych umiera ok. 81 tys. obywateli. Dodatkowo szacuje się, że łączne koszty palenia papierosów – i tym samym obciążenie budżetu państwa z tego tytułu – wynosi ok. 33 mld złotych.
Polska do 2030 r. krajem wolnym od tytoniu? MZ snuje marzenia, ale nie podejmuje działań
Tak niepokojące dane powinny zmusić rządzących do podjęcia konkretnych działań. W teorii MZ liczy na to, że do 2030 r. Polska stanie się – uwaga – krajem wolnym od tytoniu. To z kolei oznacza, że co roku palenie papierosów powinno rzucać ok. miliona osób (i to zakładając, że liczba palaczy w międzyczasie nie zwiększy się radykalnie).
W praktyce jednak plany MZ wydają się raczej mrzonką – choćby dlatego, że ciężko dopatrzeć się szeroko zakrojonych działań ze strony resortu. Trudno na przykład mówić o jakiejkolwiek profilaktyce. Na prawie 8 milionów palących przypada… 5 poradni antynikotynowych (a w praktyce – właściwie tylko 3). Z usług poradni korzysta zaledwie 800 osób rocznie – czyli ok. 0,01 proc. palaczy w Polsce.
Co więcej, osoby, które chcą rzucić palenie, nie mogą też liczyć na refundację leków wspomagających ten proces – a trzeba zaznaczyć, że to spory wydatek (nawet ok. 160 zł). To może zatem dodatkowo zniechęcać do rzucenia nałogu.
Należy zresztą zaznaczyć, że ostatnia dekada – jeśli chodzi o walkę z papierosami – została po prostu przespana przez kolejne resorty zdrowia. Co więcej, przyznaje to… samo Ministerstwo Zdrowia. Z Mapy Potrzeb Zdrowotnych 2022-2026 wynika, że obecnie to właśnie papierosy są największym zagrożeniem dla zdrowia publicznego w naszym kraju. Nie stałoby się tak, gdyby podjęto jakiekolwiek skuteczne działania mające na celu walkę z tym nałogiem. Ponadto już od 7 lat sprzedaż papierosów w Polsce przekracza 40 mld sztuk, przy czym zeszły rok był rekordowy – sprzedano aż 45,55 mld sztuk papierosów. Co więcej, szacuje się, że ostateczny „wynik” za 2022 r. może być aż o 2 mld sztuk wyższy.
Polska mapa akcyzowa szansą na prawdziwą walkę?
Trzeba jednocześnie przyznać, że może i wizja Polski wolnej od tytoniu (i to już w 2030 r.) jest mało realna, ale jednocześnie nie można nie zwrócić uwagi na polską mapę akcyzową, która może być pierwszym od dawna narzędziem faktycznie pomocnym w walce z papierosami.
W 2021 r. Ministerstwo Finansów przedstawiło mapę akcyzową na lata 2022-2027. Zakłada ona – zaplanowane i rozłożone w czasie – podwyżki akcyzy na wyroby tytoniowe (i przy okazji – alkoholowe). Dodatkowo resort podniósł też minimalną akcyzę ze 100 do 105 proc., co poskutkowało kilkudziesięciogroszową podwyżką cen papierosów.
Oczywiście nie ma się co łudzić – MF, za pomocą mapy akcyzowej, dba głównie o stan budżetu państwa. Nie zmienia to jednak faktu, że to dobry krok; zwłaszcza, że Polska nadal ma niemal najtańsze papierosy w całej UE (taniej jest tylko w Bułgarii), a udział tanich papierosów w polskim tynku tytoniowym sięga aż 80 proc. (podczas gdy w UE to średnio 45 proc.).
Fiskus już teraz ma powody do zadowolenia. W porównaniu z pierwszym półroczem 2021 r., tylko w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2022 r. z tytułu akcyzy wpłynęło do budżetu państwa aż o 1,55 mld zł więcej. Jednocześnie nie sposób jednak nie zauważyć, że wpływy wzrosły nie tylko z powodu podniesienia minimalnej akcyzy na papierosy, ale też dlatego, że… sprzedano więcej papierosów. Cel zdrowotny nie został zatem osiągnięty.
Ministerstwo Finansów powinno wykona kolejny krok
Co można byłoby zatem zrobić, żeby osiągnąć nie tylko cele podatkowe, ale i zdrowotne? Odpowiedź wydaje się prosta – i jest nią kolejne podniesienie minimalnej akcyzy na papierosy Korekta mapy akcyzowej mogłaby pomóc w zwiększeniu wpływów do budżetu, jak i przyczynić się wreszcie do obniżenia sprzedaży papierosów bez jednoczesnego wzrostu szarej strefy. Ta jest zresztą dzisiaj rekordowo niska; można śmiało założyć, że podwyższenie minimalnej akcyzy np. ze 105 do 110 proc. nie wpłynęłoby na zwiększenie udziału nielegalnych papierosów. Dodatkowo trend spadkowy, jeśli chodzi o szarą strefę, trwa już od 7 lat (i za to akurat wypada rządzących pochwalić).
Na razie nie wiadomo jednak, co ostatecznie zrobi rząd. W najbliższej przyszłości czeka go konieczność prób obronienia polskiej mapy akcyzowej (zakładającej stopniowe podnoszenie akcyzy – podczas gdy francuskie lobby domaga się radykalnego, jednorazowego podniesienia podatku przez państwa tzw. nowej UE). Nie zmienia to jednak faktu, że kwestia mądrego opodatkowania papierosów to jedno – a rządzący, jeśli marzą o Polsce wolnej od tytoniu, powinni zwiększyć zakres podejmowanych działań.