Rząd pomoże sprzedawcom i producentom kwiatów, ale tylko jeśli posiadają odpowiednią liczbę chryzantem. Opublikowano wstępne warunki przyznania wsparcia

Finanse Firma Dołącz do dyskusji (28)
Rząd pomoże sprzedawcom i producentom kwiatów, ale tylko jeśli posiadają odpowiednią liczbę chryzantem. Opublikowano wstępne warunki przyznania wsparcia

30 listopada po południu premier ogłosił decyzję o zamknięciu cmentarzy do 2 listopada włącznie – mimo że wcześniej rządzący cały czas utrzymywali, że cmentarze pozostaną otwarte. Decyzja była ciosem dla sprzedawców zniczy i kwiatów. Rząd utrzymuje, że zapewni pomoc dla sprzedawców kwiatów, jednak okazuje się, że w praktyce skorzysta z nie tylko część poszkodowanych. 

Pomoc dla sprzedawców kwiatów? Tylko dla tych, którzy zgłosili co najmniej 50 doniczek chryzantem

Sprzedawcy kwiatów i zniczy o zamknięciu cmentarzy dowiedzieli się – tak jak cała reszta Polaków – dopiero 30 listopada po południu. Polacy pomknęli na cmentarze. Premier w międzyczasie (za pośrednictwem Twittera) próbował uspokajać, że firmy sprzedające kwiaty otrzymają pomoc od rządu. Państwo ma odkupić od handlarzy niesprzedane kwiaty – wstępnie przeznaczono na ten cel 180 mln zł.

Problem polega na tym, że z pomocy nie skorzystają wszyscy poszkodowani – będą musieli najpierw spełnić pewne warunki. Jak możemy dowiedzieć się ze strony Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która ma zająć się skupem kwiatów,

Pomoc finansową będą mogły otrzymać mikroprzedsiębiorstwa, małe albo średnie przedsiębiorstwa, które w związku z zamknięciem cmentarzy w okresie 31 października – 2 listopada poniosły straty.

Na podstawie projektowanych przepisów Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie udzielała pomocy posiadaczom co najmniej 50 chryzantem doniczkowych, które są w fazie pełnej dojrzałości i które zostały przeznaczone do sprzedaży na dzień zgłoszenia.

W pierwszej kolejności konieczne jest zatem spełnienie dwóch warunków. Po pierwsze, sprzedawca (lub producent, bo ARiMR podkreśla, że o pomoc będą mogli starać się też producenci) muszą mieć zarejestrowaną działalność. Po drugie – wsparcie otrzymają ci, którzy mają co najmniej 50 chryzantem doniczkowych. Pojawia się zatem próg ilościowy, w dodatku nie bardzo wiadomo co ze sprzedawcami kwiatów ciętych, które miały powędrować do wazonów. Na razie nie wiadomo też, czy państwo zapłaci za wszystkie kwiaty doniczkowe, które były przyszykowane do sprzedaży, czy tylko może za ich część. Na razie też nie ma oficjalnej informacji o wysokości stawki pomocy w przeliczeniu na jedną chryzantemę. Dziennikarze RMF FM nieoficjalnie donoszą, że będzie to maksymalnie 11 zł za doniczkę.

Pomoc będzie wypłacona do 31 grudnia 2020 r. To za późno

Przedsiębiorcy na złożenie odpowiedniego wniosku mają bardzo mało czasu – muszą to zrobić do 6 listopada. We wniosku muszą wskazać miejsce przechowywania chryzantem i liczbę niesprzedanych kwiatów. Dokument należy złożyć do kierownika Biura Powiatowego właściwego ze względu na miejsce przechowywania zgłoszonych chryzantem.

ARiMR przewiduje, że pomoc zostanie wypłacona najpóźniej do 31 grudnia 2020 r. Tyle, że to zdecydowanie za późno. Należy pamiętać, że utarg z okolic 1 listopada pozwala wielu sprzedawcom i producentom na przetrwanie zimowych miesięcy. W dodatku to właśnie z tych pieniędzy inwestują w kolejny towar (np. nasiona, sadzonki itd.). Decyzja premiera będzie miała więc długofalowe skutki – część firm z branży prawdopodobnie nie przetrwa do przyszłego roku.

Pomoc dla sprzedawców kwiatów nie obejmie też np. właścicieli kwiaciarni, którzy przygotowali wiązanki dla klientów, a którzy – ze względu na zamknięcie cmentarzy – po prostu ich nie odebrali. Część z nich prawdopodobnie w ogóle tego nie zrobi. A co za tym idzie – sprzedawcy nie tylko nie zarobili na przygotowanych wiązankach, ale jeszcze musieli wydać środki na materiały, z których je skomponowali.

Swój dramat przeżywają też sprzedawcy zniczy. Wprawdzie ich towar nie zniszczy się w przeciwieństwie do kwiatów, jednak należy pamiętać, że oni również odnotowali ogromne straty. Dodatkowo nie wszyscy mają miejsce na przechowywanie takiej ilości niesprzedanego towaru – co zresztą generuje kolejne koszty.

Na ten moment wiadomo już jedno – rząd Mateusza Morawieckiego podjął decyzję, która okazała się katastrofalna w skutkach na wielu poziomach.