Prawica zablokowana na Facebooku
Dla niezorientowanych: Facebook zablokował (przynajmniej tymczasowo) konta działaczy i organizacji związanych z radykalniejszą częścią polskiej prawicy. Chodzi m.in. o Młodzież Wszechpolską, Obóz Narodowo-Radykalny czy Ruch Narodowy, usunięto również profil Marszu Niepodległości. Wśród zablokowanych był m.in. redaktor naczelny Super Expressu Sławomir Jastrzębowski:
Blokada wywołała burzę w innych serwisach oraz mediach. Jednym z popularnych sposób na wyrażenie swojego sprzeciwu wobec działań podwładnych Marka Zuckerberga było... blokowanie konta @facebook na Twitterze.
Czy Facebook ma prawo usuwać profile użytkowników?
Czy portal społecznościowy ma prawo blokować lub usuwać profile swoich użytkowników?
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Źródłem problemu stał się oficjalny plakat Marszu Niepodległości, który zawierał niedozwolony na platformie symbol. Jak tłumaczy jeden z menedżerów FB Richard Allan:
Nasze standardy zabraniają zarówno bezpośredniego kierowania mowy nienawiści przeciwko ludziom, jak i symboli organizacji znanych z promowania rasizmu i nienawiści. W przypadkach, gdy dany symbol jest używany do promowania nienawiści możemy zdecydować się go usunąć. Decyzja o usunięciu takich treści jest trudna, ale w przypadku plakatów promujących Marsz Niepodległości stało się tak ze względu na umieszczony na nich symbol Falangi, który jest zakazany na naszej platformie z powodu historycznych odniesień do mowy nienawiści.
To oczywiste odwołanie do regulaminu Facebooka, zgodnie z którym "Niedozwolone jest publikowanie treści, które: promują nienawiść, zawierają groźby lub pornografię, nawołują do przemocy lub zawierają nagość, a także drastyczną i nieuzasadnioną przemoc". A symbol falangi (stylizowana ręka z mieczem) jeszcze do niedawna był nawet przez polską Policję uważamy za rasistowski i ksenofobiczny, znajduje się również na liście niedozwolonych symboli UEFA.
Patryk Jaki i Zbigniew Ziobro?
Takie podejście portalu oburzyło nie tylko samych zainteresowanych, ale i przedstawicieli polskiego rządu. Wśród nich jest wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, który powiedział:
Będziemy analizować pod kątem prawnym, co możemy zrobić ws. blokowania na Facebooku profili związanych z ruchami narodowymi (...) To woła o pomstę do nieba.
To niezwykle ciekawe stanowisko. Jeśli uznać - a to niewątpliwie ma miejsce - że FB świadczy (nieodpłatnie, przynajmniej w wymiarze czysto finansowym) usługi swoim użytkownikom, to warto przypomnieć słowa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro sprzed kilku miesięcy w nieco podobnej sytuacji:
Sądy są zobowiązane strzec konstytucyjnej wolności sumienia, a nie ją łamać. Mają stać na straży praw i wolności obywateli, w tym także wolności działalności gospodarczej, a nie narzucać im przymus. Żadne ideologiczne racje nie uzasadniają naruszania tych fundamentalnych zasad. (…) Dlatego wyrok nakazowy (…) Burzy wolność myśli, przekonań i poglądów, a także swobodę gospodarczą, polegającą na dowolności transakcji.
Tak, chodzi o słynną sprawę drukarza z Łodzi, który odmówił drukowania ulotek organizacji LGBT, powołując się na klauzulę sumienia. Pytanie, czemu wtedy oficjalny przedstawiciel polskiego rządu mówił o "swobodzie działalności gospodarczej", a teraz jego zastępca w prawnie zbliżonych okolicznościach zdaje się uważać coś wręcz odwrotnego.
Cieszy zatem, że ministerstwo sprawiedliwości wreszcie uznaje, że konstytucyjne prawo do równego traktowania i zakazu dyskryminacji (prawo do posiadania konta na Facebooku?) powinno mieć prymat nad źle pojmowaną swobodą działalności gospodarczej.