Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź został… sołtysem. Prawdopodobnie wbrew prawu kanonicznemu

Codzienne Dołącz do dyskusji (486)
Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź został… sołtysem. Prawdopodobnie wbrew prawu kanonicznemu

Mieszkańcy Piasków wybrali byłego metropolitę gdańskiego na sołtysa. Zagłosowało na niego całe dziewięć osób. Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź został sołtysem prawdopodobnie wbrew prawu kanonicznemu zabraniającemu duchownym wykonywania władzy świeckiej. 

Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź został sołtysem sołectwa Piaski, będącego częścią jego rodzinnej Bobrówki

Wygląda na to, że były metropolita gdański postanowił na swój sposób odtworzyć podwójną rolę Cezarego Żaka z serialu „Ranczo”. Sławoj Leszek Głódź został sołtysem sołectwa Piaski, będącego częścią swojej rodzinnej wsi Bobrówka na Podlasiu. Na arcybiskupa zagłosowało 9 osób spośród 36 uprawnionych do głosowania.

Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, nowy sołtys odmówił podania mieszkańcom swojego numeru telefonu i adresu mailowego. Preferuje kontakt osobisty, bądź za pośrednictwem gminy. To pierwszy przypadek, gdy duchowny – nie wspominając o emerytowanych arcybiskupach – został w Polsce sołtysem.

Do obowiązków sołtysa należy przede wszystkim reprezentowanie swojego sołectwa na posiedzeniach rady gminy dotyczących swojego sołectwa. Zobowiązany jest również do realizacji uchwał gminy obejmujących sołectwo, zwoływania zebrania wiejskiego i przygotowywanie projektów jego uchwał oraz współdziałanie z organami gminy, radnymi i organizacjami działającymi na terenie sołectwa.

Za swoją pracę sołtys otrzymuje dietę, ustalaną przez gminę. Wynosi zwykle od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie. Co więcej, otrzymuje prowizję od odprowadzanego przez mieszkańców podatku od nieruchomości, który w tym przypadku pełni rolę inkasenta. Najczęściej jest to 2-3% wpłaconej sołtysowi kwoty.

Z wyborem mieszkańców Piasków wiążą się jednak pewne kontrowersje. Okazuje się, że abp Sławoj Leszek Głodź został sołtysem prawdopodobnie wbrew prawu kanonicznemu. Na taki stan rzeczy zwraca uwagę chociażby dziennikarz i publicysta Tomasz Terlikowski. Chodzi o Kanon 285 paragraf 3 Kodeksu prawa Kanonicznego. Zgodnie z tym przepisem „Duchownym zabrania się przyjmowania publicznych urzędów, z którymi łączy się udział w wykonywaniu władzy świeckiej”.

Warto dodać, że z punktu widzenia prawa świeckiego kościelny status sołtysa Sławoja Leszka Głodzia jest całkowicie obojętny.

Generał dywizji Wojska Polskiego trafił na wygnanie na Podlasie za liczne zaniedbania w zarządzaniu archidiecezją

Pytanie tylko: czy aby na ten konkretny kanon należałoby zastosować do pełnienia funkcji sołtysa? Bardzo łatwo uargumentować, że chodzi może i o organ władzy wykonawczej – lecz zupełnie pomocniczy, pozbawiony jakichkolwiek władczych uprawnień wobec mieszkańców sołectwa. Sam Terlikowski zwraca uwagę na możliwość obejścia przez abp Głodzia przepisów prawa kanonicznego. Stwierdził przy tym: „Prawo da się obejść, ale śmieszności i braku świadomości żenady nie”.

Nie da się ukryć, że piastowanie urzędu sołtysa to wcale nie pierwsza państwowa posada arcybiskupa. Od 1991 r. jest w końcu generałem Wojska Polskiego, w 1993 r. awansowano go na stopień generała dywizji. W tym okresie Sławoj Leszek Głódź odtwarzał struktury diecezji Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Ten posługę katolicką posługę kapelańską wśród polskich żołnierzy. Wówczas nikt nie dopatrzył się większych kolizji z prawem kanonicznym, być może dlatego że abp Głódź działał na rzecz nie tylko wojska, ale przede wszystkim Kościoła.

Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź osiadł w Piaskach po tym, jak w marcu Stolica Apostolska nakazała mu zamieszkanie poza archidiecezją, zakazała uczestniczenia w publicznych celebracjach i spotkaniach na jej terenie. Sprawa ma związek z wykrytymi zaniedbaniami odnośnie przypadków pedofilii podległych Głodziowi księży na terenie Archidiecezji Gdańskiej. Do tego należałoby doliczyć także inne kwestie związane z zarządzaniem kościelną metropolią przez arcybiskupa.

Karę nałożoną na arcybiskupa komentatorzy dość powszechnie uważają za stosunkowo łagodną i mało dolegliwą. Niektórzy jednak zauważają, że rola „arcysołtysa” miałaby dla uzależnionego od splendoru i blichtru Sławoja Leszka Głodzia stanowić przynajmniej namiastkę dawnego życia na świeczniku.