Zaskakująco mocne słowa ze strony Tomasa Tuchela, trenera Chelsea.
Odkąd pamiętam miałem zgrzyt, że właścicielem Chelsea jest powiązany z Kremlem oligarcha Roman Abramowicz. Że wielomilionowe transfery są tak naprawdę finansowane z pieniędzy zarobionych na drenowaniu narodu rosyjskiego i – co gorsza – drenowania narodów ościennych. W różnych formach.
Z drugiej strony – trochę to sobie relatywizowałem, wszyscy to robiliśmy. Bo przecież nie mieliśmy innego wyjścia. Skoro Chelsea w strukturach futbolu była, to czy mieliśmy udawać, że nie istnieje? Czy Frank Lampard, Didier Drogba lub N’Golo Kante nie zasługiwali przez te wszystkie lata na podziwianie ich spektakularnych popisów? Czy właściciele innych klubów, Manchesteru City czy PSG, dorobili się swoich fortun poprzez walkę z głodem w Afryce?
Mimo wszystko jednak zawsze miałem gdzieś z tyłu głowy, że Roman Abramowicz po tych wszystkich swoich budzących moralne wątpliwości interesach w Rosji „zrzuca sowiecki płaszcz, wprowadza się do swojego małego domku na Nantucket Island i każdy uważa go za filantropa, człowieka sukcesu, właściciela prężnej machiny sportowej”.
To się, ku mojemu miłemu zaskoczeniu, zaczęło zmieniać w ostatnich dniach. Rosyjskie bomby na ukraińskiej ziemi przelały czarę goryczy, a kraje świata zachodniego zaczęły wreszcie proces oczyszczenia z wszystkiego, co sowieckie.
- Czytaj więcej na temat: Wojna na Ukrainie
Potężnie zaskoczył mnie Tomas Tuchel
Niemiecki trener Chelsea Londyn, a więc klubu Romana Abramowicza, wypowiedział niezwykle mocne słowa. Oczywiście pewnie mogły być one jeszcze bardziej dosadne, ale i tak jestem pozytywnie zaskoczony bohaterstwem Tuchela, który w swoich osądach okazał się o wiele bardziej stanowczy od na przykład niemieckich polityków.
Nie powinniśmy udawać, że to nie jest problem. W tej chwili chciałbym skorzystać z mojego prawa do nie komentowania tej sytuacji, dopóki ostateczne decyzje nie zostaną podjęte. Nie możemy się jednak odciąć – zdajemy sobie sprawę z tego, co się dzieje. Do pewnego stopnia rozumiemy też krytyczne wypowiedzi, które płyną w stronę reprezentowanego przez nas klubu – powiedział Tuchel na konferencji prasowej.
To nie jest coś, co nas nie dotyczy. TO nie odosobniona sytuacja, dzieje się tutaj, obok nas, w Europie, a my jesteśmy jej częścią. Nie możemy powiedzieć: „odłóżmy to na bok”. To naprawdę nas dotyczy. Nie ma przed tym ucieczki, musimy się z tym zmierzyć i z tym żyć. Zamykanie drzwi nie pomoże, tak samo jak frazesy o „skupianiu się na futbolu” – stwierdził szkoleniowiec Chelsea.
– tłumaczył wypowiedzi Niemca Hubert Kowalczyk na łamach Meczyków.
Środowisko piłkarskie jednym z głównych przegranych wojny
Choć piłka nożna przez lata uchodziła za męską grę, ostatnie wydarzenia w Ukrainie to środowisko kompromitują. Kompromitują się federacje europejskie, kompromitują się federacje krajowe, kompromituje się Zbigniew Boniek jako wiceprezes UEFA ogłaszając te półśrodki jako sukcesy.
Dyplomacja języka futbolowego stroni od radykalnych ocen, UEFA i FIFA karzą Ukrainę za to, że napadli ich Rosjanie, piłkarze przesadnie nie interesują się tematem w mediach społecznościowych – choć są wielkimi autorytetami dla milionów młodych ludzi.
Wypowiedź Tuchola, choć ubrana w lekkie piórka dyplomacji, jest niesamowicie mocną wypowiedzią. Trener Chelsea w zasadzie wprost powiedział, że rosyjski oligarcha, jego pracodawca, jako właściciel klubu piłkarskiego z zachodniej Europy, jest sytuacją budzącą również jego opory moralne.
W mojej ocenie w przypadku powrotu Romana Abramowicza do Chelsea, oby do tego nie doszło, a klub trafił w bardziej odpowiednie ręce, ten komentarz jest dla Tomasa Tuchela wyrokiem w kontekście pracy w klubie. Dlatego warto docenić wartości prezentowane przez niemieckiego trenera, bo niestety mało osób ze środowiska piłkarskiego dziś je przejawia.