Facebook stworzył swojego Twittera. Tyle tylko, że owe „Threads” to dosłownie popłuczyny po Twitterze

Biznes Technologie Dołącz do dyskusji
Facebook stworzył swojego Twittera. Tyle tylko, że owe „Threads” to dosłownie popłuczyny po Twitterze

Wielkimi literami ogłaszany jest sukces serwisu społecznościowego „Threads”. Polska firma analityczna przyjrzała się jednak realnemu kształtowi tej popularności. I tu już nie jest tak kolorowo. 

Po przejęciu przez Elona Muska, Twitter ma kiepską prasę. Moim zdaniem nieco na wyrost, ponieważ wiele osób po prostu nie lubi Elona Muska, który rzeczywiście momentami zachowuje się nieco infantylnie jak na to, jaką potęgą dysponuje. Muskowi na przykład obrywa się za to, że zwolnił większość pracowników Twittera. Ilekroć zdarzy się teraz jakaś awaria, słyszymy jak to głupi Musk pochopnie pozwalniał ekspertów, a teraz ponosimy wszyscy tego konsekwencje.

Tyle tylko, że awarie na Twitterze zdarzały się od zawsze, natomiast serwis nigdy nie rozwijał się tak dynamicznie. Moim zdaniem, jeżeli Twitter wyrzucił z pracy ogrom swoich pracowników, a jednocześnie działa i rozwija się w ekspresowym tempie, to jednak decyzja Muska – w tym przynajmniej zakresie – się broni, pokazując jak bardzo rozrośnięta jest skala zbędnego zatrudnienia w dzisiejszych korporacjach.

Ale oczywiście do Twittera Muska można słać wiele zarzutów, co wykorzystał Mark Zuckerberg

Podobno Twitter ery Muska zaczął tolerować mowę nienawiści, która wcześniej była niedopuszczalna. Miał się stać domem także dla szurów i orędowników teorii spiskowych. Również i w tym zakresie, mówiąc szczerze, nie dostrzegam jakiegoś znaczącego pogorszenia linii serwisu, która zawsze była daleka od ideału. Nie uważam też, by odpowiedzią miał być Facebook, który znany jest z cenzurowania treści i rozdawania banów wedle linii ideologii partyjnych. Tyle tylko, że Facebook wydaje się być bardziej lewicowy, a Twitter – prawicowy.

Pogorszenie prasy wokół Twittera zechciał wykorzystać Mark Zuckerberg, uruchamiając swój własny klon serwisu. Skoro ma już Facebooka i Instagrama, do kompletu dorzucił Threads. Threads okazały się ogromnym sukcesem pod względem liczby użytkowników, a przecież platforma nawet nie jest jeszcze dostępna w Europie, ponieważ nie mogłaby nas śledzić tak bardzo, jak sobie wymarzyli jej twórcy.

Tylko czy Threads jest aż takim sukcesem?

SentiOne specjalizujące się w przeszukiwaniu sieci informuje, że Threads to świetne narzędzie, jeśli chcemy się dowiedzieć, o czym pisano na Twitterze chwilę wcześniej. Niemal połowa wszystkich wiadomości, które pojawiają się na Threads, to kopia wiadomości, które wcześniej trafiły na Twittera.

Mówiąc szczerze ja tego nie postrzegam w kategorii sukcesu Zuckerberga, tylko w kategorii buntu przeciwko Muskowi. O ile jednak kontrowersyjny miliarder od latania w kosmos i samochodów elektrycznych nie przesadzi, może się okazać, że sama atmosfera buntu to za mało, by Threads zdobyło pozycję rynkową Twittera w zakresie medium aktualności, ważnych wydarzeń, śledzenia sytuacji na świecie. Przynajmniej te pierwsze sygnały od SentiOne to dość solidny kij w szprychy rzekomo świetnie rozpędzonej lokomotywy Threads.