Rządzący szykują coś, co wkrótce może mieć ogromny wpływ na komfort życia wielu obywateli. Chodzi o nowelizację tzw. ustawy środowiskowej. Spowoduje ona, że część mieszkańców praktycznie zostanie pozbawiona prawa głosu, jeśli chodzi o uciążliwe inwestycje, a konkretnie – o ich lokalizację.
Uciążliwe inwestycje blisko domu? Zmiana przepisów może wyłączyć z postępowania nawet bliskich sąsiadów
Projekt nowelizacji ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o cenach oddziaływania na środowisko przeszedł przez Sejm i Senat jak burza. Teraz oczekuje jedynie podpisu prezydenta. Dlaczego zbliżająca się nowelizacja może być groźna dla obywateli?
Dzięki nowym przepisom inwestorzy mają szybciej i sprawniej otrzymywać decyzje środowiskowe. Za każdym razem, gdy inwestor chce zrealizować inwestycję mogącą mieć wpływ na środowisko i zdrowie ludzi, musi o taką decyzję wystąpić. Uciążliwe inwestycje tego rodzaju, zgodnie z obowiązującymi przepisami, to np. różnego rodzaju fabryki (w których znajdują się instalacje umożliwiające m.in. wyrób substancji chemicznych czy produktów farmaceutycznych), a także wysypiska śmieci, fermy zwierzęce czy składowiska złomu.
Urzędnicy, po przeprowadzeniu oceny oddziaływania przedsięwzięcia na stanowisko mogą jednak dojść do wniosku, że inwestycja w kształcie zaproponowanym przez przedsiębiorcę ma zbyt duży, negatywny wpływ na otoczenie. W takiej sytuacji przedsiębiorca ma wybór – albo zrealizuje inwestycję zgodnie z wariantem zaproponowanym przez urzędników, albo nie otrzyma zgody na realizację przedsięwzięcia.
Jeśli chodzi o samą ocenę oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko, to w postępowaniu powinna być zapewniona możliwość udziału społeczeństwa. I właśnie z tym udziałem może być problem – nowelizacja wprowadza bowiem precyzyjną definicję strony takiego postępowania. Będzie to podmiot, któremu przysługuje prawo rzeczowe do nieruchomości znajdującej się w obszarze 100 m od granic terenu, na którym ma zostać zrealizowana inwestycja. To z kolei oznacza, że wystarczy, że czyjaś działka będzie położona 101 m od granicy terenu, by jej właściciel nie miał już nic do powiedzenia. Jak niewielką odległością jest z kolei 100 m, zwłaszcza jeśli chodzi o uciążliwe inwestycje, nietrudno się domyślić.
Obszar dotknięty inwestycją zmniejszy się, ale to nie wszystko. Urzędnicy w niektórych przypadkach nawet nie będą musieli wysilać się, by poinformować mieszkańców o postępowaniu
Dodatkowo, jeśli stronami postępowania będzie więcej niż dziesięć podmiotów, urząd nie będzie musiał wysłać korespondencji do zainteresowanych. Może ograniczyć się jedynie do wydania obwieszczenia lub zawarcia informacji w Biuletynie Informacji Publicznej. Jak łatwo się domyślić, rzadko kto śledzi jednak to, co pojawia się w BIP. To z kolei może oznaczać, że zainteresowane podmioty, nawet uprawnione do bycia stroną w postępowaniu w myśl nowelizacji, o samym postępowaniu w ogóle się nie dowiedzą. Co jeszcze ciekawsze, niemożliwe będzie wznowienie postępowania w sytuacji, gdy strony nie wezmą w nich udziału nawet nie z własnej winy.
Zdaniem RPO zmiany mogą łamać przepisy unijne, a tym samym – doprowadzić do wszczęcia postępowania przez Komisję Europejską.