Były senator PiS Waldemar B. skazany za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem. Do więzienia jednak nie trafi

Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (49)
Były senator PiS Waldemar B. skazany za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem. Do więzienia jednak nie trafi

Waldemar B. skazany za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem. Jest sądowy finał bulwersującej sprawy byłego senator PiS z Kaszub. Mężczyzna przywiązał psa do swojego samochodu, po czym ruszył. Zwierzę w pewnym momencie upadło, a polityk mimo wszystko ciągnął je za sobą. Waldemar B. usłyszał wyrok w zawieszeniu.

Waldemar B. skazany

To sprawa, która szczególnie oburzyła opinię publiczną. Mamy tu bowiem do czynienia nie tylko z bezwzględnym potraktowaniem zwierzęcia. Zrobił to w dodatku polityk, który już wcześniej w swojej działalności poszedł tak daleko, że nawet PiS uznał że to za dużo na jego standardy. W chwili popełniania przestępstwa nie był już senatorem, ale tłumaczył się wciąż jak rasowy polityk. Sąd jednak nie dał wiary jego tłumaczeniom.

Waldemar B., jak informuje RMF FM, został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Ma też pięcioletni zakaz posiadania psów, obowiązek sprawozdawania kuratorowi przebiegu odbywania kary, musi też zapłacić nawiązkę w wysokości 20 tysięcy złotych. Były senator PiS został skazany za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura, a także biorące udział w procesie organizacje pozarządowe, domagały się jeszcze surowszej kary.

Kłamał od początku

Sprawa ujrzała światło dzienne wiosną 2021 roku. Ktoś nagrał kamerą moment, w którym Waldemar B. na jednej z wiejskich dróg przywiązuje swojego psa liną do samochodu. Auto rusza, zwierzę stara się biec, ale w pewnym momencie potyka się, przewraca i jest ciągnięte za pojazdem. Kiedy nagranie trafiło na policję, funkcjonariusze przyjechali na posesję byłego już wtedy polityka. Ten pokazał im żywego psa i powiedział, że nic mu się nie stało. Podczas przeszukania okazało się jednak, że mężczyzna zdążył zakopać martwe zwierzę w ziemi. Wtedy nie było już żadnych wątpliwości, że należy postawić mu zarzuty.

Waldemar B. twierdził, że nie ma mowy o znęcaniu się nad zwierzętami, że kochał swoje psy i nigdy by ich nie skrzywdził. Tymczasem drugi czworonóg, którego natychmiast mu odebrano, był w tak złym stanie że niedługo potem dokonał swojego żywota w schronisku. Były senator w sądzie był jednak nieugięty – oskarżał pytających go dziennikarzy o antypolskie działanie, którym miało być posądzanie go o zabicie zwierzęcia.

Wyrok w zawieszeniu

Sąd uznał, że B. należy się wyrok w zawieszeniu. To zapewne nie usatysfakcjonuje obrońców praw zwierząt, którzy zwracali uwagę na bezwzględne i bestialskie zachowanie mężczyzny. Trudno się dziwić – trudno o bardziej obciążający zestaw okoliczności: od samego sposobu zabicia zwierzęta poprzez brak jakiejkolwiek skruchy aż po utrudnienie postępowania. Mimo wszystko sprawa ta pokazuje jednak, że podejście do traktowania zwierząt w Polsce mimo wszystko się zmienia. Można sobie bowiem wyobrazić, że były senator, na co dzień rolnik, po prostu uważał że należące do niego zwierzę może traktować jak przedmiot, bo tak przez lata utarło się to na wioskach. Ale czasy się zmieniły. Gospodarz, który zamęcza swojego „burka” powinien odpowiadać tak samo jak ktoś, kto po prostu znęca się nad psem. Obaj przecież robią to w pełni świadomie, wiedząc że zwierzę cierpi.

Sprawa z pewnością będzie miała swój dalszy ciąg, bo można spodziewać się że obie strony złożą apelację. Być może w drugiej instancji wyrok zostanie zmieniony na karę bezwzględnego więzienia. Bo rozstrzygnięcia na korzyść Waldemara B. nikt się nie powinien spodziewać.