Ministerstwo Sprawiedliwości wzięło na swój celownik kolejną „grupę społeczną”: osoby niepłacące alimentów. Zaprezentowane dzisiaj pomysły to m.in. dozór elektroniczny i kary więzienia dla tych, którzy uchylają się od płatności na rzecz dzieci. Co jeszcze proponuje minister Zbigniew Ziobro? Czy te pomysły mają sens?
Zgodnie z nową, świecką tradycją, rządzący przedstawili swój pomysł nie w formie gotowego projektu ustawy, a konferencji prasowej i obrazków zamieszczonych na Twitterze. Obrazków takich jak ten:
Propozycja dotycząca #alimenty. Dłużnik na każdym kroku będzie miał możliwość regulowania zobowiązań alimentacyjnych pic.twitter.com/B1kIyTLkpt
— Min. Sprawiedliwości (@MS_GOV_PL) September 16, 2016
Więzienie za alimenty?
Warto tutaj wskazać, że już obecnie w kodeksie karnym znajdziemy przestępstwo niealimentacji. Zgodnie z art. 209 §1 kodeksu:
Kto uporczywie uchyla się od wykonania ciążącego na nim z mocy ustawy lub orzeczenia sądowego obowiązku opieki przez niełożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby i przez to naraża ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Przepis ten jednak był i jest stosowany stosunkowo rzadko. Trudności interpretacyjne sprawia przede wszystkim zwrot „uporczywie uchyla się”. Jak wskazuje się w orzecznictwie: „Uporczywym uchylaniem się od płacenia alimentów w rozumieniu art. 209 k.k. jest tylko taka sytuacja, gdy sprawca, mając ku temu realne i faktyczne możliwości alimentów nie płaci i czyni to celowo” (II AKa 62/15 – wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku). Sporo przesłanek do analizy, prawda? W 2011 r. na podstawie art. 209 kk skazano nieco ponad 16 000 osób, choć na 600 000 egzekucji alimentów tylko co 7 jest skuteczna.
Czytaj też: Ubogie matki właśnie pozbawiono prawa do świadczeń z funduszu alimentacyjnego
Prokurator na karku po 3 miesiącach niepłacenia alimentów
Resort ministra Ziobro planuje zatem zmienić przepisy w ten sposób, aby przestępstwem była zwłoka w płaceniu alimentów wynosząca 3 miesiące. Wprowadzenie ściśle określonego przedziału czasowego ma spowodować, że zagrożenie karne dla uchylających się od płatności na rzecz swoich dzieci stanie się realne – a tym samym skuteczne. Jak wynika z wypowiedzi ministra, nieuchronność kary ma zmobilizować „alimenciarzy” do realizacji nałożonego przez sąd obowiązku:
Nie idzie tutaj o surowość, ale idzie tutaj i nieuchronność kary, która nastąpi w momencie, kiedy przez trzy miesiące, albo w dłuższym okresie, kiedy narośnie zaległość należności, (…), a zobowiązany do tych świadczeń nie będzie się wywiązywał, to wówczas automatycznie prokurator będzie mógł prowadzić postępowanie, stawiać zarzuty. Chyba, że ten wcześniej zreflektuje się i zdecyduje się zaległość alimentacyjną zapłacić.
Dlatego też, zanim migający się od swoich obowiązków rodzic trafi do zakładu karnego, najpierw ma być stosowany mniej uciążliwy sposób pozbawienia wolności: odbywanie kary w ramach Systemu Dozoru Elektronicznego. Noszenie specjalnej opaski z wbudowanym nadajnikiem GPS umożliwia wymiarowy sprawiedliwości pełną kontrolę miejsca pobytu skazanego. Co do zasady skazany powinien przebywać w miejscu wyznaczonym przez sąd, przy czym możliwe jest np. świadczenie pracy. Warto tutaj dodać, że od wielu miesięcy orędownikiem wdrożenia takiego sposobu karania „alimenciarzy” był komornik sądowy Robert Damski.
Dzięki zastosowaniu dozoru elektronicznego skazany za niealimentację będzie mógł podejmować legalną pracę z jednej strony, z drugiej zaś: kontrolę pobytu przez sąd czy kuratora. Uniemożliwi to (przynajmniej w teorii) zatrudnienie w szarej strefie, co do tej pory było metodą na ukrycie majątku zarówno przed komornikiem, jak i dziećmi. No i, co też jest istotne, dozór elektroniczny jest tańszy niż utrzymywanie więźnia w zakładzie karnym.
Diabeł jednak tkwi w szczegółach, dlatego z oceną przedstawionych rozwiązań należy się wstrzymać do momentu opublikowania projektu ustawy wprowadzającej te, skądinąd słuszne, koncepcje w życie.