Ikea chce zwalczać wyrzucanie mebli i umożliwić klientom ich oddawanie w zamian za bon. Ale to właśnie ona sprawiła, że wysypiska zapełniły się meblami

Środowisko Zakupy Dołącz do dyskusji (392)
Ikea chce zwalczać wyrzucanie mebli i umożliwić klientom ich oddawanie w zamian za bon. Ale to właśnie ona sprawiła, że wysypiska zapełniły się meblami

W dzisiejszym świecie wyrzucanie mebli może być poważnym problemem dla jednego ze światowych liderów w ich produkcji i sprzedaży. Ikea stara się być „eko”, jednak sama wcześniej wypromowała model, w którym konsument po prostu pozbywa się starych mebli, by kupić sobie nowe.

Dotychczasowy model biznesowy Ikei sprawił, że wysypiska śmieci zapełniły się niechcianymi meblami

Ikea chce ograniczyć wyrzucanie mebli przez swoich klientów. Wszystko w trosce o ochronę środowiska naturalnego. Wyrób mebli w skali globalnej pochłania ogromne ilości drewna, co oznacza konieczność wycięcia mnóstwa drzew. Problem dotyczy przede wszystkim tanich, relatywnie szybko zużywających się mebli. Takich, które można bez większego żalu wyrzucić na śmietnik i kupić sobie nowe. Czyli takich, jak z Ikei.

Jak podaje Business Insider, w Stanach Zjednoczonych zaobserwowano bardzo ciekawe zjawisko. Liczba mebli trafiających na tamtejsze wysypiska śmieci podwoiła się w ciągu ostatnich 35 lat. Dokładnie od 35 lat na tamtejszym rynku funkcjonuje Ikea. Nie bez powodu.

Firma ma spory udział w wypromowaniu wśród konsumentów modelu, w którym mebel był w zasadzie produktem jednorazowym. Wręcz aktywnie zachęcała swoich klientów do kupowania nowych mebli, jeśli stare im się znudzą, albo się zużyją. A produkty z płyty wiórowej, surowca spopularyzowanego w dużej mierze przez Ikeę, są mniej trwałe od tych wykonanych z litego drewna.

Ikea planuje dać swoim klientom możliwość oddania starych i zakupu odnowionych mebli

Czasy jednak się zmieniają, rośnie świadomość ekologiczna poszczególnych społeczeństw a Ikea chciałaby sprawiać wrażenie korporacji przyjaznej dla środowiska naturalnego. Docelowo zamierza produkować swoje meble w całości z przetworzonego drewna, lub surowców odnawialnych. Firma zobowiązała się, że do 2030 r. wprowadzi do swojej działalności gospodarkę w obiegu zamkniętym.

Ikea eksperymentuje obecnie z odkupem i odsprzedaży mebli wyprodukowanych przez firmę. Klienci za towar w stanie nienaruszonym otrzymują bon o wartości 50 proc. jego pierwotnej ceny. Takie z drobnymi śladami użytkowania, na przykład drobnymi rysami, wart jest 40 proc., a wyraźnie zużyty 30 proc. tego, ile za niego zapłacono.

Te, które da się poddać naprawie i renowacji, trafiają następnie z powrotem na sprzedaż. W 2020 r. Ikea otworzyła swój pierwszy sklep sprzedający odnowione meble z drugiej ręki. Pozostałe poddaje się recyklingowi albo przekazuje na cele charytatywne.

Sieć planuje w każdym swoim sklepie wydzielić miejsce, w którym klienci mogliby oddać lub kupić tego typu mebel. Program działa od jakiegoś czasu w 30 państwach na świecie. Równocześnie w Holandii, Szwecji i Szwajcarii wprowadzono możliwość długoterminowego wynajmu mebli. Do tego uruchamia także sprzedaż części zamiennych do mebli swojej produkcji.

Wyrzucanie mebli przez klientów to jedynie część niekorzystnego oddziaływania Ikei na środowisko naturalne

Ikea najwyraźniej potraktowała wyrzucanie mebli przez klientów poważnie. Pytanie jednak, jak tego typu działania przekładają się na jej rzeczywisty wpływ na środowisko naturalne? Nie da się ukryć, że ślad klimatyczny Ikei jest pokaźny. Nie da się tworzyć drewnianych mebli bez wycinania drzew. Dlatego deklaracja o przejściu w całości na surowce odnawialne i przetworzone stanowi wręcz rewolucję. O ile Ikea dotrwa w tym postanowieniu, a chęć zmiany jest szczera.

W dzisiejszych czasach wielu gigantów poszczególnych branż gospodarki stara się przedstawić swoją działalność jako przyjazną środowisku. Niestety, bardzo często sprowadza się to do zagrywek PRowych i pozorowanych działań. Zjawisko to nazywa się „greenwashingiem”.

Ikei zaś dość często zdarzają się tego typu działania – od lamp z niewymienialną żarówką oznaczonych jako „Lepsze dla ciebie + dla planety„, po nie do końca jasne pochodzenie drewna kupowanego przez firmę w Rosji i na Ukrainie. Dlatego warto do deklaracji korporacji podejść co najmniej ze zdrowym sceptycyzmem i poczekać na konkretne rezultaty zapowiadanych zmian. 2030 to wbrew pozorom dość nieodległy termin.