Wyższa akcyza na wkłady do podgrzewaczy tytoniu to fatalny pomysł. I to na kilku płaszczyznach

Biznes Zdrowie Dołącz do dyskusji (129)
Wyższa akcyza na wkłady do podgrzewaczy tytoniu to fatalny pomysł. I to na kilku płaszczyznach

Byłem ostatnio na pogrzebie. Nikt na stypie nie wychodził na papierosa, praktycznie wszyscy zebrani przed wejściem popalali za to e-papierosy i podgrzewacze tytoniu. Zdecydowanie nie wygląda to tak w mniejszych miastach i na wsiach, ale w Warszawie – odnoszę takie wrażenie – klasyczne papierosy są już w odwrocie.

A skoro ja dostrzegam fenomen nowych technologii w branży palaczy, to pewnie dostrzegły go również produkujące tradycyjne papierosy koncerny tytoniowe, które broniąc status quo, lobbują na rzecz podwyższenia akcyzy na wkłady do podgrzewaczy tytoniu.  Liczą na to, że w ten sposób podgrzewanie stanie się zbyt drogie, a dzięki temu palacze zostaną przy tradycyjnych papierosach. Trochę jak z tymi papierosami mentolowymi – choć to akurat pomysł unijny – gdzie pojawił się idiotyczny pomysł zakazujący ich sprzedaży. I teraz wszyscy dokupują mentolowe wkładki dostępne bez najmniejszego problemu w dosłownie każdym sklepie i upychają je do papierosów, niczym w scenie z dobrego westernu.

Na czym opieram swoje przeświadczenie o wyższości podgrzewaczy i e-papierosów nad resztą tytoniowej stawki? Przede wszystkim, wedle posiadanej przez nas wiedzy, nie można ich stawiać w tym samym rzędzie, co klasycznych papierosów. Stan współczesnej nauki potwierdza: są znacznie mniej szkodliwe, a nawet subtelnie zalecane palaczom chcącym zminimalizować ryzyko wystąpienia chorób towarzyszących często temu nałogowi. E-papierosy i podgrzewacze są też milsze otoczeniu, które wreszcie przestaje reagować z niechęcią na dym i generalnie brzydkie zapachy.

Polacy lubią niskie podatki, więc rząd ma dla nich wiele niskich podatków

Zaskoczyła mnie wypowiedź doradcy podatkowego Szymona Parulskiego dla serwisu Niedziela.pl, który postuluje drastyczną podwyżkę akcyzy na wkłady do podgrzewaczy tytoniu. Głównym argumentem przemawiającym za taką decyzją miałby być interes fiskalny państwa. W redakcji Bezprawnika zawsze jesteśmy bardzo sceptyczni wobec projektów „prognozujących fiskalny interes państwa”, bo za ten interes płacimy my – obywatele – w czasie zakupów. A potem te pieniądze idą na telewizyjną propagandę lub do znajomych instruktorów narciarstwa. Państwo już teraz zdziera z nas za dużo, natomiast podnoszenie akcyzy na kolejne produkty jest niczym innym, jak kolejną formą opodatkowania wybranych obywateli.

Zaskakuje też, że postulowane podniesienie akcyzy miałoby dotyczyć tylko podgrzewaczy, a nie e-papierosów czy tradycyjnych papierosów. Przecież choć podwyższanie podatków rzadko jest dobrym pomysłem, to obiektywnie jedyną efektywną drogą do zapewnienia realnego wzrostu dochodów do budżetu w branży tytoniowej, jest podwyższanie akcyzy na tradycyjne papierosy. Te ostatnie dominowały, dominują i jeszcze długo będą dominować na rynku. W zeszłym roku podwyżka akcyzy na ten produkt wyniosła 10% i biorąc poprawkę na lockdown, można stwierdzić, że wpływy rosną, a przemyt nie wzrósł.

Jak wskazuje doradca, z każdej paczki tradycyjnych papierosów ponad 9 zł idzie do kasy państwa. Tymczasem z jednej paczki wyrobów nowatorskich za 14 zł do budżetu trafi „jedynie” 1,80 zł. Biorąc pod uwagę, że koszt najtańszych papierosów (takich, od których zapachu więdną liście i umierają komary) również plasuje się w okolicy 14 złotych, mnie osobiście raczej nie tyle przeraża „niskość” opodatkowania wyrobów nowatorskich, co raczej fakt, że grubo ponad połowa ceny papierosów idzie do budżetu państwa. Jedno jest pewne – biorąc pod uwagę, aktualną cenę paczki wkładów do IQOSa czy Glo z pewnością nie można nazwać ich produktami premium. Produktami premium stałyby się zapewne dopiero wtedy, gdyby ten nietrafiony pomysł wszedł w życie. Za to wzbogacić mogłoby się na nim grono przemytników, ponieważ za naszą wschodnią granicą wkłady do podgrzewaczy już teraz są o połowę tańsze niż u nas.

Hit – nawet Ministerstwo Finansów nie jest przekonane do tego pomysłu

Co ciekawe, nawet Ministerstwo Finansów w artykule serwisu money.pl odniosło się do tego pomysłu bez przesadnego przekonania, wskazując chociażby na ograniczenia ustawowe przy dodatkowym opodatkowaniu wyrobów nowatorskich, a także niemożności traktowania ich na równi z papierosami ze względu na różną zawartość tytoniu.

W mojej ocenie pomysł nakładania większej akcyzy na innowacyjne wyroby tytoniowe jest chybiony z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze – w zasadzie każda forma podatku to nic innego, jak okradanie obywateli. Jest taki „mem”, że Polacy lubią niskie podatki, więc premier Morawiecki ma dla nich bardzo dużo niskich podatków. Pobieranie od towarów konsumpcyjnych podatków na poziomie kilkudziesięciu procent jest niczym innym, jak formą opresji na obywatelu. Aż dziwne, że sporą część tych opłat – w alkoholu czy paliwie – przyjmujemy z aż takim spokojem, przyzwyczajeni do tradycji przepłacania.

Po drugie – nawet Bezprawnikowi czasem zdarza się poprzeć jakiś podatek, jak w przypadku dyskusji o mądrym podatku katastralnym. Zasadniczą rolą tamtego postulatu było jednak przekierowanie uwagi kapitału na inne produkty, niż nieruchomości. Czy zatem ustawodawca, na którego barkach w innym zakresie spoczywa m.in. odpowiedzialność za zdrowie Polaków, nie powinien uwzględniać, że inna jest szkodliwość papierosów, inna e-papierosów, a jeszcze inna IQOS-ów? Mając pod nosem setki różnych badań, a także ogólny entuzjazm względem podgrzewaczy, jak również ich pożyteczną społecznie rolę (brak sąsiada smrodzącego na balkonie itd.) ustawodawca powinien raczej w odpowiedzialny sposób prowadzić swoją politykę kształtowania narodowych gustów.

Wreszcie, po trzecie. Wszyscy dobrze wiemy, że jeśli fiskus chce sięgnąć po pieniądze z palenia, to leżą one – dosłownie – na ulicy. I że nie chodzi tu wcale o tytoń, ani potrzebę ustalania akcyzy na absurdalnych poziomach. Za to pomogłoby to w dalszej likwidacja przestępczości i szarej strefy. Gdyby ktoś jednak upierał się przy podwyższaniu dochodów budżetowych kosztem portfeli palaczy, zdecydowanie najbardziej efektywna i korzystna społecznie byłaby dalsza podwyżka akcyzy na tradycyjne fajki. Byle nie tak jak w przypadku podatku cukrowego, który w pierwotnej wersji tak walczył z otłuszczeniem Polaków, że opodatkowywał nawet napoje light.