Polska opozycja wielokrotnie zarzucała prezesowi PiS, że wzoruje się na metodach Putina. Wygląda jednak na to, ze teraz to prezydent Rosji idzie drogą Kaczyńskiego. Zamiast 500 złotych ma jednak na dzieci przeznaczyć 500 miliardów. Rubli. To hojny plan? Okazuje się, że nie tak bardzo.
Już w marcu Federację Rosyjską czekają wybory prezydenckie. Złośliwi mówią, że nie tylko już wiadomo kto je wygra, ale nawet ile dostanie głosów. Jednak myliłby się ten, kto uważa, że w Rosji nie ma kampanii wyborczej. Właśnie Putin zapowiedział swoje 500 plus, z tym że zamiast złotówek są miliardy rubli, a taka kwota nie trafi do każdej kieszeni rodzica, ale tyle pochłonie cały program.
500 plus Putina
Jego działanie będzie jednak znacznie bardziej skomplikowane niż polskie 500 plus. Przede wszystkim plan zakłada przedłużenie całkiem sporego becikowego. Obowiązuje ono już od jakiegoś czasu i wynosi w przeliczeniu 27 tysięcy złotych na drugie i trzecie dziecko. Te pieniądze wypłaca się jednorazowo, ale miało to się skończyć w 2018. Teraz Putin zapowiada przedłużenie becikowego o trzy lata. Plan Putina zakłada też wypłacanie dodatkowej, comiesięcznej zapomogi, ale tylko przez 18 pierwszych miesięcy życia dziecka.
Trzecim filarem prorodzinnego programu Putina ma być ulga dla rodzin wielodzietnych na kredyty hipoteczne.
Wszystko jest więc całkiem hojne, choć chyba nie ma takiego potencjału marketingowego, jak nasz 500 plus. Czemu? Być może Putin nie chciał być aż tak posądzony o kopiowanie prezesa PiS. Ale bardziej prawdopodobne jest to, że chodzi po prostu o pieniądze. 500 miliardów rubli w trzy lata – to może robić wrażenie. Ale po przeliczeniu jest to około 30 miliardów złotych. Dla porównania – polskie 500 plus kosztuje około 24 miliardy złotych rocznie.
Na pewno jednak wsparcie przyda się nie tylko rosyjskim rodzinom. Kraj jest ciągle na skraju katastrofy demograficznej. W 2016 roku na tysiąc osób zanotowano tylko 12,9 urodzeń, a tendencja jest mocno spadkowa. W Polsce w tym samym okresie roku na 1000 osób przypadały 9,9 urodzenia, ale w 2017 ten wskaźnik ma wynieść 10,6. Być może więc Putin patrząc na polski przykład chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – wygrać wybory, ale i poprawić nieco sytuację demograficzną w swoim kraju.
Fot. Kremlin.ru