Objęcie władzy przez opozycję może oznaczać liberalizację prawa aborcyjnego. Nie wiadomo jednak, do jakiego stopnia

Prawo Rodzina Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Objęcie władzy przez opozycję może oznaczać liberalizację prawa aborcyjnego. Nie wiadomo jednak, do jakiego stopnia

Wybory parlamentarne 2023 już za nami i wszystko wskazuje na to, że Prawo i Sprawiedliwość będzie musiało oddać władzę. Co to oznacza dla Polaków? Jeżeli dotychczas opozycyjne partie spełnią swoje obietnice, to liberalizację prawa w niektórych dziedzinach. Opinię publiczną szczególnie elektryzuje temat zalegalizowania aborcji.

Kompromis aborcyjny zdaniem wielu nie był wystarczający

Najpierw odnieśmy się nieco do historii aborcji w Polsce. W ostatnich latach temat ten budzi spore kontrowersje, ponieważ do 2020 obowiązywało coś w stylu kompromisu aborcyjnego. Przerwać ciąże można było w trzech przypadkach:

  1. Gdy ciąża stanowiła zagrożenie dla życia bądź zdrowia kobiety ciężarnej,
  2. Gdy ciąża była wynikiem czynu zabronionego (przeważała teza, że wystarczy uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest wynikiem gwałtu)
  3. Gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na spore prawdopodobieństwo, że płód jest upośledzony, lub dziecko będzie obciążone ciężką i nieuleczalną chorobą, zagrażającą jego życiu.

Prawo wprawdzie aborcję dopuszczało, jednak tylko w niektórych przypadkach. Sporo osób podnosiło jednak argument, że kobieta ma prawo decydować o tym, co stanie się z jej ciałem – w związku z tym aborcja powinna być dopuszczalna, bez żadnych ograniczeń, do 12. tygodnia ciąży. Podobne regulacje prawne obowiązują m.in. w Czechach, na Słowacji, we Włoszech, czy w Holandii.

Zaostrzenie i tak ostrych przepisów dotyczących aborcji

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w 2020 roku sytuacja uległa zmianie – ciężkie uszkodzenie płodu lub duże ryzyko, że dziecko urodzi się poważnie i nieuleczalnie chore, zdaniem TK, zgodnie z Konstytucją RP nie może być przesłanką do usunięcia ciąży. Kobieta więc mogła liczyć na aborcję tylko w przypadku, gdy ciąża zagrażała jej zdrowiu lub życiu (chociaż i tak nie zawsze, jak pokazały wydarzenia ostatnich lat) oraz gdy ciąża była wynikiem czynu zabronionego.

Legalna aborcja do 12. tygodnia ciąży?

Obecnie, w przypadku gdy partie dotychczas znajdujące się w opozycji utworzą rząd, istnieje możliwość, że przepisy aborcyjne zostaną zliberalizowane. Takie rozwiązania zapowiadał m.in. Donald Tusk, który już od wiosny, podczas spotkań z wyborcami podkreślał, że Platforma Obywatelska będzie dążyła do wprowadzenia regulacji prawnych, dającym kobietom prawo do legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży. O przerwaniu ciąży ma zadecydować kobieta wraz z lekarzem, bez żadnych dodatkowych ograniczeń.

O konieczności liberalizacji przepisów aborcyjnych sporo mówili również przedstawiciele Nowej Lewicy. Joanna Scheuring-Wielgus wskazywała, że przerwanie ciąży to zabieg medyczny i każda z nas ma prawo go przeprowadzić. Decyzja powinna należeć do kobiety, a nie do kogokolwiek innego. Posłanka zapowiadała również przynajmniej ograniczenie klauzuli sumienia.

Temat aborcji kością niezgody koalicji?

Po wyborach parlamentarnych 2023 wszystko wskazuje na to, że rząd utworzy koalicja, która miałaby się składać z posłów: Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. O ile stanowisko KO oraz Lewicy w sprawie jest jasne, to problemy mogą się pojawić w porozumieniu z parlamentarzystami reprezentującymi Trzecią Drogę. Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że nie zgadza się na wpisywanie w umowy koalicyjne spraw światopoglądowych. Zapytany o aborcję podkreślał, że przede wszystkim należy wrócić do zasad sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego w 2020 roku.

Szymon Hołownia, który również reprezentował Trzecią Drogę, podkreślał w marcu tego roku, że najpierw należy przywrócić kompromis aborcyjny, a później zorganizować referendum w tej sprawie – zdaniem lidera Polski 2050 to obywatele mają w tym przypadku podjąć decyzję.

Co więc z tą aborcją?

Aborcja jest sprawą delikatną i budzi duże kontrowersje. Dlatego właśnie może stać się kością niezgody przy tworzeniu koalicji. Należy jednak pamiętać, że politycy są reprezentantami nas wszystkich, w związku z czym powinni odstawić na bok własne poglądy i zastosować się do tego, czego chce suweren – czyli wyborcy (wszyscy wyborcy, nie tylko osoby, które na nich głosowały). Jedno jest pewne – do legalizacji aborcji jeszcze długa droga.