Władze Warszawy chciały, by w stolicy przeprowadzano badania profilaktyczne dla seniorów – miałyby być czymś w rodzaju bezpłatnego „bilansu seniora”. Z badań miałaby móc skorzystać każda osoba po ukończeniu określonego wieku. Pomysł bardzo dobry, jednak obciążony jedną istotną wadą – nie uzyskał akceptacji agencji i ministerstwa. Powód? Po badaniach mogłoby okazać się, że… seniorzy są chorzy. I co wtedy?
Badania profilaktyczne dla seniorów
O tym, jak ważne są badania profilaktyczne dla seniorów i o tym, że dzięki nim mogą w porę wykryć rozwijające się choroby, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Władze Warszawy chciały, by seniorzy mogli dwukrotnie – w wieku 70 i 80 lat – przejść specjalne, kompleksowe badania. Byłoby to coś w rodzaju „bilansu dla seniorów”.
Tyle, że jak widać – nie wszystkim taki pomysł przypadł do gustu. Na przykład Agencja Ochrony Technologii Medycznych i Taryfikacji (podległa MZ) i opiniująca projekt stwierdziła, że urząd miasta źle dobrał grupę docelową. Dlaczego? Bo byłaby to zdaniem agencji grupa „bezobjawowa” (bilans nie miał być kierowany do osób, które już na coś chorują; wyznacznikiem miał być tylko wiek). To z kolei mogłoby poskutkować tym, że… u seniorów zostałyby wykryte choroby. A dokładniej, jak to ujęła agencja, mogłoby dojść do „nadwykrywalności poszczególnych jednostek chorobowych”. Słowem – badania profilaktyczne dla seniorów mogłyby niechcący spełnić swój cel – w tym sensie, że pomogłyby wykryć choroby, których starsze osoby nawet nie były świadome.
Kolejny argument przeciw? Wykrycie chorób u seniorów mogłoby spowodować „trudności w dostępie do świadczeń NFZ„.
Projekty nie poparło również samo Ministerstwo Zdrowia.
Rządzący boją się, że kolejki w przychodniach wydłużą się jeszcze bardziej?
Pozytywna opinia ze strony ministerstwa dotycząca projektu badań jest potrzebna, by wdrożyć program. Jak tłumaczy Rafał Trzaskowski w radio RMF FM, co istotne, miasto nie chce od rządu żadnych pieniędzy – stolica sama zabezpieczyła środki na sfinansowanie badań. Zdaniem prezydenta Warszawy postępowanie rządzących jest nieracjonalne, bo chodzi przecież właśnie o to, by wdrażać programy profilaktyczne, które pomogą wykryć chorobę we wcześniejszym stadium.
Tymczasem rządzący zdają się chować głowę w piasek i udawać, że jeśli nie będą widzieć problemu i nie będą o nim mówić głośno, to problem sam zniknie. Jest to oczywiście podejście naiwne. Ponadto trudno zrozumieć, czemu rządzący mają problem z tym, że miasto chce zrealizować sensowny program zdrowotny z własnego budżetu.