Rok 2019 był świetny dla budownictwa mieszkaniowego. A 2020 jest – o dziwo – jeszcze lepszy. Wynika to z danych GUS, którymi chwali się Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Budownictwo mieszkaniowe bardzo szybko powróciło na ścieżkę wzrostu po problemach wywołanych pandemią.
Dane GUS są optymistyczne
We wrześniu oddano do użytku 20,7 tys. mieszkań. Tak przynajmniej wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. To wzrost o 21,9 proc. w stosunku do września ubiegłego roku. We wrześniu rozpoczęto też budowę 26,2 tys. mieszkań. W tym zakresie również nastąpił duży wzrost w stosunku do września 2019 roku, bo aż o 21,6 proc. Mimo że wiosenny lockdown miał wpływ na tę dziedzinę gospodarki, to udało się pierwsze dziewięć miesięcy roku zamknąć lepszym o 7,4 proc. wynikiem niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W tym roku do września włącznie oddano do użytku 156,5 tys. mieszkań.
Było super, a będzie jeszcze bardziej super
Warto zauważyć, że rok 2019 odnotował od 1980 roku najwyższy wynik. Wybudowano ponad 207 tysięcy tys. mieszkań. Przeliczając proporcjonalnie do liczby mieszkańców, to trzecie miejsce w Europie. Oczywiście należy mieć na uwadze również to, że wiele rozwiniętych państw buduje mniej, gdyż mają już o wiele większą bazę mieszkaniową niż Polska. Ale fakt faktem – jesteśmy na podium. Bardzo dobre wyniki tegoroczne mogą wskazywać na to, że pomimo pandemii COVID-19 sektor budownictwa mieszkaniowego radzi sobie znacząco lepiej niż inne segmenty gospodarki.
„Można oczekiwać, że w przypadku dalszego utrzymywania się stabilnej sytuacji na rynku budowlanym, w 2020 r. zostaną osiągnięte kolejne rekordy pod względem liczby i powierzchni użytkowej mieszkań i domów oddawanych do użytkowania. Szacuje się osiągnięcie ok. 220 tys. nowo wybudowanych lokali” – czytamy na stronie Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii.
Ministerstwo przypuszcza, że do dalszego rozwoju budownictwa mieszkaniowego przyczynią się nowo wprowadzone oraz procedowane aktualnie zmiany legislacyjne. To m.in. uproszczenie procesu budowlano-inwestycyjnego oraz pakiet rozwiązań finansowych i regulacyjnych stymulujących rozwój budownictwa dostępnego dla osób o niskich i przeciętnych dochodach (tzw. pakiet mieszkaniowy).
Oby to nie były przechwałki
Bez wątpienia wielu Polaków cieszy tak dobra wiadomość. Trzymają kciuki za rząd, by dostępność mieszkań była jak największa. Szczególnie w okresie pandemii obawiają się podejmowania decyzji o zakupie własnego M, gdyż niepewność jutra jest duża, a i banki nie spieszą się z pozytywnymi decyzjami udzielania kredytów hipotecznych. Ze wsparcia państwa w tym zakresie bardzo się ucieszą. Jednocześnie jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że rodzima budowlanka się rozwija dzięki sektorowi prywatnemu, a nie państwu. A zarazem liczba patologii, z którymi muszą się mierzyć obywatele na rynku nieruchomości, wcale nie jest mniejsza niż liczba nowo oddawanych mieszkań.
W maju zamieszkałem w nowym M. Na 26 mieszkań 24 sprzedane z czego tylko w 6 mieszkają ludzie, w 3 remont prowadzony, a reszta pusta, nawet nikt nie zagląda. W okolicy są też postawione 3 inne apartamentowce, sytuacja podobna, a były wybudowane rok temu.
Jaki w tym sens? Po co to kupować? Nie rozumiem tego, mieszkania stoją puste, więc dlaczego ciągle tyle tego budują?
Odczekać aż nabiorą na wartości i puścić dalej? Jedyne co mi w tym przypadku przychodzi do głowy.