Efekt 500+? Zwolennik PiS powie, że dzięki sztandarowemu programowi rządu zniknęło ubóstwo wśród rodzin, a wiele osób po raz pierwszy zobaczyło Bałtyk. Może. Ale są i inne skutki programu. Jeszcze nigdy tyle na urzędników nie wydawaliśmy.
500+ chwali nawet wielu zaciekłych przeciwników partii rządzącej. Ale czy na pewno to taki wielki sukces? Pod względem administracyjnym to wcale nie jest takie oczywiste. Gdy wszystko jest proste i jasne, urzędy zwykle bez większych problemów sobie radzą z przyznawaniem środków i z przelewami. Problem zaczyna się, gdy coś nie jest takie oczywiste. Na przykład gdy jeden członek rodziny pracuje za granicą. To często przerasta już polskie urzędy.
No dobrze, a ile kosztuje wydawanie 500+? Bezpośrednio trudno to oszacować. Ale według „Dziennika Gazety Prawnej” przez 500+ na urzędników wydaliśmy dodatkowe 821 mln zł tylko w samym 2017 roku. – To efekt 500+, o którym w ogóle się nie mówi – zauważa gazeta.
Efekt 500+. Przez program PiS wydajemy krocie na administrację
Skąd takie wyliczenia? Według GUS, w ubiegłym roku na pracowników administracji samorządowej wydaliśmy 14,1 mld zł. To o ponad 820 mln więcej niż w 2016. A, przypomnijmy, 2017 był pierwszym pełnym rokiem, w którym funkcjonował sztandarowy program rządzącej partii. Zatrudnienie w administracji samorządowej poszło w górę o 1,6 proc., a zarobki w niej – aż o 4,5 proc.
Oczywiście można powiedzieć, że niekoniecznie jest to do końca efekt 500+. W końcu polska gospodarka pędzi, a zarobki idą w górę właściwie wszędzie. Jednak te wszystkie wnioski o świadczenia ktoś musi sprawdzić i zatwierdzić. Urzędy się nie wyrabiają, więc muszą zatrudniać nowe osoby. Nowe osoby ściągnąć natomiast nie tak łatwo, wszak rąk do pracy wszędzie brak. Zatem trzeba ponosić wynagrodzenia. A starują kolejne programy rządu, na przykład 300+. Więc będzie jeszcze więcej pracy w urzędach i koszty administracji pewnie wzrosną jeszcze bardziej. Według rozmówców „DGP”, gdyby nie programy 500+ i 300+, to pewnie zatrudnienie w administracji samorządowej by raczej spadało, a nie rosło.
Chyba więc teza o tym, że rosnące wydatki na administrację to efekt 500+, choćby częściowo, zbyt naciągana nie jest. Szkoda, że się otwarcie o tym nie mówi. Warto pamiętać też, że 500+ to program rządowy, a jego realizacja spada na barki samorządów. To one muszą sobie poradzić z zalewem wniosków i ze wszystkimi. A rząd przecież dodatkowych pieniędzy na to nie da.
Przed wprowadzeniem programu, wielu ekspertów snuło czarne wizje, że przez 500+ Polska zbankrutuje albo że chociaż taka hojność państwa zaprowadzi nas nad gierkowską przepaść. Wizje się nie sprawdziły, a politycy rządzącej partii chwalą się swoim programem przy każdej nadarzającej się okazji i uznają go za niemal epokowy sukces. Warto jednak pamiętać, że efekt 500+ to nie tylko wytchnienie dla wielu rodzin, ale też rosnąca z roku na rok armia urzędników. A tych i tak mamy w kraju już naprawdę sporo.