„Jedno jabłko z wieczora i nie ma doktora”. Oto sposób Stanisława Karczewskiego na SARS-CoV-2

Na wesoło Zdrowie Dołącz do dyskusji (614)
„Jedno jabłko z wieczora i nie ma doktora”. Oto sposób Stanisława Karczewskiego na SARS-CoV-2

Jedno jabłko z wieczora i nie ma doktora – to recepta Stanisława Karczewskiego na nabycie odporności i uchronienie się przed zakażeniem koronawirusem. Serio. Brakuje wam już na to wszystko słów? Mnie też. Ale spróbujmy.

Jedno jabłko z wieczora i nie ma doktora

„Polskie powiedzenie również jest takie: jedno jabłko z wieczora i nie ma doktora” – te epokowe słowa wypowiedział dziś senator PiS Stanisław Karczewski w Porannej Rozmowie RMF FM. Robert Mazurek, nie dowierzając, dopytał: „Pan naprawdę serio mówi teraz, że metodą na koronawirusa będą grójeckie jabłka?”. Na co Stanisław Karczewski odparł:

Panie redaktorze, ja polecam dwa jabłka. To będzie naprawdę wystarczające. Dwa jabłka to, myślę, 20-30 dag. To jest absolutnie ważne i poważne.

Tak, to jest szalenie poważne. Sytuacja jest bardzo poważna, a tymczasem receptą na nabycie odporności ma być regularne jedzenie jabłek. Naprawdę mam wrażenie, że trwa jakiś konkurs wśród polityków PiS na najgłupszą wypowiedź czasów pandemii. Konkurencja jest mocna – ostatnio Jacek Sasin o lekarzach mówił, że system jest niewydolny z ich winy, a Łukasz Schreiber zapytany o to, że nauczyciele umierają na koronawirusa, odparł że „tak, ale giną też w wypadkach samochodowych”.

https://twitter.com/Rozmowa_RMF/status/1316645192422883328?s=20

Festiwal głupot

Niektórzy mówią, że te głupoty nie padają przypadkowo. Że służą temu, żeby przykryć poważne sprawy. Być może. Ale jeśli rząd myśli, że za pomocą takiego kabaretu uratuje swoją skórę i przykryje własną nieudolność, to się myli. Owszem, pośmiejemy się trochę z niekompetencji polityków, ale zaraz potem zaczniemy się poważnie martwić, bo chorować zaczyna coraz więcej osób, również naszych znajomych i bliskich. I wtedy już przestaje być śmiesznie. I robienie sobie z epidemii żartów zaczyna ludzi naprawdę rozwścieczać.

Przypomnę – w czwartek wykryto 8099 nowych zakażeń. Warszawa i Kraków w czerwonej strefie to już właściwie pewnik. Podobnie jak 100 innych powiatów i miast. Centra testowe przeżywają oblężenie, ludzie stoją w wielogodzinnych kolejkach. A w szpitalach brakuje personelu i bardzo szybko zajmowane są kolejne respiratory. To jest to, czym powinni się zajmować politycy. A nie wciskać nam kit o jabłkach. Smacznego!