Szanuję osoby LGBT, publicznie sprzeciwiałem się szczuciu na nie. Jestem przeciwny stosowaniu zbędnych aresztowań, które w praktyce zastępują karę. Gdy jednak ktoś mówi, że przemoc i chuliganeria to obrona wartości i przejaw niezależności, to – za przeproszeniem – szlag mnie trafia.
„Dwa miesiące więzienia dla Margot. Za poglądy. Za własne zdanie. Za niezależność. Za prawo do bycia sobą. To może dotknąć Twoją córkę lub syna. Dlaczego to zrobiono? Za awans? Za podwyżkę? Za dobre słowo zwierzchnika? Posłanki Lewicy i inni uczciwi ludzie interweniują. Po to są”. Tak postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie zastosowania tymczasowego aresztowania na dwa miesiące wobec nieheteronormatywnej aktywistki skomentował Włodzimierz Czarzasty, szef Lewicy oraz wicemarszałek Sejmu.
Nie mam stuprocentowego przekonania, że pana Włodzimierza interesuje prawda, natomiast warto liczne bzdury zawarte w jego wpisie sprostować.
Po pierwsze, Margo nie została (piszę „została”, gdyż tak sobie życzy sama opisywana; nie mi oceniać, czy istotniejsze jest męskie ciało, czy kobiecy mózg) aresztowana za poglądy, własne zdanie i niezależność. Zarzut prokuratury, który legł u podstaw zastosowania tymczasowego aresztowania, dotyczy zniszczenia furgonetki (przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, pobrudzenie auta farbą) oraz spowodowania obrażeń u kierowcy pojazdu. Tak, wiem, to furgonetka „antyaborcyjna”, czyli pojazd, z którego głośników puszczany jest straszny ściek, a auto jest obrzydliwie oklejone. Moim zdaniem – pisałem to już publicznie – nie powinno być na polskich ulicach miejsca na szczucie na osoby LGBT. Tyle że naprawdę rozwiązaniem nie jest zniszczenie furgonetki oraz pobicie kierowcy. Na pewno zaś nie warto bronić takiej chuligańskiej postawy twierdzeniami o „byciu sobą” oraz „własnym zdaniu”. Jeżeli ktoś, aby być sobą, musi niszczyć czyjąś własność oraz bić ludzi – może rzeczywiście lepiej, ażeby ograniczyć jego możliwość kontaktu z innymi ludźmi.
Po drugie, bynajmniej nie twierdzę, że w tej konkretnej sprawie Margo powinna być aresztowana. Areszt za wandalizm oraz poturbowanie drugiego człowieka to nadal wyjątek; nie zdarza się często. Przypuszczam, że w tej sprawie również można było tzw. sanek (od sankcji) uniknąć. Szkopuł w tym, że i ja, i pan Włodzimierz nie wiemy. Przestrzegam jednak przed bagatelizowaniem czynu. Warto, aby każdy, kto widzi niesłychany skandal w areszcie aktywistki, zastanowił się, czy byłby oburzony zaproszeniem przez prokuraturę i sąd na sanki jegomościa rozbijającego wieczorem samochody? Ot, na przykład takiego, który dla zabawy urywa lusterka w autach. Jeśli zaś ktoś oburza się na aresztowanie Margo, zaś nie oburzałby się z powodu aresztowania nocnego wandala – może warto zastanowić się nad tym, czy własne poglądy nie biorą góry nad logiką i prawem. Sprzeciw wobec pewnych poglądów, choćby nieakceptowalnych, nie uzasadnia niszczenia czyjegoś mienia oraz fizycznych ataków na drugiego człowieka.
Po trzecie, aby zastosować tymczasowe aresztowanie, muszą być spełnione odpowiednie przesłanki. Wiele osób myli areszt z karą pozbawienia wolności. Niestety prokuratorzy i sędziowie również często traktują to jako wstęp do kary. Jak było w przypadku Margo – znów – nie wiemy. Zastanawiające natomiast jest, że policja musiała ją zatrzymać w mieszkaniu, w którym przebywała w gościnie. Samo to jeszcze nie uzasadnia zastosowania sanek, ale w prawniku wzbudza już pewną wątpliwość. Zwiększa to bowiem ryzyko unikania wymiaru sprawiedliwości, gdy ten się po nas zgłosi. Argument o przesłankach jednak może działać również na korzyść aktywistki LGBT. W sankach nie chodzi bowiem o sam fakt, czy czyn uważamy za godny potępienia, czy nie. A zatem ci, którzy mówią, że tymczasowe aresztowanie jest świetnym rozwiązaniem, bo „za coś takiego powinna siedzieć” – mylą się jeszcze bardziej od szanownego pana Włodzimierza.
Po czwarte, dużo tu jest „nie wiem”, „nie wiem”. Oczywiście dobrze by było, gdyby wicemarszałek Sejmu i posłowie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, gdy czegoś nie wiedzą, po prostu nieprawdziwie nie komentowali. Można by jednak oczekiwać od sądu, że w tak drażliwych społecznie sprawach tuż po wydaniu orzeczenia wyjdzie do dziennikarzy rzecznik prasowy sądu i wyjaśni, jakimi motywami się kierowano przy podejmowaniu decyzji. Zapewne nadal wiele osób przekręcałoby fakty, ale niektórzy być może po prostu przyjęliby wyjaśnienia do wiadomości.
Po piąte, w Polsce jest generalny kłopot z nadmiernym stosowaniem tymczasowego aresztowania. Warto pamiętać, że w aresztach siedzą niewinni ludzie. Bo osoba, której nie udowodniono winy i która nie została skazana przez sąd, jest niewinna. I wielu z tych trafiających do aresztów nigdy nie zostanie skazanych. System orzekania o sankach jest patologiczny. Prokuratura oczywiście wnioskuje o areszty w przypadkach bardzo wątpliwych. Bo po prostu podejrzany zamknięty za kratą to najlepsze co może się trafić prokuratorowi. Kto wie, może mu się areszt znudzi i się przyzna szybciej do winy? Z kolei sędziowie w ponad 9 na 10 spraw przychylają się do wniosków prokuratury. Kontrola sądowa nad prokuratorskimi wnioskami jest iluzoryczna. I o tym, że system jest beznadziejny, wiedzą wszyscy od dawna. Szkoda, że politycy swe oburzenie kanalizują poprzez wpisy w mediach społecznościowych, a nie przygotowanie projektu ustawy poprawiającej rzeczywistość tysięcy podejrzanych.
Po szóste, pan Włodzimierz sugeruje, że sędzia mógł podjąć decyzję z powodu awansu, podwyżki, dobrego słowa zwierzchnika. Czym w tym momencie różni się przewodniczący Lewicy od polityków Prawa i Sprawiedliwości, który od wielu lat odsądzają od czci i wiary sędziów po wydaniu przez nich niepodobających się politykom orzeczeń? Czy nie byłoby lepiej dla Polski, gdyby wicemarszałek Sejmu, bądź co bądź ważny krajowy polityk, stwierdził, że nie zgadza się z postanowieniem sądu, ale trzeba je zaakceptować?
Po siódme wreszcie, z Margo robiona jest bohaterka. Już wiele osób staje za nią murem, politycy przebijają się w tym, który bardziej ją nawychwala. Nie zapominajmy jednak, że mówimy o dziewczynie, która – jakkolwiek byśmy tego nie ubrali w słowa – zdemolowała samochód i poturbowała jego kierowcę. Nie wynośmy na piedestał chuliganów.