Rządy na całym świecie starają się skłonić swoich obywateli do skorzystania z dobrowolnych szczepień przeciw covid-19. Prośby na niewiele się już zdają, pozostają więc sankcje. Teraz w Singapurze niezaszczepieni z wyboru zapłacą za leczenie w razie hospitalizacji z powodu koronawirusa. To wciąż jedynie półśrodek.
Singapur ma już serdecznie dość postawy swoich antyszczepionkowo nastawionych obywateli
Niezaszczepieni z wyboru stanowią poważne problem dla borykających się ciągle z epidemią koronawirusa społeczeństw. Przez swój upór sprzyjają dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby. Tymczasem zwalczanie jej skutków, w tym także leczenie pacjentów covidowych, to poważne obciążenie dla nawet najlepiej zorganizowanej służby zdrowia. A także koszty.
Im dłużej epidemia daje się nam we znaki, tym bardziej poszczególne państwa mają dość postawy niezaszczepionych. Europa dojrzała do tzw. modelu francuskiego, w którym szczepienia w zasadzie pozostają dobrowolne, ale nieskorzystanie z tej możliwości oznacza szereg uciążliwych obostrzeń. Tymczasem w Singapurze wdrożono rozwiązanie idące w o krok dalej. Niezaszczepieni z wyboru zapłacą za leczenie, jeśli zachorują na covid-19 i będą musieli skorzystać z usług tamtejszej służby zdrowia.
Tamtejsze władze przekonują, że to właśnie niezaszczepieni stanowią zdecydowaną większość osób wymagających intensywnej opieki medycznej z powodu koronawirusa. Stanowią tym samym nieproporcjonalne obciążenie dla systemu. Osoby niemogące się zaszczepić będą cały czas leczone na dotychczasowych zasadach.
Odpłatność za leczenie pacjentów covidowych wcale nie jest takim dobrym pomysłem
Wprowadzenie odpłatności za leczenie dla niezaszczepionych z wyboru to element większej strategii „życia z covid-19”. Co prawda aż 85 proc. mieszkańców Singapuru przyjęło szczepionkę, jednak azjatycka metropolia od końca września mierzy się ze skokowym przyrostem liczby zachorowań. To tłumaczy utratę cierpliwości do niezaszczepionych ze strony tamtejszych władz. Zresztą, już od początku epidemii antyszczepionkowcy są niemile widziani w Singapurze.
Pytanie brzmi, czy singapurskie rozwiązanie należałoby przeszczepić także w pozostałych państwach? Odpowiedź na to pytanie jest złożona i raczej negatywna. Nie da się ukryć, że odpłatność za leczenie pacjentów covidowych to jedynie półśrodek. Obecnie nic nie stoi na przeszkodzie, poza brakiem odwagi ze strony światowych polityków, przed wprowadzeniem obowiązkowych szczepień przeciw covid-19. Akcja szczepień trwa już długie miesiące, poszczególne preparaty są bezpieczne i mniej lub bardziej skuteczne.
Co więcej, w tym momencie szczepienia wciąż pozostają dobrowolne. To oznacza, że istnieje poważne przeciwwskazanie do karania tych obywateli, którzy nie chcą z takiej możliwości skorzystać. Dotyczy to zresztą nie tylko nowego rozwiązania z Singapuru, ale także chociażby modelu francuskiego. Owszem, restrykcje sanitarne mają sens. Można również stopniować dolegliwości pod kątem stopnia zagrożenia generowanego przez daną osobę. Takie rozwiązania nie powinny jednak przekroczyć granicy kary za niewłaściwy wybór.
Jeżeli niezaszczepieni z wyboru zapłacą za leczenie, to mogą w ogóle z niego zrezygnować
Najważniejszym argumentem przeciwko wprowadzaniu odpłatności wobec niezaszczepionych pacjentów covidowych jest istota praw do ochrony zdrowia. Jeśli niezaszczepieni z wyboru zapłacą za leczenie w szpitalu, to mogą zwlekać ze skorzystania z fachowej pomocy medycznej. To z kolei może kosztować ich nawet życie. Podobny mechanizm występuje w przypadku osób wykluczonych z systemu opieki zdrowotnej z innych powodów – na przykład posiadania niewłaściwej formy zatrudnienia.
Tymczasem w warunkach epidemii pacjenci muszą mieć ten komfort psychiczny, że w razie potrzeby państwo przynajmniej postara się im pomóc. Nie poniosą przy tym kosztów, które mogłyby ich zrujnować już po pomyślnym zakończeniu kuracji. Nawet w Polsce rządzący wprowadzili covidowy wyjątek dla osób nieobjętych ubezpieczeniem zdrowotnym.
Na tym etapie epidemii jest już chyba za późno na drastyczne rozwiązania i surowe restrykcje
Jak więc rozwiązać problem osób niechcących się szczepić? Wydaje się, że w tym momencie nawet wprowadzenie obowiązkowych szczepień nie stanowiłoby cudownego remedium. Na walkę z antyszczepionkową propagandą też jest już trochę późno. Zdroworozsądkowym rozwiązaniem wydaje się za to umożliwienie pracodawcom stosowanie określonych restrykcji sanitarnych wobec niezaszczepionych na terenie poszczególnych zakładów pracy.
Tak naprawdę wiele zależy od tego, jak będzie wyglądała sytuacja w trakcie apogeum czwartej fali koronawirusa. Możliwe, że jeśli będzie bardzo źle, to klasie politycznej przejdzie ochota na kunktatorstwo i puszczanie oczka do antyszczepionkowców. Z drugiej strony, każda epidemia w końcu słabnie. Epidemiolodzy od dawna sugerują, że covid-19 może stać się po prostu kolejną chorobą sezonową. Być może nie pozostaje nam teraz nic innego, jak przeczekać?