Odebranie pieniędzy z tarczy? Opublikowana właśnie ustawa covidowa daje taką możliwość. Stracić pieniądze można łatwo – nawet za pojedyncze złamanie obostrzeń. To mocny bat na przedsiębiorców. Pytanie, czy ktokolwiek z niego skorzysta.
Ustawa covidowa, choć z poślizgiem, została jednak opublikowana. Są w niej zaskakujące zapisy. Na przykład o możliwości odebrania przedsiębiorcom pieniędzy z kolejnych tarcz antykryzysowych.
A tak się może stać, jeśli przedsiębiorca nie będzie przestrzegał epidemicznych „obostrzeń, zakazów i nakazów”. O które łamanie obostrzeń chodzi? Ustawa tego nie konkretyzuje. Jednak trzeba przyznać, że przypadków łamania czy też omijania zakazów i nakazów było mnóstwo.
Hotele przyjmują u siebie całe rodziny, przymykając oko na to, że nie są to raczej wyjazdy służbowe. Kluby fitness są często otwarte, bo organizują u siebie „zawody”. Czy w przypadku stwierdzenia takich naruszeń, przedsiębiorcy będą zmuszeni, aby oddać pomoc?
A co, jeśli pracownicy w biurze nie będą chodzili w maseczkach? Taki obowiązek już przecież już wszedł w życie. Czy firma w takim przypadku straci pomoc?
Odbieranie pieniędzy z tarczy. Słabe prawo, ale prawo
Takie odbieranie pieniędzy z tarczy może wykończyć wiele firm. Jednak trudno przewidzieć, jak to wszystko będzie wyglądało w praktyce.
Ustawa mówi, że „właściwie organy” (czyli na przykład policja czy sanepid) powinny wysyłać informacje o naruszeniach covidowych zasad instytucjom, które wypłacały środki pomocowe. Czyli urzędom pracy czy Polskiemu Funduszowi Rozwoju.
To wszystko mocno skomplikowane – bo nie wiadomo, w jakim trybie, ani za co urzędy miałyby odbierać pieniądze z tarczy.
Jednak ustawa jeszcze bardziej wszystko komplikuje. Otóż przedsiębiorca, by otrzymać środki pomocowe, będzie musiał składać specjalne oświadczenie o tym, że nie naruszył ograniczeń, nakazów i zakazów covidowych. Jeśli jednak będzie takie obostrzenia naruszał, to nie tylko będzie musiał zwracać środki – odpowie też karnie za złożenie fałszywego oświadczenia.
Czy urzędy pracy będą więc masowo odbierać środki z tarczy na przykład za brak maseczek u pracowników albo za przymykanie oczu na zakazy? Nie da się tego wykluczyć – choć prawo jest skonstruowane kiepsko i nie wiadomo, co w nim do końca chodzi, to jednak jest już obowiązującym prawem.
A takie prawo w rękach nadgorliwych urzędników nie jest, eufemistycznie mówiąc, sprzymierzeńcem przedsiębiorców. Oby się jednak okazało, że tych nadgorliwych urzędników wcale nie ma w Polsce tak dużo.