Orlen apeluje żeby nie kupować paliwa na zapas. Tak, ten Orlen, który jego cenę obniżył z powodu wyborów

Moto Państwo Transport Dołącz do dyskusji
Orlen apeluje żeby nie kupować paliwa na zapas. Tak, ten Orlen, który jego cenę obniżył z powodu wyborów

Żaden się tego nie spodziewał! Po tym jak w Polsce ceny paliw zaczęły spadać na łeb, na szyję, popyt na benzynę wzrósł i przyjeżdżać do nas na tankowanie zaczęli masowo Czesi czy Niemcy. Skutek? W nagranym właśnie klipie Orlen apeluje, żeby nie kupować paliwa na zapas. Co przez niektórych jest interpretowane tak: zapasy nam się kończą.

Orlen apeluje żeby nie kupować paliwa na zapas

Dziś litr benzyny 95 w Polsce kosztuje mniej lub więcej 6 złotych. To cena, w porównaniu do tego, co działo się z paliwem przez ostatnie miesiące, szokująco wręcz niska. Szczególnie, że nigdzie w Europie tak tanio na stacjach co w Polsce nie jest. No ale nie wszędzie są w październiku wybory, gdzie rządzący krajem populiści robią co mogą, żeby pokazać jak mlekiem i miodem spływa zarządzana przez nich kraina. Już w połowie września tankujący autobus na Orlenie zaczął być typowym elementem krajobrazu (wszak na stacji zaczęło być taniej niż w hurcie), a kolejki aut na czeskich i niemieckich rejestracjach w przygranicznych punktach tankowania zaczęły rosnąć z dnia na dzień.

Tajemnicą poliszynela jest to, że Orlen do całej operacji wykorzystuje strategiczne rezerwy paliwa. Pisała o tym we wrześniu doskonale obeznana w temacie Polityka Insight. I najwidoczniej z racji ogromnego popytu te rezerwy zaczęły się kończyć. Bo we wtorkowy wieczór Orlen na swoich mediach społecznościowych zamieścił film, na którym występuje dyrektor do spraw komunikacji koncernu. Adam Kasprzyk, przekonując że dostawy paliw na stacje przebiegają bez zakłóceń, jednocześnie prosi kierowców, by nie tankowali benzyny na zapas. Właśnie to stwierdzenie doprowadziło do wrzenia. Szczególnie, że dopiero co Shell wprowadził limity na paliwo. Na razie chodzi o 100 litrów oleju napędowego.

A przecież kilka miesięcy temu to sam Daniel Obajtek ostrzegał, że znacznie tańsze paliwo na Orlenie (w porównaniu do innych krajów) doprowadzi do nagłego wzrostu popytu i możliwych problemów w dystrybucji benzyny. Tymczasem właśnie dokładnie to zaczął robić od początku września, co nijak się ma do rynkowej ceny paliwa, bo – jest to oczywista oczywistość – ma to tylko i wyłącznie związek z październikowymi wyborami. I ludzie mają przekonanie, że po 15.10 ceny znowu wywindują do góry, więc tankują na zapas. Czy Orlen przeszarżował i obniżył cenę paliwa do tego stopnia, że zaraz rezerwy będą na wykończeniu? Przekonamy się o tym w najbliższych dniach. Jedno jest pewne – filmik zamieszczony przez koncern na pewno mu w uspokajaniu sytuacji nie pomógł.