Rumunia próbowała wprowadzić paszporty covidowe. Skończyło się szturmem na parlament

Codzienne Społeczeństwo Zagranica Dołącz do dyskusji (444)
Rumunia próbowała wprowadzić paszporty covidowe. Skończyło się szturmem na parlament

Jest unijny kraj, w którym COVID-19 zbiera większe żniwo niż w Polsce – a jednocześnie opór przed obostrzeniami jest jeszcze większy. Tym krajem jest Rumunia. Próbowano wprowadzić tam paszport covidowy w miejscu pracy, skończyło się próbą „odbicia parlamentu”.

Szczepienie przeciw COVID-19 w Polsce nie idzie najlepiej – raptem 55 proc. osób przyjęło dwie dawki. W Rumunii tymczasem nie jest to nawet 40 proc., a sytuacja pandemiczna jest tam bardzo poważna.

Rząd w Rumunii próbował więc coś zmienić, wprowadzając obowiązkowe certyfikaty covidowe w miejscu pracy. Nie wszystkim to się jednak spodobało. Przed rumuńskim parlamentem zebrał się tłum protestujących, niemal wszyscy przyszli oczywiście bez maseczek. Według relacji mediów, protestujących mogło być nawet ponad 2,5 tys. Spora część miała flagi i transparenty z napisami „Wolność!”.

Ok. 200 protestujących próbowało się wedrzeć nawet do parlamentu. Trzeba przyznać, że sceny udostępniane w mediach społecznościowych wyglądały dość ostro, a nawet przywoływały na myśl słynny styczniowy „szturm na Kapitol” zwolenników Trumpa. Ostatecznie jednak protestującym w Bukareszcie nie udało się sforsować drzwi do parlamentu.

Paszporty covidowe. Kontrowersje niczym…w Polsce

Parlament w Bukareszcie to ogromny budynek, prawdopodobnie największy na świecie służący administracji publicznej. Został zbudowany na polecenie dyktatora Nicolae Ceaușescu, który zresztą stracił życie w wyniku rewolucji w 1989 r.

Cóż – tym razem rewolucji „antycovidowców” nie było i musieli się w końcu rozejść do domu. Nie jest jednak pewne, czy nie okażą się oni ostatecznie zwycięzcami starcia – bo losy paszportu covidowego w miejscu pracy nie są jednak przesądzone.

Jak widać, nie tylko w Polsce jest gigantyczny opór przed obostrzeniami, mimo fatalnego przebiegu czwartej fali.

Czy obrazki z Rumunii wpłyną na wyobraźnię rządzących Polską? Można gorzko stwierdzić, że chyba nie. Po pierwsze, opór wobec lekkiego choćby zaostrzenia rygorów covidowych jest gigantyczny nawet w rządzącej koalicji. A po drugie, Sejm jest dzisiaj pilnowany niczym twierdza. Zresztą, i tak wszyscy wiedzą, że decyzje są w Polsce podejmowane albo na Nowogrodzkiej, albo na Żoliborzu. Te lokalizacje są natomiast chronione przez służby prawie jak Fort Knox.