Dystans społeczny ponad wszystko? No to wpuśćmy pieszych na ścieżki rowerowe

Codzienne Państwo Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (132)
Dystans społeczny ponad wszystko? No to wpuśćmy pieszych na ścieżki rowerowe

Ryzyko zakażenia się koronawirusem na ulicy jest wciąż spore. Tak uważają rządy większości krajów Europy, w tym Polski. Czemu więc nie wpuścić pieszych na miejsca dla rowerów? Przynajmniej w czasie, w którym na rowerach już mało kto jeździ.

Wprowadzając obowiązek zakrywania twarzy, rząd tłumaczył, że możemy zarazić się koronawirusem nawet na ulicy. A zakrywanie nosa i ust może temu zapobiec.

Większość ekspertów sugeruje, że na ulicy nie ma aż tylu zakażeń jak w zamkniętych pomieszczeniach – ale jednocześnie nie mają zwykle wątpliwości – faktycznie, chodzenie w maseczkach to dobry pomysł.

Niemal każdy ekspert dodaje jednak coś jeszcze. Filary walki z koronawirusem są trzy. Oczywiście maseczki i dezynfekcja. Ale do tego zachowanie dystansu społecznego.

Piesi na ścieżki rowerowe. Nasz pomysł na jesień i zimę

Polacy generalnie obowiązku noszenia maseczek przestrzegają. A kary za ich brak łagodne nie są. Gorzej jest z pozostałymi filarami. Mało kto się np. dezynfekuje ręce w sklepach, a z ostatniego badania UCE Research wynika, że prawie 90 proc. z nas nie używa rękawiczek w punktach handlowych.

Z zachowaniem dystansu też jest problem. Podczas „pierwszej fali” ludzie w dużych miastach faktycznie próbowali się omijać, ale teraz jest to coraz rzadsze. Może uważamy, że maseczki chronią nas już wystarczająco? A może… po prostu nie mamy za bardzo miejsca? W wielkich miastach ludzi jest dużo, a chodniki są dość wąskie. Nieraz więc zachowanie dystansu jest niemal niemożliwe – zwłaszcza w godzinach szczytu.

Mamy więc prosty pomysł na czas pandemii – piesi na ścieżki rowerowe!

Od razu zaznaczamy, że to pomysł sezonowy. Wiosną i latem nasze ścieżki rowerowe zapełniają się bicyklami. I dobrze, w końcu to świetny, zdrowy i ekologiczny środek transportu.

Jednak mamy połowę listopada, w polskich realiach jeździ się na rowerze w tym czasie już dosyć trudno. Jednocześnie ścieżki rowerowe działają przez cały rok.

A tych jest coraz więcej w polskich miastach. W stolicy to już ponad 635 kilometrów!

Więc w ramach walki z pandemią moglibyśmy wpuścić tam pieszych. Naszemu pomysłowi sprzyja fakt, że ścieżki rowerowe są zwykle w pobliżu chodników. Nawet często zostały one wydzielone z chodników.

Udostępniając pieszym ścieżki, łatwiej zachować będzie dystans społeczny. A wielkomiejskie chodniki by się nieco „odkorkowały”.

Jasne, nie wszystkim się ten pomysł spodoba. Nawet jesienią czy zimą ze ścieżek korzystają niektórzy rowerzyści oraz kurierzy, dowożący posiłki z dostawą. Koniec końców jednak pomysł „piesi na ścieżki rowerowe” wydaje nam się na czas epidemii całkiem sensownym rozwiązaniem.