Wedle przecieków portalu money.pl Sejm niedługo zajmie się ustawą, która wprowadza możliwość zakazania handlowania alkoholem w wybranych częściach polskich miast. Dogadali się w tej materii nawet politycy PiS i PO, którzy przecież żyją jak pies z kotem, więc wszystko wskazuje na to, że sprawa naprawdę jest poważna. Zresztą, czego ja mogłam się spodziewać po polskiej klasie politycznej. Jak już się dogadują, to w najgłupszej sprawie.
Natomiast dobra wiadomość jest taka, że - w myśl przecieków - decyzja o zarządzeniu nocnej prohibicji leży w gestii władz samorządów. Wiadomo już jednak, że na przykład taki Toruń jest ogromnym entuzjastą tego pomysłu.
Tyle wiemy. Plotki potwierdzają się już w kolejnej kadencji, więc niewykluczone, że taki zakaz sprzedaży naprawdę stanie się niedługo faktem. Podobne rozwiązanie jest stosowane w większości krajów Unii Europejskiej.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Prohibicja po 22.00, czyli Państwo znowu wie lepiej niż Obywatel
Unia Europejska to jednak nie Polska. Byłabym skłonna forsować tezę, że alkohol to element naszej polskiej kultury, a ponieważ nie żyjemy w krajach śródziemnomorskich, jednym z jej aspektów jest spożywanie go w domu.
Trudno na tym etapie prognozować jakie alkohole dokładnie obejmie swoim zasięgiem ustawa. Wiadomo, że kluby, bary czy restauracje mogą czuć się bezpieczne. Przepisy będą wymierzone w istnienie sklepów nocnych. Czy jednak market czynny do 23 będzie musiał ze stoperem w ręku pilnować klientów, którzy zaczną wykładać na taśmę towar o 21:58? Co ze stacjami benzynowymi?
Pozostaje też pytanie odnośnie tego czy zakazem będą objęte tylko alkohole mocne, takie jak wódka albo whiskey? Czy naprawdę jest coś niemoralnego, społecznie szkodliwego w sprzedaży piwa krótko przed dogrywką meczu Ligi Mistrzów (ok. 22.30) czy wina do romantycznej kolacji?
A może po prostu Polscy politycy chcieliby żebyśmy zaczęli upijać się za dnia, w pracy? Nawet jeżeli o ten ostatni aspekt raczej nie mamy się co obawiać, to niewykluczone, że do czasów dawnej świetności wrócą tak zwane "meliny", sprzedające alkohol bez uiszczania podatków, z narażeniem życia i zdrowia potencjalnych konsumentów.
To kolejny rozdział historii tego, jak Państwo stara się uszczęśliwiać nas na siłę ingerując w naszą wolność. Argumenty merytoryczne odnośnie zakazu sprzedaży alkoholu nocą wprawdzie istnieją - choćby opanowanie nieco ekscesów osób będących pod wpływem - jednakże proponowane zmiany w prawie ich nie rozwiążą, utrudniając codzienne życie normalnym obywatelom. Prohibicja po 22.00 może zacząć obowiązywać już od 2017 roku.