Pozycja rad nadzorczych w spółkach jest zbyt słaba, więc trzeba wprowadzić obowiązek zarządom, aby przekazywały nadzorcom komplet dokumentów. Za nieprzekazanie będą sankcje finansowe.
Do takiego wniosku doszedł zespół ekspertów pracujących przy Ministerstwie Aktywów Państwowych, któremu przewodzi Janusz Kowalski, wiceminister znany ze swoich politycznych wyskoków. Na rządowych stronach właśnie pojawiła się nowa wersja projektu nowelizacji kodeksu spółek handlowych.
„Piastuni organu kontrolnego, aby w sposób profesjonalny pozostawać adekwatnym partnerem do dyskusji z zarządem w konkretnych sprawach odnoszących się do aktywności spółki, muszą dysponować gwarancją pozyskiwania we właściwym czasie wszelkich rzetelnych i kompletnych informacji odnoszących się do rzeczonej organizacji, bez których ich ogląd sytuacji pozostawałby zafałszowany” – wskazuje projektodawca w uzasadnieniu.
W projekcie ustawy zaś wskazano, że członkowie zarządu będą musieli niezwłocznie przekazywać radzie nadzorczej wszelkie informacje, dokumenty, sprawozdania i wyjaśnienia. Postanowiono dookreślić, że „niezwłocznie” oznacza najpóźniej dwa tygodnie od dnia zgłoszenia żądania. Zasadą będzie przekazywanie korespondencji w formie pisemnej, choć rada nadzorcza będzie mogła zaznaczyć, że wystarczy jej np. odpowiedź ustna. Ważne jest to, że chodzić będzie nie tylko o dokumenty już wytworzone, lecz także te, których wytworzenia zażąda rada. Może więc być tak, że członkowie organu nadzoru zażyczą sobie stworzenia opracowania specjalnie dla nich.
W projekcie określono również kary za nieprzekazywanie materiałów, przekazywanie ich niekompletnych lub przekazywanie w sposób wprowadzający w błąd. Osoba, która dopuści się takiego niecnego czynu, będzie narażona na grzywnę w wysokości od 20 tys. do 50 tys. zł. Chyba że sprawca zadziała nieumyślnie. Wówczas jego portfel stanie się chudszy o kwotę od 6 tys. do 20 tys. zł.
Janusz Kowalski uważa, że wejście w życie tych regulacji spowoduje, że rady nadzorcze wreszcie zaczną być traktowane poważnie w spółkach. Ale, szczerze mówiąc, ja mam co do tego wątpliwości. Bo przecież we właściwie działających spółkach rady powinny być traktowane poważnie już teraz. Jeśli tylko w radzie nie zasiadają osoby z przypadku, bez żadnej pozycji w spółce, to pójście z nimi na konflikt przez członków zarządu byłoby widowiskowym pożegnaniem się ze stanowiskiem.
Zmiany oczywiście obejmą tylko te większe spółki. Utworzenie rady nadzorczej jest obligatoryjne na poziomie spółki akcyjnej. W przypadku spółki z ograniczoną odpowiedzialnością decyzja ta jest uzależniona od woli wspólników, chyba że spółka osiągnęła określoną skalę działalności oraz złożoność struktury udziałowej (tj. kapitał zakładowy przewyższa kwotę 500 tys. złotych, a wspólników jest więcej niż 25).