Komornika można wykorzystać jako „gamechangera” już w trakcie procesu sądowego

Gorące tematy Codzienne Dołącz do dyskusji (906)
Komornika można wykorzystać jako „gamechangera” już w trakcie procesu sądowego

Uwierzylibyście, jeśli powiedziałbym, że każdy ma dostęp do broni, która może zmienić losy niejednego procesu?

Pewnie nie. Okazuje się, że dostęp do bardzo potężnego dowodu w każdym sporze cywilnym jest równie łatwy, jak zakup strzelby w Texasie, a jedyne co trzeba zrobić w tej kwestii, to złożyć wniosek do odpowiedniego organu, który na dodatek całą robotę zrobi za Ciebie. Ty musisz jedynie przedstawić ten dowód w sądzie i czekać na wyrok. No może nie tak od razu, ale z całą pewnością wykorzystując akurat ten środek dowodowy, jesteś w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Jak? Wystarczy złożyć wniosek do… komornika.

Ale jak to? Komornik? Przecież komornik może wkroczyć do akcji już po wydaniu wyroku ewentualnie jeśli sprytny niczym Harvey Specter pełnomocnik złoży wniosek o zabezpieczenie powództwa. Komornik to zajęcia, licytacje i wcielanie w życie wyroków, a nie dowody w procesie! A jednak.

Protokół stanu faktycznego

Ustawa o komornikach sądowych i egzekucji powierza komornikom, obok wykonywania orzeczeń sądowych w sprawach o roszczenia pieniężne i niepieniężne i zabezpieczenie roszczeń również:

Art. 2 ust.3
3) sporządzanie protokołu stanu faktycznego przed wszczęciem procesu sądowego lub przed wydaniem orzeczenia na zarządzenie sądu lub prokuratora.

To ten właśnie protokół stanu faktycznego jest bronią, po którą nikt nie sięga. Zmorą polskiego sądownictwa są długotrwałe procesy. Często słyszymy o wzywaniu kilkunastu czy kilkudziesięciu świadków na rozprawy, którzy mają zeznawać na temat tego, co myślą o sprawie, a nie co faktycznie miało miejsce, na co nieustannie narzekają sędziowie.

Historia pana Małośmiesznego

Wyobraźmy sobie mało skomplikowany stan faktyczny, w którym Jan Kowalski jest właścicielem działki, która wbrew jego woli służy za parking dla golfa jego sąsiada, pana Małośmiesznego. Pan Kowalski mógłby przed sądem dochodzić odszkodowania za ewentualne zniszczenia albo wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z jego własności.

Na pewno powołałby kilku świadków, którzy z pewnością przed sądem i pod przysięgą zarzekali się, że pan Małośmieszny golfa parkuje codziennie i za nic ma wypielęgnowane grządki Kowalskiego. Pan Małośmieszny przedstawiłby swoich świadków, że golfa owszem miał, ale sprzedał go kilka lat temu szwagrowi, który czasem go odwiedza, ale zawsze parkuje w eleganckim garażu Małośmiesznego. Sąd zapewne namawiałby strony do ugody, po czym po kilku rozprawach (czyli zapewne po roku) w sprawie zapadłby werdykt, od którego przegrany z pewnością będzie apelował.

Co może zrobić pan Kowalski, żeby ten proces poszedł jak z płatka? Może złożyć wniosek do komornika o sporządzenie protokołu stanu faktycznego w celu stwierdzenia, czy samochód o określonych numerach faktycznie parkuje na nieruchomości do niego należącej. Komornik zjawi się pod wskazanym adresem i dokładnie opisze zastany tam stan faktyczny, a więc na przykład „Działka ogrodzona, przed wjazdem stwierdzono znak „teren prywatny”. Na terenie posesji stwierdzono zaparkowany samochód VW Golf o numerach rejestracyjnych XX1234”.

Protokół stanu faktycznego na ratunek

Pan Kowalski z ostrożności poprosi o powtórzenie takiego protokołu w inny dzień w porze wieczorowej, po czym przedstawi te protokoły w sądzie, jako dowód swoich twierdzeń i spokojnie poczeka na werdykt, bo wie, że sąd uzna to za prawdę. Jak to możliwe? Odpowiedź znajdziemy w art. 244 kodeksu postępowania cywilnego.

§ 1. Dokumenty urzędowe, sporządzone w przepisanej formie przez powołane do tego organy władzy publicznej i inne organy państwowe w zakresie ich działania, stanowią dowód tego, co zostało w nich urzędowo zaświadczone.

Na takiej samej zasadzie jak zaświadczenie o zameldowaniu jest dowodem tego, że dana osoba jest zameldowana pod wskazanym w nim adresem tak to, że co znalazło się w protokole stanu faktycznego sporządzonego przez komornika, jest zgodne z prawdą i faktycznie miało miejsce. Moc dowodowa takiego dokumentu została podkreślona dodatkowo w art. 252 KPC

„Strona, która zaprzecza prawdziwości dokumentu urzędowego albo twierdzi, że zawarte w nim oświadczenia organu, od którego dokument ten pochodzi, są niezgodne z prawdą, powinna okoliczności te udowodnić.”

Tak więc na podstawie protokołu stanu faktycznego przedstawionego w sądzie przez Jana Kowalskiego, z którego wynikać będzie, że samochód Małośmiesznego faktycznie w różnych porach znajduje się na nieruchomości Kowalskiego, sąd będzie musiał przyjąć te twierdzenia za zgodne z prawdą i na ich podstawie przystąpić do wyrokowania. Chyba że Małośmieszny przedstawi dowód przeciwny, co jednak może okazać się trudne, bo zeznania świadków nie mają takiej mocy dowodowej.

Ile takie protokoły kosztowały Kowalskiego…?
Około 200 zł.

Zgodnie z § 6 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 10 marca 2006 r. w sprawie wysokości opłat za czynności komorników niebędące czynnościami egzekucyjnymi za sporządzenie protokołu stanu faktycznego komornik pobiera opłatę stałą w wysokości 3% przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego za każdą rozpoczętą godzinę czynności. W tej chwili jest to więc kwota 102,25 zł za każdą rozpoczętą godzinę czynności.

Szybko, tanio i skutecznie, a więc tak jak powinno być.
Na dodatek w naszym polskim prawie, na które tak narzekamy.
Można? Można.