Z kolejnych źródeł docierają do nas przecieki, że rząd Prawa i Sprawiedliwości intensywnie myśli nad podatkiem katastralnym.
Choć podatek katastralny pełni funkcję niezrealizowanego straszaka od lat, to tym razem wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość jest zdeterminowane do jego wprowadzenia i to z kilku różnych powodów.
Podatek katastralny coraz bliżej?
Po pierwsze – rząd PiS generalnie nie ma większych oporów z podnoszeniem i wprowadzaniem nowych podatków. Podstawowy elektorat partii albo ich nie płaci, albo nie jest w stanie zorientować się, że je płaci, dlatego bardziej przywiązuje się do drugoplanowych politycznych gestów i rozwiązań.
Po drugie – sytuacja na rynku mieszkaniowym jest tak zła, że nawet osoby niechętne podatkom gotowe są poprzeć podatek katastralny w nadziei, że w jakiś sposób ureguluje on rynek mieszkaniowy, który dziś jest zdominowany przez zamożnych inwestorów zbrojących się w nieruchomości na potęgę – a tym samym podnoszących ich ceny.
Nawet ja, choć podatkom jestem niechętny, wskazywałem, że mądry podatek katastralny mógłby rzeczywiście pomóc. Tylko, że w mojej ocenie na mądre regulacje nie ma co liczyć.
Dwie koncepcje podatku katastralnego wg PiS
Z kolejnych źródeł dociera do mnie, że rząd PiS nie tyle zastanawia się czy wprowadzić podatek katastralny, ale bardziej – jak to zrobić. Istnieją dwie dominujące koncepcje, obie niedobre. Ta, o której dowiedziałam się najpierw, dotyczyła obłożenia podatkiem katastralnym nieruchomości o wartości przekraczającej 500 tys. złotych, co w praktyce oznacza przecież docelowe obłożenie nową opłatą wszystkich lub prawie wszystkich nieruchomości. Mieszkańcy zwłaszcza dużych miast mieliby gigantyczny problem.
Drugą koncepcję opisywała na łamach Bezprawnika Edyta Wara-Wąsowska. Jej zdaniem rząd wprowadzi podatek katastralny od drugiego mieszkania. Z obu rozważanych jest to oczywiście wariant lepszy, ale sam w sobie też dość mocno opresyjny. Dwa mieszkania to przecież jeszcze nie majątek. Dwa mieszkania mogą się na pewnym etapie życia zdarzyć każdemu z nas (na przykład w drodze dziedziczenia). Co więcej, pewnego rodzaju barbarzyństwem jest karanie kogoś za to, że zabezpiecza swoją przyszłość, przyszłość swoich dzieci lub bieżące potrzeby życiowe poprzez zakup dodatkowego lokum. Nie wydaje mi się, by posiadanie dwóch mieszkań w znaczący sposób zaburzało kształt rynku nieruchomości. Problemem są przede wszystkim zawodowi inwestorzy, którzy nie kupują mieszkań, a od razu piętra.
Podatek katastralny to forma kompromisu, ale to też szansa
Problem w tym, że jest to szansa niewykorzystana. Zamiast wykorzystać narzędzia prawne do przekierowania uwagi polskich inwestorów na inne sektory – na przykład innowacyjne startupy czy giełdę, rząd po linii najmniejszego oporu po prostu zamierza dołożyć Polakom kolejny podatek do płacenia.
Prawdopodobnie całość będzie „sprzedawana” obywatelom jako próbę walki z inwestorami komercyjnymi właśnie, natomiast nie jest wykluczone, że podatek katastralny wcale rynku nie uzdrowi, wzbogaci jedynie budżet państwa, by kolejne pieniądze publiczne mogły być szerzej marnotrawione.