Na wakacjach można pozwolić sobie na trochę więcej luzu, z drugiej strony świat niestety nie jest urządzony tak, że mieszkańcy miast takich jak Sopot wakacje mają przez cały czas.
Stowarzyszenie Turystyczne Sopot postanowiło wystartować z kampanią społeczną, która ma uświadomić turystom chętnie zjeżdżającym się do Sopotu, że poza piękną plażą i molo, ta najbardziej turystyczna część Trójmiasta to także… miasto.
Problem społeczny jest Wam zapewne znany, a przynajmniej potraficie sobie go wyobrazić. Plażowicze, jak to na wczasach bywa, czują się w pełni usprawiedliwieni, by starannie zawiązane brogsy zamienić na japonki, chinosy na obcisłe kąpielówki w kształcie litery V, a koszulę na imponujący dywan włosów. W końcu są na wczasach, więc mogą sobie pozwolić na odrobinę luzu.
Stop golasom na ulicy Sopotu
Innego zdania są mieszkańcy Sopotu, którzy od lat muszą borykać się z tabunami przechadzających się po mieście – mniej lub bardziej estetycznych – golasów. Z jednej strony nie gryzie się ręki, która nas karmi, a bez rozrzutnych golasów Sopot byłby zapewne o wiele mniej zamożną miejscowością. Z drugiej strony – mieszkańcy chcą przypominać, że nawet na wakacjach obowiązują nas normy kulturowe i nawet nad morzem nie wypada w samym tylko bikini załatwiać spraw w na przykład lokalnym ratuszu.
Specjalną kampanię informacyjną, która powoli pojawia się na ulicach miast przygotował trójmiejski artysta, Jacek Staniszewski. Jej efekty można obserwować poniżej.
Sami pomysłodawcy przyznają jednak, że kampania nie wiąże się z żadnym systemem „nakazów” i „zakazów”. U turystów odwiedzających Sopot ma przede wszystkim wywołać refleksję na temat eksponowania swojej swobodnej nagości poza terenem plaży czy innych adekwatnych miejsc o charakterze rekreacyjnym.
Oczywiście trudno jest też w kontekście takiego zjawiska mówić także o zjawisku jawnego łamania przepisów prawa, chociaż art. 140 kodeksu wykroczeń, często stosowany na przykład w odniesieniu do ekshibicjonistów, w szczególnych wypadkach zapewne mógłby znaleźć swoje zastosowanie.
Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.