Jak donosi Wyborcza, obserwatorzy OBWE przyglądali się wyborom parlamentarnym i z tychże obserwacji sporządzają obszerny raport. Wybory były przeprowadzone odpowiednio, ale wystąpiło kilka problemów. Jednym z nich jest stronniczość TVP, która finansowana jest przecież ze środków publicznych.
Stronniczość TVP
Obserwatorzy OBWE (Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) przyglądali się wyborom parlamentarnym. Monitorowali oni przebieg zarówno kampanii wyborczej, jak i samego procesu głosowania.
Obserwacja prowadzona była przez 10 ekspertów w Warszawie i drugie tyle rozmieszczonych w całej Polsce. Nie da się ukryć, że wybory zostały przygotowane dobrze, ale nie powinien być to — bynajmniej — żaden powód do dumy, czy radości. To powinien być absolutny standard.
Wskazano jednak na pewien mankament, który mógł mieć (zgodnie z prawem) wpływ na przebieg i wynik wyborów. Pierwszy raz badano również zachowanie mediów i wskazano na stronniczość TVP podczas wyborów. Jak wskazali eksperci w swoim stanowisku:
Wybory były przygotowane poprawnie, ale stronniczość mediów i narracja nietolerancji uwłaczały pluralistycznemu procesowi wyborczemu
Czy naprawdę komuś trzeba to przypominać?
Opinia OBWE o wyborach parlamentarnych
Jak dodatkowo wskazuje, przywołany przez Wyborczą, ambasador OBWE Jan Petersen, były szef MSZ Norwegii:
Przekraczając próg lokali wyborczych, obywatele mieli wiele opcji, lecz ich zdolność dokonania wyboru była pomniejszona przez stronniczość mediów, przede wszystkim nadawcy publicznego. Wszyscy kandydaci byli w stanie dobrze prowadzić kampanię wyborczą, natomiast dało się zaobserwować przewagę partii rządzącej
Według opinii telewizja publiczna faworyzowała PiS, wmawiając jednocześnie widzowi, że opozycja jest „niekompetentna”, „kłamiąca”, czy nawet „żałosna”.
Co prawda aż 40% czasu antenowego w TVP było przeznaczone dla opozycji, ale był to raczej jeden wielki „roast” i wmawianie widzowi (przy przygrywającej w tle muzyce niczym z dobrego thrillera), że nie są oni żadną sensowną alternatywą. Z drugiej strony media prywatne działały podobnie, tyle że na odwrót, chociaż nie wszystkie.
Na co jeszcze wskazuje OBWE?
Kandydaci mogli bez problemu i swobodnie prowadzić kampanię wyborczą, ale słabą stroną były debaty wyborcze, które we wszystkich mediach przybierały formę monologów, a nie dyskusji. Kolejnym problemem było sięganie przez niektórych kandydatów po retorykę nacjonalistyczną i homofobiczną.
Powyższe jedynie potwierdza, że jesteśmy w dużej części społeczeństwem religijno-narodowo-etnicznym. Moim zdaniem nie można tego jakkolwiek oceniać — tak po prostu wygląda współczesne społeczeństwo i trzeba się z tym pogodzić
Wątpliwe moralnie — na co również wskazali obserwatorzy OBWE — było traktowanie osób LGBT jako zagrożenie dla rodzin, co było jednym z naczelnych elementów składowych kampanii wyborczej pewnych środowisk politycznych, co — jeszcze raz podkreślę — należy chyba skwitować tak, że duża część społeczeństwa ma pewne poglądy, które ówcześni (i przyszli zapewne) rządzący przekuwają w hasła wyborcze. I robią to skutecznie.
Pełna treść raportu będzie opublikowana wkrótce.