Tym żył świat w 2015, a dziś mało kto o nich pamięta. Sprawdzamy co teraz z Ukrainą, Grecją i wirusem Ebola

Gorące tematy Zagranica Dołącz do dyskusji (1)
Tym żył świat w 2015, a dziś mało kto o nich pamięta. Sprawdzamy co teraz z Ukrainą, Grecją i wirusem Ebola

Rolnicy protestują przeciwko reformom rządu Ciprasa, separatyści organizują własne wybory bez udziału władz Kijowa, a jedna z najgroźniejszych chorób w historii – gorączka krwotoczna Ebola – pozwoliła światu wziąć drugi oddech. 

2015 obfitował w wiele wydarzeń, które mogą mieć wpływ na losy współczesnej cywilizacji Zachodu. Zanim jednak milionowa fala uchodźców, porównywana do Wielkiej Wędrówki Ludów z czasów Imperium Rzymskiego, zaczęła przekraczać granicę Wspólnoty Europejskiej, a listopadowe ataki w Paryżu pozostawały jeszcze w sferze chorych rojeń grupy fundamentalistów, gdzieś w jednej z piwnic brukselskiej dzielnicy Moleenbek, uwagę świata mediów przykuwał głównie kryzys finansowy w Grecji, walki we wschodniej Ukrainie i tajemniczy wirus Ebola, który pojawia się równie szybko, co znika.

Sytuacja Grecji w 2016 roku

Kiedy uwaga brukselskich decydentów zwrócona jest w kierunku Polski, a zdawać by się mogło, że świat już całkowicie zapomniał o Atenach, greccy rolnicy zapowiedzieli, że jeżeli rząd Ciprasa nie wycofa się z reformy w systemie emerytalnym i podatkowym jaką przedstawił wierzycielom to dojdzie do paraliżu całego kraju. Już teraz 1200 traktorów blokuje drogi prowadzące do Teb i Wolos.

Związkowcy są zdecydowani walczyć do skutku. Według nich nowa reforma, zakładająca podwyższenie składek społecznych i znaczne opodatkowanie rolnictwa, sprawi że uprawa ziemi stanie się nierentowna i będą zmuszeni szukać pracy w mieście, której przecież też nie ma.

Rolników w Tebach wspierają przedstawiciele innych zawodów. Trwa wielka narada związkowców co do dalszych zadań. Na przyszły tydzień zapowiedziane są kolejne manifestacje i wystąpienia. Parafrazując tytuł powieści Remarque’a – „Na południu bez zmian”.

Wojna na Ukrainie w 2016 roku

Chociaż nie ucichły odgłosy walk, tak nie da się zauważyć, że na wschodzie Ukrainy zapanował swego rodzaju status quo. Przywódca samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) Ołeksandr Zacharczenko zapowiedział, że wybory w Dobasie w 2016 roku odbędą się bez udziału przedstawicieli Ukrainy i z pominięciem ukraińskiego prawa. Mają być one z kolejnymi punktami porozumienia Mińsk 2 ze stycznia zeszłego roku.

Dwa dni wcześniej, prezydent Poroszenko, oświadczył że Ukraina również zamierza wypełnić wszelkie postanowienia zawarte na Białorusi, jednak jego wizja znacząco odbiega od tej, którą snuje Zacharczenko. W rozmowie z mediami ukraińskimi, Poroszenko, obiecał obywatelom że do końca bieżącego roku Donbas wróci na łono ojczyzny.

Według ukraińskich służb w opanowanym przez prorosyjskich separatystów Donbasie znajduje się ok. 8,5 tysiąca żołnierzy Federacji Rosyjskiej, którzy zmieniają się na zasadzie ciągłej rotacji. Może to stanowić znaczny problem w realizacji planów Kijowa. Szczególnie, gdy oczy świata zwrócone są na Bliskich Wschód, gdzie Rosja wyrasta na lidera międzynarodowych sił walczących z Państwem Islamskim.

Wirus Ebola w 2016 roku

WHO ogłosiła zwycięstwo nad wirusem gorączki krwotocznej Ebola w Liberii. Afryka Zachodnia zwyciężyła z najcięższą epidemią tego wirusa od momentu jego wykrycia w 1976 r. Choroba nawiedziła łącznie 10 krajów, w tym Stany Zjednoczone, i zebrała żniwo blisko 11 tysięcy ofiar. Zarejestrowano ponad 28,6 tys. przypadków zachorowań.

Ebola szerzy się poprzez bezpośredni kontakt z krwią lub innymi płynami ustrojowymi zarażonych ludzi i zwierząt, nie jest jednak możliwe zarażenie się drogą kropelkową. Stąd, największą liczbę ofiar śmiertelnych poniosły kraje o słabo rozwiniętej służbie zdrowia, gdzie specjaliści z WHO spotykali się często z agresją ze strony mieszkańców.

Tym, co najbardziej przeraża w Eboli jest jej zdolność do mutacji. Każde z historycznych ognisk epidemii, wykazywało się dotąd nowymi zmianami w materiale genetycznym RNA wirusa. Aktualne zdolności gorączki krwotocznej Ebola do osiągnięcia rozmiarów światowej pandemii ograniczone są przez wysoką śmiertelność wśród zakażonych wirusem (nawet do 40 procent), długim okresem inkubacji i wspomnianymi wcześniej możliwościami zarażenia się, które wymagają kontaktu z płynami ustrojowymi nosiciela.

Naukowcy zwracają uwagę, że nie istnieją żadne naukowe przesłanki, aby kolejna mutacja wirusa, nie mogła uzyskać zdolności przenoszenia się drogą kropelkową. Dlatego, choć Ebola zapadła w sen, tak nie ma wątpliwości, że za kilka lat ponownie się przebudzi, jeszcze groźniejsza niż wcześniej.

Fot. tytułowa: Shutterstock