Ukraińcy masowo dostają mandaty w komunikacji miejskiej. Bezpłatne przejazdy już nie obowiązują

Codzienne Dołącz do dyskusji (136)
Ukraińcy masowo dostają mandaty w komunikacji miejskiej. Bezpłatne przejazdy już nie obowiązują

Uchodźcy dostają mandaty w komunikacji miejskiej. Nie wszyscy z nich wiedzą, że darmowe przejazdy obowiązywały jedynie do końca kwietnia. Taka twarda polityka nie do końca spójna jest z zapowiedziami o pomocy przyjezdnym.

Ukraińcy dostają mandaty w komunikacji

Lokalny serwis „Trójmiasto.pl” donosi, że Ukraińcy dostają mandaty w komunikacji za brak biletu. Oczywiście chodzi o mandaty w potocznym rozumieniu, czyli wezwania do zapłaty ceny biletu wraz z opłatą dodatkową za jego brak w momencie kontroli, a nie o mandaty karne za wykroczenie z art. 121 k.w., czyli szalbierstwo.

Uchodźcy z Ukrainy mogli poruszać się trójmiejskimi autobusami bez biletu (jedynie na podstawie ukraińskiego paszportu) do 31 kwietnia 2022 roku. Z dniem 1 maja taka możliwość zniknęła. Jedyni przewoźnicy w Trójmieście, którzy w dalszym ciągu umożliwiają bezpłatne przejazdy, to SKM oraz PKP.

Źródłowemu serwisowi na ten fakt zwrócił uwagę czytelnik, pan Stanisław. Wskazał on, że:

Od kilku dni Ukraińcy dostają masowo mandaty, bo wielu z nich nie wie o tej zmianie. Przydałyby się informacje na ten temat w pojazdach i gablotach przystankowych

I to jest faktycznie problem, bo takich informacji rzeczywiście nie ma. Nie są także nadawane głosowo w pojazdach komunikacji miejskiej. Choć w autobusach, tramwajach i trolejbusach – w przeciwieństwie do np. kolei SKM – być może nie ma takich możliwości technicznych.

Niemniej nic nie stoi na przeszkodzie, by taką informację w formie pisemnego ogłoszenia umieszczać w pojazdach – przy wejściach – a także przystankach. Co najmniej tych „głównych”.

Skandal?

Czytelnik – rzeczony Stanisław – opowiada, że sam był świadkiem takiej sytuacji. Widział w autobusie 2 maja grupkę osób z Ukrainy. Te spotkały się w autobusie przypadkiem (rozmawiały między sobą m.in. o tym skąd pochodzą). Dwie młode kobiety, dwójka dzieci, a także jedna starsza kobieta.

Na widok kontrolerów wszyscy wyjęli paszporty, ale ci – stanowczo – wyjaśnili, że potrzebny jest bilet. Kobiety próbowały bilet zakupić, ale nie było to możliwe. Wystawiono wezwanie do zapłaty na kwotę 150 złotych, choć trzeba dodać, że na szczęście jedno, a nie kilka.

Sytuacja jest w mojej ocenie poniekąd skandaliczna. Skoro ciągle trwa wojna, a aklimatyzacja w nowym kraju – włącznie z szukaniem pracy i załatwieniem spraw urzędowych – trwać może nawet kilka miesięcy, to wsparcie nie powinno kończyć się „sztywno” z upływem 31 dnia kwietnia. Kłóci się to ponadto z zapowiedziami płynącymi ze strony trójmiejskich samorządów o pełnej gotowości do kompleksowej pomocy.

Cała sprawa pokazuje także pewną bezwzględność kontrolerów biletów. Warto zauważyć, że gdyby chodziło o wykroczenie – na przykład przejście na czerwonym świetle – to funkcjonariusz policji mógłby zastosować pouczenie, odstępując od nakładania mandatu karnego. Kontroler tego najczęściej nie zrobi, okazując swoją „łagodność” w taki sposób, że ukarze nie kilka, a jedną osobę (a w przedstawionej sytuacji były to obce dla siebie osoby).

Oczywiście mieszam tutaj dwie płaszczyzny, bo porównuję potencjalną grzywnę z wykroczeniem, a z drugiej zaś należność z umowy przewozu (czyli prawo karne z prawem cywilnym), ale skutek jest ten sam. Stres i mniej pieniędzy w kieszeni. A zarówno stres, jak i konieczność zapłacenia 150 złotych, dla uchodźcy z Ukrainy będą po stokroć bardziej dotkliwe.