Przekręty internetowe są tak stare, jak internet (być może dlatego, że same przekręty są prawdopodobnie tak stare, jak cywilizacja). Mimo to wciąż znajdują się ludzie, którzy dają się złapać w sidła zastawione przez cyberprzestępców - nieraz tracąc fortuny, jak pan Jerzy, o którym pisaliśmy na Bezprawniku jakiś czas temu:
W programie „Interwencja” telewizji Polsat przedstawiono historię małżeństwa, które dało się nabrać na odmianę nigeryjskiego przekrętu (odcinek programu obejrzycie tutaj). Do pana Jerzego i pani Jadwigi zgłosił się listownie p. Jacob Pedro Rodriguez, hiszpański adwokat, który poinformował wyżej wymienionych, że zmarły krewny pozostawił im spadek w wysokości 11,7 mln dolarów. Od tego momentu dalsza korespondencja przyjęła formę mailową. (...)
Iberyjski mecenas walczył dzielnie z kolejnymi instytucjami, od których uzyskiwał certyfikaty niezbędne do nabycia spadku. Oczywiście, certyfikatów nie dostaje się za darmo. Polskie małżeństwo, których nie zmyliła nawet waluta, w której podano wartość majątku rzekomego zmarłego (w końcu w Hiszpanii obowiązuje przecież euro), na przesyłane pocztą elektroniczną „certyfikaty” wydało blisko 400 000 zł. Słownie: czterysta tysięcy złotych polskich. Pan Jerzy, przedsiębiorca, zapożyczył się na ponad 100 000 zł, a zamiast ogromnego spadku ma komorników na głowie. I smutek na twarzy.
Świadomość zagrożeń czyhających na internautów jest jednak wciąż niska, o czym świadczy liczba osób, które każdego dnia nabierają się na fałszywe profile na Facebooku. Na Bezprawniku walczymy z nieuczciwymi podmiotami, które z wykorzystywania niewiedzy i naiwności Polaków uczyniły sobie źródło dochodu.
Ale co ma zrobić internauta, który zorientuje się, że ktoś próbował go oszukać? Czy zawiadomienie o przestępstwie to obowiązek? Czy internetowe szwindle należy gdzieś zgłaszać? Co (jeśli w ogóle) grozi za niezawiadomienie o przestępstwie?
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Zawiadomienie o przestępstwie - obowiązek fakultatywny
Artykuł 304 §1 kodeksu postępowania karnego jasno stanowi:
Każdy, dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję. (...)
Kluczowy jest tu zwrot "społeczny obowiązek". Najogólniej rzecz ujmując, można to przetłumaczyć w ten sposób: "obywatelu, byłoby nam niezmiernie miło, gdybyś raczył nas, organy ścigania, poinformować o tym, że bliźni twój źle czyni - ale jeśli tego nie zrobisz, to nic złego się nie stanie. PS. Płać podatki".
Bezwzględny obowiązek zawiadamiania o podejrzeniu popełniania przestępstwa mają natomiast instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu (jeśli tego nie uczynią, funkcjonariuszowi może grozić zarzut niedopełnienia obowiązków).
Obowiązek zawiadomienia dotyczy tylko przestępstw ściganych z urzędu. Jeśli zatem kodeks karny (lub inna ustawa) przewiduje, że
ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego
wówczas ani społeczny, ani "urzędowy" obowiązek zawiadomienia prokuratury lub Policji o przestępstwie nie ma miejsca.
Przestępstwo oszustwa z art. 286 kodeksu karnego (którego znamiona może wyczerpywać fałszywy profil Lotto, opisywany przez Maję Werner) jest ścigane z urzędu, o ile nie zostało popełnione na szkodę osoby najbliższej - zatem nie ma przeszkód, by zatroskany o praworządność obywatel zgłosił stosowne zawiadomienie o przestępstwie organom ścigania.