Skutki gospodarcze embarga na rosyjski węgiel mogą szczególnie dotknąć gospodarstwa domowe wciąż korzystające z tego paliwa. Branża węglowa już wcześniej ostrzegała, że surowca tej zimy może po prostu zabraknąć. Realny jest także scenariusz, w którym zapłacimy średnio 3000 zł za tonę węgla. Teraz to ok. tysiąca złotych mniej.
Eksperci przekonują, że nadchodzącą zimę ogrzewający się węglem będą musieli jakoś „przeżyć”
Przed nami druga połowa wiosny i całe lato. To dużo czasu – chyba, że chodzi o zapewnienie Polsce zapasów węgla na następny sezon grzewczy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę wojnę w Ukrainie, embargo na rosyjski węgiel, oraz ceny surowca wymykające się spod kontroli już poprzedniej zimy. Dwa tygodnie temu informowaliśmy na łamach Bezprawnika o ostrzeżeniach branży węglowej, skierowanej w formie listu otwartego do premiera Mateusza Morawieckiego. Istnieje poważne ryzyko, że po prostu zabraknie węgla.
Portal ślązag.pl kontynuuje rozważania na ten temat. Przede wszystkim dlatego, że w międzyczasie nic się w tym temacie nie zmieniło. Przypomnijmy: embargo na rosyjski węgiel oznacza braki rzędu 9 a 11 mln ton tego surowca. Zaspokajał on przede wszystkim potrzeby gospodarstw domowych wciąż ogrzewających się węglem, oraz mniejszych ciepłowni.
W pierwszym przypadku wciąż mowa o milionach osób. Zapewne wszyscy pamiętamy, co się działo, kiedy na skutek odcięcia dostaw gazu przez Rosję dostęp do ogrzewania straciło raptem osiem gmin. Tej zimy możemy mieć od czynienia z zupełnie inną skalą problemu. Deficyt może tutaj sięgnąć nawet 40 proc. zapotrzebowania. Zwłaszcza, że zastąpienie rosyjskiego węgla może być, delikatnie rzecz ujmując, sporym wyzwaniem. Były wiceminister gospodarki Jerzy Makowski nie pozostawia w tej sprawie złudzeń.
Techniczne zdolności zwiększenia rodzimej produkcji są prawie niemożliwe. Nawet gdyby wydłużyć czas pracy w kopalniach, górnictwo węgla energetycznego mogłoby zwiększyć produkcję o ok. 1 – 1,5 mln ton węgla. To za mało w stosunku do potrzeb
Udostępnienie nowych pokładów złóż w istniejących kopalniach to kwestia 2-3 lat. Przy optymistycznym założeniu, że mielibyśmy techniczne możliwości do przeprowadzenia takiej operacji. Tymczasem nasze władze przewidują koniec polskiego górnictwa węglowego do 2049 r. Wydaje się, że na przeproszenie się z węglem jest już trochę za późno, nawet pomimo chęci zwiększenia wydobycia w krajowych kopalniach.
Średnia cena 3000 zł za tonę węgla oznacza, że wiele osób będzie zmuszona znowu palić czym popadnie
Makowski wytyka przy tym likwidację kopalni w „Krupiński” i „Makoszowy”, oraz trudności w uruchomienia wydobycia przez prywatnych inwestorów. Niewielka dostępność surowca nie pozostanie bez wpływu na ceny. Zimą możemy płacić nawet 3000 zł za tonę węgla. Prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla zauważa przy tym, że moglibyśmy już dawno uniezależnić się od Rosji, gdyby tylko nie wygaszać wydobycia w kopalniach szybciej, niż wygasało zapotrzebowanie na węgiel.
Warto przypomnieć, że średnia cena tony ekogroszku wynosi dzisiaj ok. 2000 zł. Ceny rzędu 3000 zł za tonę węgla nie są niczym niezwykłym, choć wciąż jeszcze możemy je określić mianem „drogo”. Oczywistym jest, że im mniej surowca będzie dostępne na rynku, tym bardziej jego cena pójdzie w górę. Jako że problemy z dostępnością węgla występują już teraz, można się śmiało założyć, że zimą będzie podobnie. Brakujący węgiel gdzieś trzeba będzie kupić, nie bardzo w tym momencie wiadomo skąd. Czynniki kształtujące jego cenę poprzedniej zimy w dużej mierze pozostają aktualne.
Co to oznacza? Eksperci są zdania, że tą zimę trzeba będzie jakoś „przeżyć”. Dla jednych oznacza to konieczność przecierpienia średniej ceny w okolicach 3000 zł za tonę węgla, dla innych palenie w piecu czym popadnie. Niektórzy z pewnością spróbują do tego czasu zorganizować sobie tańsze, alternatywne źródło ogrzewania. W końcu zamiast ekogroszku palić można chociażby pelletem. Jest także ogrzewanie gazowe, czy chociażby pompa ciepła. Niestety, bardzo prawdopodobne, że inni będą po prostu palić w piecu śmieciami, co wpłynie negatywnie na i tak fatalną jakość powietrza w Polsce.
Czy można coś z tą czarną wizją zrobić i powstrzymać masowe wręcz rozszerzanie się ubóstwa energetycznego? Branża węglowa już wcześniej proponowała zastosowanie zerowej stawki VAT na węgiel. Przy cenie rzędu 3000 zł za tonę węgla oznaczałoby to oszczędności rzędu ok. 600 zł względem obowiązywania podstawowej stawki 23 proc.