Będzie 500+ dla emerytów? A może to po prostu kampania wyborcza?

Podatki Dołącz do dyskusji (903)
Będzie 500+ dla emerytów? A może to po prostu kampania wyborcza?

Czy rząd faktycznie wprowadzi 500+ dla emerytów? Po słowach prezesa Jarosława Kaczyńskiego można byłoby dojść do takiego wniosku. Tymczasem oni tak naprawdę nie obiecali nic konkretnego, rzucili tylko lotnym hasełkiem, żeby ludzie na nich zagłosowali.

Tak to już z naszymi rządzącymi jest – ledwie coś zaproponują, to ludzie oczami wyobraźni widzą kolejne 500+. Tymczasem ze słów prezesa Jarosława Kaczyńskiego nie wynika, żeby mieli dołożyć bardzo dużo kolejnych pieniędzy, skoro nawet te dla dzieci wzięli na kredyt. Widać jednak, że zaczęła się na dobre kampania samorządowa, bo wszakże musi panować zasada, że „nikt wam tyle nie da, ile ja wam obiecam”. Co jednak wiemy o nowym pomyśle rządu?

500+ dla emerytów

W rozmowie z „Super Expressem” prezes partii rządzącej zdradził, że trwają prace nad nowym, specjalnym dodatkiem dla emerytów. Jak dodał, na tym etapie jest zbyt wcześnie, by przesadnie rozwijać temat. Gazeta rzuca jednak gorącym hasłem – 500+, w dodatku z ust polityka, który budzi zaufanie w pewnej części społeczeństwa. Nie wiemy jeszcze, komu miałyby te pieniądze przysługiwać, na jakich zasadach mieliby je dostać, skąd konkretnie rząd weźmie na to pieniądze. W zasadzie wiemy tylko tyle, że taki pomysł faktycznie się pojawił. Ale jest świetnie obliczony pod nadchodzące wybory – emeryci pójdą, skuszeni obietnicą „pięćset plus” o którym wszyscy teraz mówią. Po wyborach okaże się, że tak, ale pięćset groszy. Albo, że pieniądze dostaną tylko ci po dziewięćdziesiątym roku życia.

Prezes Kaczyński dodaje również, że emerytów mamy w kraju dziewięć milionów, toteż nawet najmniejsza dla nich podwyżka jest bardzo dużą sumą. Tymczasem sprawę komentuje dla portalu money.pl profesor Marian Noga. Jak sam twierdzi, rząd obiecuje pieniądze, których sam nie ma. Jego zdaniem może być tak, że pewnego dnia to właśnie dzieci będą musiały spłacić pożyczki zaciągnięte przez rządzących. Dodaje przy tym, że w ekonomii nie ma darmowych obiadów. Na tym samym portalu przeczytać możemy także, że deficyt budżetowy sięga niemal 900 milionów złotych. Jeśli doszłyby do tego kolejne rozdane pieniądze…

Niepotrzebny hurrapesymizm

Chociaż ten pomysł rządu jest wyjątkowo aktywnie komentowany (czy powinnam raczej użyć słowa „hejtowany”) na Twitterze, to moim zdaniem nie ma się czym przejmować. Prawo i Sprawiedliwość musi mieć czym nęcić wyborców. Jak sami widzimy, część ich projektów w ogóle nie działa tak, jak zapowiadano – owszem, obiecywano darmowe leki dla seniorów, ale potem okazało się, że nie wszystkie zostały objęte programem (chociaż rząd sukcesywnie wciąga kolejne na listę). Jeśli więc okaże się, że przyszło 500+, to może ono objąć na przykład tych starszych państwa, którzy mają najniższe dochody – a tych nie jest wcale aż tak dużo.

Zgodzić można się natomiast z profesorem Nogą, że to takie obiecywanie na wyrost, na zasadzie „co prawda nie mamy, ale obiecamy” jest po prostu zręcznym chwytem na chwycenie wyborców. A jak wiemy, prezes Jarosław Kaczyński jest politykiem bardzo zręcznym.