Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że „Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej”. W odpowiedzi premier Czech, Andriej Babisz, przekazał, że nie ma planów wycofania skargi przeciwko Polsce w sprawie kopalni Turów, ponieważ nie osiągnięto jeszcze porozumienia. Polska strona wyjaśniła, że „pojawiające się w mediach przeinaczenia” wynikają z „nieporozumienia”.
Czesi zawrócą z sądowej drogi, ale dopiero gdy spełnimy ich warunki
„Przeinaczenia wynikają z faktu, że wycofanie skargi ma się odbyć po podpisaniu finalnego porozumienia. Co jest oczywiste przy tego typu umowach.” wyjaśnił rzecznik rządu, Piotr Müller. Rzecznik dodał, że wczoraj odbyło się spotkanie zespołu, na którym ustalono ramy umowy między Polską i Czechami. „Trwa przygotowanie finalnej umowy. Premierzy potwierdzili ustalenia przy porannym spotkaniu przed Radą Europejską”.
Co ma się znaleźć w umowie polsko-czeskiej? „Jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia, które zakłada, przede wszystkim, wieloletnie projekty z udziałem strony polskiej w wysokości 45 mln euro. Zgodziliśmy się na powołanie komisji eksperckiej, która będzie badała środowiskowe kwestie związane z odkrywką. Również Polska Grupa Energetyczna (właściciel kopalni) przeprowadzi do końca inwestycję ekranu doziemnego, który będzie, do pewnego stopnia przynajmniej, eliminował odpływ wody, a z drugiej strony będzie prowadziła prace przy wałach, które mają zabezpieczyć przed pyłkami, które przenikają na stronę czeską” wyjaśnił premier Mateusz Morawiecki.
Warto rozmawiać
TSUE nakazał w piątek natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi Czech, które uważają, że prowadzone w kopalni wydobycie zmniejsza poziom wód gruntowych w regionie przygranicznym. Czesi boją się, że będą mieli problem z dostępem do wody. Wniosek do TSUE złożyli w lutym tego roku. Problem zaczął się znacznie wcześniej. Czechów do takiego kroku pchnęła decyzja o rozbudowie polskiej kopalni i jej długotrwałe plany wydobycia, sięgające roku 2044. Dla Polski wykonanie zabezpieczenia TSUE powoduje bardzo poważne problemy. Wyłączenie kopalni łączy się z zatrzymaniem prac przez Elektrownię Turów, która zaspokaja od 3 do 7 procent polskiego zapotrzebowania na energię. Obie firmy są też miejscem pracy dla kilku tysięcy ludzi, o kooperantach nie wspominając.
Wygląda na to, że wystarczyła krótka rozmowa premierów Polski i Czech, niemal w korytarzu, przed spotkaniem Rady Europejskiej, by znalazło się rozwiązanie tego bardzo ważnego dla Polski problemu. Dlaczego nie można było zrobić tego wcześniej, a przynajmniej wziąć się do roboty, po złożeniu przez Czechów wniosku w TSUE?