Czy za pobicie w barze może odpowiadać właściciel?

Codzienne Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji
Czy za pobicie w barze może odpowiadać właściciel?

W wyniku bójki klient lokalu ma uszkodzoną gałkę oczną. Sprawca został natomiast wypuszczony przez ochronę. Kto odpowiada w takiej sytuacji?

W lokalach, w których sprzedaje się alkohol i odbywają się huczne imprezy, bardzo często zatrudniona jest profesjonalna ochrona. Czy jeśli mimo jej obecności dojdzie do bójki, oznacza to że pracownicy zawiedli? I kto jest odpowiedzialny za krzywdy? Jeden z takich przypadków rozpatrzył niedawno Sąd Okręgowy w Łodzi.

W roku 2014 klient jednego z lokali złożył do jego właścicieli pozew o wypłatę łącznie 110 00 zł za doznane krzywdy w wyniku bójki, która miała miejsce w roku 2011. Na kwotę miało składać się: 85 000 zł za doznane krzywdy, 5 000 zł tytułem odszkodowania w związku ze zwiększonymi potrzebami oraz 20 000 zł utraconych zarobków (poszkodowany miał kilka dni później rozpocząć nową pracę).

Co właściwie miało miejsce w klubie? Z tego, co ustalił sąd, dwóch mężczyzn, którzy się w nim znajdowali, było zaczepianych przez trzeciego, nieznanego sprawcę, poprzez plucie napojem przez słomkę. Doszło do utarczki słownej, poszkodowany uderzył napastnika otwartą ręką w twarz. W odpowiedzi na to, na jego twarzy w okolicy oka została rozbita szklanka. To spowodowało przecięcie gałki ocznej i wbicie odłamków szkła, w związku z czym konieczny był późniejszy zabieg chirurgiczny.

Jak doszło do tego, że napastnik nie został ujęty? Ochrona lokalu zareagowała od razu, jednak poszkodowany, prawdopodobnie nieświadomy w pełni doznanych obrażeń, stwierdził że nie chce zawiadamiać policji. W związku z tym, napastnik został wypuszczony z lokalu i pozostaje osobą nieznaną.

Przez brak faktycznego winnego, poszkodowany postanowił oskarżyć właścicieli lokalu o niedopilnowanie swoich obowiązków. Jest to sprawa interesująca zwłaszcza dla osób zarządzających różnego rodzaju klubami i barami. Pokazuje bowiem czy za cudze „wybryki” można odpowiedzieć przed sądem.

Poniższe cytaty to fragmenty uzasadnienia sądu. Opierają się one na tym, że ochroniarze działali poprawnie i nie mieli możliwości przewidzenia gwałtownego rozwoju wydarzeń, co potwierdza także monitoring.

Prowadzący działalność gospodarczą polegającą na świadczeniu usług konsumpcyjnych, rozrywkowych i kulturalnych w formie klubu – restauracji, powinni dołożyć szczególnej staranności, aby zapewnić bezpieczeństwo użytkownikom i uczestnikom organizowanych imprez i nabywcom świadczonych w ramach prowadzonej działalności usług.
(…)
przepisy prawa, co już podkreślano powyżej, nie przewidują żadnych szczególnych wymogów związanych z zapewnieniem ochrony i bezpieczeństwa klientom lokalu
(…)
Nie można wymagać od właściciela takiego lokalu, aby nie udostępniał gościom szklanek, ani też, aby przy każdym gościu stał ochroniarz analizujący treść wymienianych słów i gestów.

Powód zasądził od pozwanego 110 000 złotych. W związku z tym, że sąd nie dopatrzył się nieprawidłowości w działaniu ochrony, ani właściciela lokalu, nie otrzymał pieniędzy, a co więcej – musiał zwrócić właścicielom klubu 3617 zł poniesionych kosztów sądowych.

Taki wyrok sądu jest ważny dla dwóch stron. Po pierwsze, właściciele lokalu, jeżeli tylko mają sprawnie działającą ochronę, a także monitoring, nie powinni się obawiać, że przez wywołaną zewnętrznymi czynnikami krzywdę odpowiedzą w sądzie. Po drugie, jeżeli w wyniku działania drugiego człowieka doznaliśmy choćby pozornie niewielkiej krzywdy, nie należy rezygnować z wzywania policji. Konsekwencje mogą okazać się poważniejsze, niż to początkowo wygląda, a bez posiadania choćby danych winnego, ciężko będzie o uzyskanie odszkodowania.

Spotkało Cię nieszczęście i nie wiesz czy należy Ci się odszkodowanie, potrzebujesz pomocy prawnika? Z redakcją Bezprawnik.pl współpracuje zespół prawników specjalizujących się w poszczególnych dziedzinach, który solidnie, szybko i tanio pomoże rozwiązać Twój problem. Opisz go pod adresem e-mailowym kontakt@bezprawnik.pl, a otrzymasz bezpłatną wycenę rozwiązania sprawy.

Fot. tytułowa: shutterstock.com