Przyznam, że jest to jedna z nielicznych sytuacji, kiedy prywatny koncern dość stanowczo mówi o tym, że nie będzie uczestniczył w reklamowaniu usług określonego typu i to pomimo faktu, iż nie zabrania ich prawo danego kraju.
Jeśli uważacie, że chwilówki są niebezpieczne, w obliczu mniej świadomych konsumentów można je nawet nazwać nożem w rękach oseska, to prawdopodobnie nie byliście w Stanach Zjednoczonych, gdzie tego typu pożyczki krótkoterminowe to prawdziwy Dziki Zachód, a na dodatek sieją jeszcze większe spustoszenie.
Tym samym Google podejmuje decyzje na bazie sytuacji na rynku amerykańskim, gdzie pożyczki chwilowe cieszą się mniej więcej tak samo dobrą renomą jak u nas sklepy internetowe sprzedające chińszczyznę w oparciu o wątpliwej jakości dropshipping. Jednak czy przedstawiciele reprezentujący sektor błyskawicznych pożyczek nie powinni czuć się oburzeni w sytuacji, gdy prawo pozwala im na reklamę, a jednocześnie jeden z podmiotów tej reklamy odmawia?
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Mając na względzie, że Google nie prowadzi działalności konkurencyjnej do działalności instytucji pożyczkowych, nie widzę problemu natury prawnej. Przynajmniej jeśli rozpatrujemy tę kwestię wyłącznie na bazie polskich regulacji. Mówiąc wprost: Google może postanowić, że nie będzie przyjmować reklam „chwilówek” i firmy pożyczkowe muszą się z tym pogodzić. Mimo że rzeczywiście zdziwienie może budzić to, dlaczego reklamować będą mogły się np. SKOK-i, a nie będą mogły instytucje pożyczkowe, to mówienie o dyskryminacji wydaje mi się nieuzasadnione. Powiem nawet więcej: gdyby Google stwierdziło, że będzie umieszczało reklamy tylko jednej firmy, zaś innym z tej samej branży odmawiało, nie dopatrywałbym się w tym złamania jakichkolwiek obowiązujących regulacji. Ot, prawo przedsiębiorcy do wybierania swoich kontrahentów.
- komentuje specjalnie dla Bezprawnika Patryk Słowik, redaktor Dziennika Gazeta Prawna, który jako pierwszy w Polsce opisał nową inicjatywę giganta.
Google wprawdzie na razie nie zapowiada całkowitego usunięcia chwilówek z wyników wyszukiwania, a jedynie z reklam promowanych przy wynikach, jednak mogą pojawiać się wątpliwości czy Google - globalny gigant, niemalże monopolista w swojej dziedzinie usług internetowych - może tak kapryśnie wybierać sobie reklamowane branże i czy nie stanowi to dla nas zagrożeń w przyszłości?
Nowa polityka Google’a mnie jednak niepokoi. W praktyce oznacza bowiem, że już niebawem dla przedsiębiorców działających w wielu branżach istotniejsze od działań regulatora na rynku będą działania Google’a czy Facebooka. Globalne korporacje będą w stanie jedną decyzję wywrócić do góry nogami model biznesowy całego sektora.
- dodaje Patryk Słowik.
Gest Google należy jednak postrzegać mimo wszystko w kategorii zachowania altruistycznego. Firma wszak rezygnuje z dość pokaźnych przychodów od branży, która nie szczędzi na nakłady reklamowe.