Nowe przepisy dotyczące hulajnóg elektrycznych. Będą jak rowery, ale to nie rozwiąże wszystkich problemów

Codzienne Moto Dołącz do dyskusji (37)
Nowe przepisy dotyczące hulajnóg elektrycznych. Będą jak rowery, ale to nie rozwiąże wszystkich problemów

Szykują się nowe przepisy w kwestii ostatnio szalenie istotnej dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, czyli w sprawie hulajnóg elektrycznych. Mają być one traktowane w sposób podobny do rowerów. Do tej pory użytkownik hulajnogi elektrycznej był w świetle prawa pieszym. 

W przyszłym tygodniu do wykazu prac Rady Ministrów trafi projekt nowelizacji ustawy „Prawo o ruchu drogowym”. Nowelizacja dotyczyć będzie przede wszystkim tzw. urządzeń transportu osobistego (UTO) i tego, jak i gdzie będzie można się nimi poruszać. To rezultat pojawienia się na polskich drogach nowego środka transportu, który już zdążył spowodować kilka głośnych medialnie kolizji.

Hulajnogi elektryczne a nowe przepisy

Nowe przepisy prawa o ruchu drogowym mają zaliczać hulajnogi elektryczne do specjalnej kategorii pojazdów, czyli właśnie UTO. Są to pojazdy napędzanie elektryczne, szerokie na maksymalnie 90 centymetrów, nie dłuższe niż 125 centymetrów i nie cięższe niż 25 kilogramów. Nie dotyczy to więc tylko hulajnóg elektrycznych, ale także segwayów, skuterów o jednym kole (airwheelów) czy deskorolek elektrycznych. Co istotne, przepisy określają też maksymalną legalną prędkość UTO. Wynosi ona 25 kilometrów na godzinę. Jak podkreślił Rafał Weber, wiceminister infrastruktury,

Do kwestii ograniczenia prędkości podchodzimy dość liberalnie. Część krajów chce granicę ustalić na poziomie 18–20 km/h, ale traktujemy te urządzenia jako sprawną formę transportu, więc będzie można jeździć z prędkością 25 km/h

Właściciele hulajnóg elektrycznych (czy innych urządzeń transportu osobistego) będą musieli dostosować swoje pojazdy do obowiązujących przepisów. Dotyczy to również maksymalnej prędkości. Firmy wypożyczające hulajnogi elektryczne po prostu zmienią oprogramowanie. Właściciele takiego sprzętu mają pół roku od wejścia przepisów w życie na przerobienie pojazdów. Kara za niedostosowanie się do wymogów będzie wynosić od pięciuset złotych do dziesięciu tysięcy za każde naruszenie.
Minister zaznaczył też, że osoby poruszające się na hulajnogach elektrycznych będą mieć – ogólnie rzecz biorąc – takie same prawa i obowiązki jak rowerzyści.

Raczej ścieżka niż chodnik

Co z tego wynika? Hulajnogi elektryczne, o ile nowe przepisy zostaną uchwalone, będą mogły być używane na drogach dla rowerów. Jeśli takich nie ma, będzie można jeździć po ulicy, ale jedynie kiedy jest na niej ograniczenie prędkości do 30 km/h. To może stanowić problem, bo na większości miejskich dróg ograniczenie jest wyższe i wynosi 50 kilometrów na godzinę. Hulajnogą elektryczną swobodnie będzie można jednak poruszać się po jezdni w strefie zamieszkania, gdzie ograniczenie wynosi 20 km/h.

A co, jeśli nie ma ani ścieżki rowerowej, ani odpowiedniej jezdni? Wtedy z pomocą przychodzą chodniki. Trzeba będzie jednak poruszać się wolno i rozsądnie. Nie zostały wyznaczone limity prędkości dla hulajnogi elektrycznej, którą poruszamy się po chodniku.

Możliwe, że z miast zniknie charakterystyczny obraz porzuconej w przypadkowym miejscu hulajnogi. Tych nie będzie można już zostawić na drodze, na przystanku, ścieżce rowerowej i w podobnych miejscach. Nie będzie można też jeździć na hulajnodze elektrycznej w dwie osoby ani… ciągnąć hulajnogą innego pojazdu. Najwyraźniej ustawodawca przewidział coś, o czym zwykły człowiek nawet nie pomyśli – ale pewnie są i tacy geniusze. Jeśli kierujący nie ma osiemnastu lat, będzie musiał mieć przy sobie kartę rowerową. Zaleca się jazdę w kaskach, ale nie będzie ona obligatoryjna. UTO muszą mieć sprawny hamulec i działające oświetlenie.

Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk podkreślił, że zastosowane rozwiązania pojawią się w skali europejskiej wyjątkowo wcześnie:

Zakładamy, że od następnego sezonu, czyli od wiosny 2020 r., będą już funkcjonowały w praktyce wszystkie ograniczenia, które tą ustawą wprowadzamy. Tylko trzy państwa Unii Europejskiej: Norwegia, Belgia i Dania, uregulowały ten problem, w Hiszpanii, we Francji i w Niemczech prowadzone są zaawansowane prace legislacyjne. My teraz dołączamy do tej grupy.