Minister zdrowia sugeruje, że prędzej wszystkie dzieci wrócą do szkół niż rząd odmrozi gastronomię i branżę fitness

Gorące tematy Biznes Zdrowie Dołącz do dyskusji (317)
Minister zdrowia sugeruje, że prędzej wszystkie dzieci wrócą do szkół niż rząd odmrozi gastronomię i branżę fitness

Podczas dzisiejszej sesji Q&A w mediach społecznościowych, w której brali udział m.in. minister zdrowia i prezydent, padły pytania o możliwe luzowanie obostrzeń i odmrażanie gospodarki, która znajduje się w coraz gorszym stanie. Co sądzi na ten temat minister zdrowia? Otóż jego zdaniem priorytetem dla rządu jest teraz powrót do tradycyjnej nauki i odmrożenie handlu. Branża fitness i gastronomia jeszcze długo mają poczekać na swoją kolej.

Bunt przedsiębiorców? Rząd udaje, że niczego takiego nie ma

Pisałam już na łamach Bezprawnika o wypowiedziach wiceminister rozwoju czy rzecznika komendanta głównego policji – ich zdaniem w zasadzie żadnego buntu przedsiębiorców nie ma, a jeśli jednak jest, to niewielki – a właściwie to tylko „pojedyncze przypadki”. Oczywiście nie są to twierdzenia prawdziwe – wystarczy rzut oka na mapę otwartych lokali.

Przez chwilę wydawało się, że rząd zacznie odmrażać gospodarkę – pojawiły się deklaracje o konieczności opracowania protokołów sanitarnych, także dla branży gastronomicznej czy branży fitness. O protokołach mówił też na dzisiejszej konferencji premier Morawiecki, chociaż już dużo ostrożniej – twierdząc, że zostaną one przygotowane „na wszelki wypadek, gdyby sytuacja się poprawiała”. Co to jednak konkretnie oznacza według premiera – nie wiadomo.

Coraz bardziej prawdopodobne jest jednak, że rząd może i zacznie luzować obostrzenia, ale niekoniecznie w taki sposób, jakby oczekiwali tego przedsiębiorcy.

Luzowanie obostrzeń od lutego? Najpierw tradycyjna nauka. I handel

Podczas dzisiejszej sesji Q&A z udziałem ministra zdrowia i prezydenta (jakkolwiek to nie brzmi) musiały paść pytania o luzowanie obostrzeń od lutego. Słowa Adama Niedzielskiego mogły jednak tylko rozwścieczyć większość przedsiębiorców. Minister zdrowia twierdzi, że rządowa strategia polega na przywracaniu w pierwszej kolejności tradycyjnej edukacji. Podkreślił też, że wydaje się, że najmniejsze ryzyko – jeśli chodzi z kolei o branże gospodarki – jest w… handlu. Z kolei największe ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa ma być w branży gastronomicznej i branży fitness. Można zatem łatwo wywnioskować, że rządzący nadal trzymają się pierwotnego planu i nie zamierzają wcale – wbrew pozorowanym ruchom – otwierać w najbliższym czasie siłowni czy restauracji.

Zdaniem rządu w szkołach jest bezpieczniej niż na przykład na siłowni, która przestrzega zaostrzonego reżimu sanitarnego

Czy powrót do tradycyjnej nauki – prawdopodobnie jeśli chodzi o wszystkich uczniów, bo tak by wynikało z wypowiedzi ministra – jest faktycznie bezpieczniejszy od odmrożenia poszczególnych branż w reżimie sanitarnym? Wydaje się to mało prawdopodobne. W dodatku nie ma żadnych badań potwierdzających, że np. siłownie faktycznie są ogniskami zakażeń koronawirusem. To samo dotyczy chociażby hoteli czy stoków, o których rządzący już w ogóle nie chcą się wypowiadać.

Jakby tego było mało, rząd nie ma po prostu żadnego pomysłu na to, co dalej – nie chce usiąść z przedsiębiorcami do rozmów, jak im pomóc (nie, telefony od urzędników w zeszły weekend się nie liczą), nie zamierza znacząco poprawić przepisów umożliwiających otrzymanie pomocy (w grę wchodzi głównie zwolnienie z ZUS za grudzień i styczeń, ale już np. na duże poprawki w tarczy finansowej 2.0 nie ma co liczyć). Przedstawiciele obozu władzy udają w międzyczasie, że bunt przedsiębiorców wcale nie ma miejsca. Pytanie brzmi jednak, jak długo rząd zamierza chować głowę w piasek – i udawać, że właściwie nic się nie dzieje.