Absurdy RODO omawialiśmy już wiele razy. Wprowadzenie rozporządzenia dotyczącego ochrony danych osobowych wywołało sporo konsternacji i zamieszania wśród wszystkich, którzy muszą nimi zarządzać. Efekt? Mistrzowie RODO w natarciu: do gabinetu prosimy Hana Solo! Następny w kolejce Gandalf.
Mistrzowie RODO – bo Polak potrafi
Sposób na RODO znalazł się w jednym z gabinetów lekarskich, w którym listę pacjentów wywieszoną przez gabinetem, stworzono z ułańską fantazją. Mamy przedstawicieli Śródziemia, polskiej mafii, baśni, zabójców z kosmosu, mrocznych mścicieli i czego jeszcze dusza zapragnie. Choć pomysł cieszy oko i udowadnia, że RODO nie należy się bać, trzeba podkreślić, że pomysłodawca dopuścił się zabawnej nadinterpretacji przepisów RODO.
RODO nie zabrania używania nazwisk
Otóż Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych nie zabrania ich przetwarzania w ogóle. Stanowi natomiast, że podmiot zarządzający danymi osobowymi może nimi dysponować w stopniu niezbędnym to finalizacji lub realizacji danego przedsięwzięcia. W tym kontekście uznajemy, że wywołanie pacjenta do gabinetu bądź umieszczenie jego imienia i nazwiska na figurującej liście pacjentów jest argumentem zasadnym i wystarczającym.
Mistrzowie RODO zostali pozytywnie odebrani również przez samych pacjentów. W swoim facebookowym wpisie, internauta, który opublikował listę, pisze:
„Lista pacjentów do lekarza w jednym z gabinetów po wprowadzeniu RODO. Każdy pacjent otrzymuje ksywkę i po niej jest wywoływany do lekarza. Tatuś otrzymał Jogi. Gratulacje dla pań z rejestracji – fantazji im nie brakuje.”
Co prawda to prawda, choć wyobrażam sobie rozczarowanie fana sagi „Gwiezdnych Wojen”, który zamiast Hanem Solo został Isaurą. Ciekawe jest również „Ej”! To dopiero bycie przezroczystym. Dorównuje temu chyba tylko wygrana w Familiadzie, teleturnieju, w którym by wygrać, trzeba być „najprzeciętniejszym”.
RODO wciąż niezrozumiałe
Jak się okazuje, przepisy RODO wciąż nie są dla wszystkich oczywiste. Podmioty przetwarzające dane osobowe wolą dmuchać na zimne i „na zapas” tworzyć fantazyjne listy, niż przez przypadek złamać przepisy. Należy jednak pamiętać, że w gruncie rzeczy RODO wcale nie jest straszne i naprawdę nie zabrania u lekarza wpisania nazwiska pacjenta na listę oczekujących.
RODO źródłem wielu nieporozumień
O nieporozumieniach związanych z RODO pisaliśmy na Bezprawniku wielokrotnie. Niezrozumienie RODO w służbie zdrowia może rodzić szereg niebezpiecznych sytuacji, o czym pisaliśmy w artykule: „Szkodliwe mity RODO w służbie zdrowia – okazuje się, że przez ochronę danych można stracić zdrowie”. Ale absurdy RODO – 10 największych, to problem nie tylko służby zdrowia, ale i szkolnictwa (por.: RODO w szkole) czy urzędów (por.: RODO Urząd Skarbowy).
Należy jednak pamiętać, że RODO nie należy się bać. Jak się bowiem okazuje, wg money.pl, jak dotychczas UODO nie nałożył w sprawie RODO jeszcze ani jednej kary. Wciąż pozostajemy w karencji kilku miesięcy na dostosowanie się do nowych przepisów.