Naciągacze nie próżnują. Okazuje się, że po cudownych materacach, garnkach i masażerach wciskają emerytom i rencistom cudowny suplement diety, który ma wspomóc ich i zapewnić lepsze zdrowie, a wpędza ich tylko w finansowe tarapaty.
W dawnych czasach traktami pomiędzy większymi miastami i osadami podróżowali swoimi wozami szarlatani, którzy sprzedawali swoje specyfiki, określając je jako specyfik leczący wszystko, od pryszczy, przez kaszel, podagrę, bóle żołądka, trąd, łysienie, a także inne dolegliwości, jakie tylko trapiły mieszkańców danego rejonu.
Obecnie tego typu proceder, mimo powszechnej wiedzy, dostępu do lekarzy, aptek, specjalistów, opisane wcześniej praktyki nadal mają miejsce! Nie można jednak powiedzieć, że ludzie udający się na spotkania z takimi osobami, to naiwniacy, czy ludzie niezbyt rozgarnięci. Nie! Nowocześni naciągacze dysponują szeregiem dopracowanych przez lata sposobów, by skusić niejedną osobę, nawet bardzo dobrze wykształconą na uczestnictwo w pokazie „cudownych specyfików”.
Aby nie zrazić potencjalnych uczestników, wysyłają zaproszenia na spotkanie w miłym towarzystwie przy herbacie lub kawie, gdzie ludzie dowiedzą się o tym, jak zdrowo żyć, mniej chorować i jak dbać o sienie, a także najbliższych ich sercom – małżonków, dzieci, wnuki, przyjaciół. Dodatkowo oferuje się często drobne upominki, a także możliwość wygrania cennych nagród.
Znamy już takie zagrywki, gdyż bardzo podobnie zaczynały się problemy niektórych osób, uczestników pokazów materaców, mat masujących, foteli relaksacyjnych, niezniszczalnych garnków i co tam tylko jeszcze można było ludziom wcisnąć.
W tym przypadku chodzi o bardzo podobny schemat działania osoby, chcącej przez opowieści o dolegliwościach, które obecnie najczęściej nękają osoby starsze, zainteresować ludzi wykupieniem kuracji specyfikiem zawierającym ponoć „magicznie działający” koenzym Q10.
Wciskane ludziom specyfiki to mieszanka różnego rodzaju witamin i związków mineralnych, która nie powinna kosztować więcej niż kilkadziesiąt do stu złotych. W przypadku prezentacji jej cena windowana jest do… ponad 4 000 zł!
Uczestnicy zbałamuceni potoczystą mową prezentującego specyfik człowieka decydują się na podpisanie umowy, która zamiast czterech tysięcy opiewa ponoć tylko na kwotę 500 zł. Okazuje się jednak, że to jedynie zaliczka, a resztę sumy trzeba będzie wpłacić w ratach. Drobny druczek także i w tym przypadku robi swoje, czyli złą robotę – dla klienta oczywiście. Naciągacz zyskuje krocie.
Całość nagłaśniają reporterzy telewizji TTV i TVN24. My także przyłączamy się do ostrzerzeń, które warto przekazać najbliższym, sąsiadom, przyjaciołom. Jeśli jednak jest już po prezentacji i ktoś podpisał taką umowę, to warto jak najszybciej zadziałać, by ją odkręcić, odmówić, zgodnie z prawem, przyjęcia przesyłki lub napisać pismo i wysłać przesyłką poleconą na adres firmy, jeśli takowy jest na umowie. Warto także skonsultować możliwości odstąpienia od umowy z naszymi prawnikami, którzy są dostępni stale pod adresem kontakt@bezprawnik.pl, z chęcią doradzą i pomogą.
Zdjęcie z serwisu shutterstock.com