Senat dostanie nowe logo za 100 tysięcy złotych? No nie (do końca)

Gorące tematy Państwo Dołącz do dyskusji (40)
Senat dostanie nowe logo za 100 tysięcy złotych? No nie (do końca)

Senat dostanie nowe logo za 100 tysięcy złotych? To fake news, tak twierdzą przedstawiciele izby wyższej parlamentu. Ale problem jest, i to poważny. I wcale nie dotyczy Senatu – a przynajmniej nie tylko.

Państwa jako organizacje od zawsze dbały o swój PR (choć kiedyś nazywał się on nieco inaczej, a może nawet nie nazywał się w ogóle). Sztandary, pieczęcie, chorągwie i godła – to wszystko stanowi coś, co dzisiaj możemy nazywać „identyfikacją wizualną”. Kkiedyś nasi przodkowie cyzelowali herby i dorabiali do nich ideologię, a obecnie wizerunkiem organizacji, tak państwowych, jak i prywatnych, zajmują się sowicie opłacani fachowcy. Nie zawsze jest to skuteczne, o czym wie każdy, kto przeczytał świetny tekst Mai Werner o tym, jak mało osób potrafi odwzorować logotypy naprawdę znanych firm.

Nowe logo Senatu? No nie (do końca)

Na twitterowym profilu dane publiczne można zobaczyć fragment umowy dotyczącej przygotowania projektu Systemu Identyfikacji Wizualnej Senatu Rzeczypospolitej Polskiej:

Oczywiście sprowadzenie wszystkiego do chwytliwej frazy „nowe logo Senatu za 100 tysięcy złotych” jest znaczącym wyolbrzymieniem. Zawarcie umowy, której fragment widzimy powyżej, jest efektem przeprowadzonego konkursu, a zakres zadań stojących przed zwycięzcą jest nieco szerszy:

Celem konkursu jest przygotowanie jednolitego Systemu Identyfikacji Wizualnej, który obejmował będzie:

  • W pierwszej części: identyfikację wizualną Senatu Rzeczypospolitej oraz jego organów, tj. Marszałka Senatu, Prezydium Senatu, Konwentu Seniorów, Komisji Senatu, a także – dodatkowo – Senatorów i Biur Senatorskich, oraz Szefa Kancelarii Senatu (zwanymi dalej Senatem) – zastosowania godła państwowego,
  • W drugiej części: identyfikację wizualną Kancelarii Senatu i jej jednostek, w tym biur działających w ramach struktury (zwanymi dalej Kancelarią Senatu) – zastosowania Orła Zygmuntowskiego.

Z pewnością przed projektantem jest zatem sporo więcej pracy niż wyłącznie stworzenie nowego logo, co zresztą w ocenie szefa Kancelarii Senatu Jakuba Kowalskiego wcale nie ma miejsca:

Nie będę ukrywał, że sama idea dobrego i spójnego wizerunku instytucji państwowych jest bliska memu sercu. Państwo dobre jest przeciwieństwem państwa dziadowskiego, na różnych poziomach i w różnych aspektach. Jestem zatem jak najbardziej za tym, aby polska przestrzeń publiczna nie była np. zaśmiecana wszechobecnymi billboardami, ale wypełniona eleganckimi, sensownymi i przemyślanymi grafikami.

Co ciekawe, podobno – bo oczywiście oficjalnie nic nie jest obwieszczone – odświeżenie wizualnej identyfikacji Senatu ma być wstępem do czegoś większego: spójnego wizerunku Sejmu, Senatu, prezydenta…

Rebranding po polsku, czyli dużo pary w gwizdek

Pytanie tylko, jak trwałe to będzie. Instytucje państwowe czy samorządowe lubią od czasu do czasu zmieniać swoje logotypy chyba wyłącznie po to, aby odpowiednie departamenty mogły uzasadnić swoją rację bytu, a budżety nie cierpiały z powodu zbyt małych wydatków. Nie omija to również firm prywatnych czy quasi-prywatnych. Ostatnio rozbawiła mnie zmiana nazwy największego przewoźnika komunikacji miejskiej w Gdańsku: zamiast Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku sp. z o.o. – Gdańskie Autobusy i Tramwaje sp. z o.o. Oczywiście, w ślad za nową nazwą przyszło również nowe logo. A pasażerowie z pewnością są zadowoleni, że stale rosnące ceny biletów służą tak niezbędnym zabiegom, jak rebranding spółki. Spółki, której jedynym klientem jest miasto Gdańsk.

Pozostaje mieć nadzieję, że nowe logo Senatu – jeśli faktycznie powstanie – rzuci na kolana niedowiarków uważających, że 100 tysięcy złotych można wydać z większym sensem. I niewątpliwie tak będzie, bo wszystko przebija 55 tysięcy złotych wydanych na… przygotowanie Sali Kolumnowej w Sejmie do obrad dotyczących (zawetowanej później) ustawy o Sądzie Najwyższym.

Szach-mat, lewaki zwolennicy taniego państwa!