Bezpłatny okres próbny jest integralną częścią tej samej umowy subskrypcyjnej
Ludzka kreatywność w ograniczaniu różnego rodzaju codziennych kosztów jest niemalże nieograniczona. Weźmy takie odnawialne subskrypcje. W dzisiejszych czasach to bardzo popularny model biznesowy, który rozpropagowały gry online oraz serwisy streamingowe. Dzisiaj w ten sposób działa prasa, giganci ecommerce, czy nawet korepetytorzy albo sprzedawcy jedzenia. Konsument nie musi sobie zaprzątać głowy dokonaniem przelewu w określonym terminie. Pieniądze zostaną ściągnięte z konta automatycznie.
Z punktu widzenia sprzedawców korzystne jest to, że całkiem sporo klientów w ten sposób może zapomnieć o wykupionej subskrypcji. Nawet jeśli nie korzystają z usługi, to i tak za nią płacą. Działa to jednak w dwie strony. Dobrym przykładem jest praktyka natychmiastowego anulowania subskrypcji w momencie, gdy tylko skończy się sezon ulubionego serialu. Na tego typu manewr pozwalają także popularne darmowe okresy próbne mające w swoim założeniu przyciągnąć nowych klientów.
Nie ma nic problematycznego w anulowaniu subskrypcji, zanim jeszcze zapłacimy choćby złotówkę za usługę. Co jednak jeślibyśmy chcieli pójść o krok dalej? Mamy w końcu konsumenckie prawo do odstąpienia od umowy zawartej na odległość. Jakiś spryciarz w Austrii wymyślił, że przecież termin odstąpienie od subskrypcji powinien biec od momentu, gdy rzeczywiście jest realizowana pierwsza płatność.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
W tym konkretnym przypadku chodziło o usługę platformy edukacyjnej Sofatutor, która oferuje swoim klientom dość typowy 30-dniowy bezpłatny okres próbny. Jeżeli w tym okresie odstąpienie od subskrypcji nie dojdzie do skutku, to firma zaczyna pobierać opłaty.
Sprawą niezadowolonego klienta Sofatutor zajęła się Verein für Konsumenteninformation, austriacka organizacja non-profit walcząca o prawa konsumentów. Na tyle skutecznie, że zawędrowała do tamtejszego Sądu Najwyższego, który z kolei zadał pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ten dość jednoznacznie stanął po stronie przedsiębiorcy.
Przepisy unijne i polskie przyznają konsumentowi jedno odstąpienie od subskrypcji na jedną umowę
Na stronie internetowej TSUE możemy się zapoznać z wyrokiem Trybunału z 5 października. Sędziowie uznali, że termin na odstąpienie od umowy biegnie tylko raz. Nie może więc być mowy o ponownym jego rozpoczęciu w momencie, gdy konsument przegapi naliczenie pierwszej płatności.
Wykonanie przysługującego konsumentowi prawa do odstąpienia od umowy zawartej na odległość jest gwarantowane mu tylko raz w odniesieniu do umowy o świadczenie usług przewidującej bezpłatny okres próbny dla tego konsumenta, po którym następuje – w braku rozwiązania przez niego tej umowy lub odstąpienia od niej w owym okresie – okres odpłatny, podlegający w braku rozwiązania wspomnianej umowy automatycznemu przedłużeniu na czas określony, pod warunkiem, że przy zawieraniu wspomnianej umowy konsument zostaje poinformowany przez przedsiębiorcę w sposób jasny, zrozumiały i wyraźny, że po upływie tego bezpłatnego okresu próbnego owo świadczenie usług stanie się odpłatne.
Takie stanowisko w żadnym wypadku nie powinno dziwić. Prawdę mówiąc, wydaje się jedyną rozsądną interpretacją obowiązujących przepisów. Mamy w końcu do czynienia z jedną i tą samą umową. Warto przy tym wspomnieć, że obowiązująca w Polsce ustawa o prawach konsumenta również zakłada jeden 14-dniowy termin na odstąpienie od subskrypcji oraz zdecydowanej większości innych umów zawieranych na odległość. Są jednak wyjątki. W przypadku ubezpieczeń, "wycieczek sprzedażowych" oraz akwizycji termin wynosi 30 dni. Co więcej, w ustawie znajdziemy precyzyjne określenie, w jaki sposób te terminy liczyć.
Kluczowym przepisem jest tutaj art. 28. Nas interesują dwa bardzo konkretne przypadki, z którymi możemy się na co dzień spotkać w modelu subskrypcyjnym. Gdy umowa polega na regularnym dostarczaniu towaru przez czas oznaczony, termin na odstąpienie od subskrypcji biegnie od momentu objęcia w posiadanie pierwszego z towarów. Przy pozostałych umowach niezwiązanych z dostawą towarów termin należy liczyć od momentu ich podpisania. Żaden przepis nie nakazuje na zawieszenie biegu terminu w okresie próbnym.