Śmiejecie się z bezrobotnych polonistów? Są wygranymi ostatnich lat

Edukacja Praca Dołącz do dyskusji
Śmiejecie się z bezrobotnych polonistów? Są wygranymi ostatnich lat

Wizerunek polonistów w naszym społeczeństwie jest karykaturalny. Studenci filologii polskiej często uważani są za przyszłych bezrobotnych. Albo za osoby, które w najlepszym wypadku znajdą frustrującą pracę w szkole. W rankingach kierunków studiów filologia polska pojawia się na końcu, co ma oznaczać brak perspektyw po dyplomie. A tymczasem poloniści z powodzeniem uczą naszego języka imigrantów, zajmują się też terapią mowy.

Karykaturalny wizerunek polonistów

Polonista zwykle kojarzy się z nauczycielem w szkole, ewentualnie z pracownikiem jakiejś instytucji kultury, czasem może wydawnictwa. Pochwalenie się taką profesją często wywołuje złośliwe uśmiechy.

Zwłaszcza wśród programistów, którzy w ostatnich latach uważali się na przedstawicieli najbardziej przyszłościowego zawodu. Obecnie trochę się to zmienia.

Dzieje się tak dlatego, że wakatów w IT jest znacznie mniej, a wymagania stawiane pracownikom okazują się coraz wyższe. Tymczasem zmiany, jakie przyniosły ostatnie lata, stworzyły nieznane wcześniej możliwości polonistom, o których większość ludzi zwykle nie wie.

Nauczyciele języka polskiego jako obcego

Proces napływu imigrantów do Polski był zauważalny już kilkanaście lat temu. W ostatnich latach przybrał jednak na sile. Zwłaszcza za sprawą wojny na Ukrainie. Stąd poloniści, którzy chcą realizować się w zawodzie, często uczą języka polskiego obcokrajowców.

Pracują zarówno z dziećmi, młodzieżą, jak i dorosłymi. Zwykle jest to dość lekkie zajęcie w porównaniu z zatrudnieniem w szkole podstawowej lub średniej. Należy uczciwie stwierdzić, że w ramach etatu nie wydaje się ono szczególnie intratne.

Ale i w tym obszarze są pewne możliwości. Niektórzy poloniści zakładają bowiem własne szkoły z ofertą kursów językowych dla obcokrajowców.

Są też wśród nich osoby pracujące z zamożnymi ludźmi zza zagranicy, jakich stać na to, by zapłacić bardzo dużo za pomoc w perfekcyjnym opanowaniu naszego trudnego języka.

Logopedzi i neurologopedzi

Ostatnie lata sprawiły, że na popularności zyskały różne zawody medyczne, które można wykonywać, nie będąc lekarzem. Wśród nich jest zawód logopedy i neurologopedy. Ten pierwszy zajmuje się m.in. terapią mowy u osób zmagających się z wadami wymowy.

Drugi to też logopeda, ale taki, który pomaga m.in. pacjentom z uszkodzeniami ośrodkowego układu nerwowego. W praktyce oznacza to np. pracę z osobami poważnie chorującymi albo po wypadkach, które w rezultacie swoich doświadczeń zdrowotnych mają problemy z mówieniem.

Aby zostać logopedą, a później ewentualnie neurologopedą, wymagane jest ukończenie studiów podyplomowych. W zawodzie tym realizują się m.in. psychologowie oraz absolwenci różnych kierunków pedagogicznych, a więc również poloniści.

Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że filolodzy dobrze sobie radzą w tej profesji w sposób szczególny. Na polonistyce jest bowiem sporo przedmiotów, które mają z logopedią dużo wspólnego.

To np. dykcja i emisja głosu czy fonetyka. Logopedzi i neurologopedzi, zwłaszcza w prywatnych gabinetach, mogą liczyć w Polsce na ponadprzeciętne zarobki – podobnie jak większość przedstawicieli zawodów medycznych.

Kolejne przykłady można by mnożyć, wskazując chociażby na to, że poloniści pracują z powodzeniem w branży IT, choćby jako UX designerzy. Ale to akurat specjalność, w której niedługo może ich zastąpić AI.

Bez wątpienia największa przyszłość jest obecnie w uczeniu języka polskiego jako obcego oraz w (neuro)logopedii. Z tego powodu stanowią one coraz bardziej popularne specjalności na studiach polonistycznych.