W 2013 roku Statoil miał w Polsce 356 stacji benzynowych i niebawem będziemy musieli się przyzwyczaić do nowego logo na polskich drogach.
Swoją drogą z punktu widzenia rodzimego rynku taki rebranding nie wydaje się szczególnie oryginalny i odróżniający od konkurencji, jeśli mamy w pamięci wizerunek potentata dróg i autostrad, czyli markę Orlen, której barwy również są biało-czerwone.
Również, ponieważ ostatnie wieści ze świata, dosłownie sprzed kilkunastu minut, donoszą, że znana na całym świecie marka należąca do niegdyś norweskiego koncernu Statoil (a trzymając się szczegółów, konkretnie chodzi o Statoil Fuel & Retail) zostanie wkrótce przemianowana na Circle K. To uznana na świecie marka… sklepów spożywczych – i to takich średniego pułapu, które w Polsce najchętniej konkurowałyby z Żabką czy Freshmarketem. Marka swój rodowód wywodzi z Teksasu w USA, należy do Kanadyjskiej firmy. Działa w wielu krajach na świecie i – jak łatwo zauważyć – nieobce jest jej pojęcie globalizacji.
Swego czasu Circle K omal nie zostało zarżnięte przez konkurencję na amerykańskich stacjach benzynowych, co w 1990 roku zaowocowało nawet ogłoszeniem bankructwa. Wygląda jednak na to, że tym razem kanadyjski koncern przeszedł do kontrataku. To oczywiście żart – firma raczej uczy się na swoich błędach. Nie wytrzymując ciągłej konkurencji ze strony 7-eleven, BP czy Shell postanowiła również połączyć przemysł spożywczy z paliwowym.
Wedle informacji podawanych przez koncern, rebranding rozpocznie się w maju 2016 roku. Stacje Statoil zmienią swoje logo najpierw w krajach skandynawskich, a następnie w krajach bałtyckich, Rosji i także Polsce.
Cała operacja ma być elementem imperialistycznego planu Circle K, by stać się marką o globalnym zasięgu, rozpoznawaną na całym świecie niczym BP czy Shell. Z tego też względu już wcześniej rozpoczęto proces unifikacji różnych marek przedsiębiorstwa, działających m.in. na rynkach dalekiej Azji.